środa, 31 grudnia 2014

134.

Eh no, było ważenie i 0,5 kg mniej. Sfrustrowało mnie to masakrycznie, bo byłam pewna że przytyłam widziałam po swoim ciele że przytyłam, nie że schudłam. Kompletny brak kontroli. Zabija mnie to.
Czekam na Arka bo za półtorej godziny zaczyna się sylwester.
Powodzenia w nowym roku motylki

wtorek, 30 grudnia 2014

133.

Stwierdziłam że napiszę tu trochę o jedzeniu w klinice. Wiem że niektórych dziwi taka niska kaloryczność, powinnam niby 2000 kcal przyjmować a tu ok 1000 kcal.
A więc
1. Zapisane jest że powinnyśmy jeść 3 kromki chleba i każda innego rodzaju, no ale kończy się na tym że jemy chleb razowy tylko. Ja np. wybieram najcięższe kromki, jem 2 jednak jak się je złączy to zazwyczaj są tej samej grubości co jedna kromka, a w dzienniku żywienia mam zapisane 2. Do tego ja zazwyczaj odkrawam skórki, czasem je zjadam czasem nie, jednak jak e odkroję to i tak mam zapisane 2 kromki
2. Obiad zawsze się składa z 2 dań. No i z zupą jest dość ciekawie, generalnie robię ten sam schemat przy zwykłej zupie jak i zupie mlecznej która jest na śniadanie. Nigdy nie zjadam całej, przy tej na obiad wypijam trochę wody z tej zupy, nigdy nie ruszam warzyw, jak jej troszeńkę ubędzie to mówię że zjadłam pół i szybko idę resztę wylać, czasem zjem dwie łyżki zupy i też wciskam że pół. Tak samo z zupą mleczną, nie ma opcji by zjeść całą.
3. Jak coś ma skórkę nigdy jej nie jem jeśli już się czuję na jedzona, jabłka i inne owoce zawsze obieram.
4. Podwieczorka i drugie śniadanie możesz odmówić, fakt że będzie to zapisane w raporcie jako 0%, ale jak walą mi kanapki z szynką czy jajkiem to nie jem.
5. Generalnie jak zjesz 60-70% to wystarcza, ja w tym tygodniu miałam 83% więc przeholowałam, powinnam mieć 70-80% i była bym zadowolona.
6. Posiłek trwa 30 min i ani minuty krócej, potem od razu żywieniówka idzie na zajęcia z oddechu, gdzie musimy leżeć i relaksować się. W czasie posiłku i relaksu nie można iść do toalety, dlatego gówno daję jak zwymiotujesz po relaksie, bo kalorie już wchłonięte a wypłuczesz tylko witaminy. Jednak ja dziś po obiedzie wymknęłam się przed oddychaniem do kibla, żeby zwymiotować bo nie mogłam już i nikt nie zauważył (chyba).
No więc tak wygląda tu nasze żywienie, czy daję efekty? Na pewno stabilizuję organizmy, i dostarcza witaminy, tak szczerzę mówiąc to powinni większe ilości egzekwować od nas, ale na moje szczęście tak nie jest :3

ŚNIADANIE:
- kasza manna 1/2 porcji (100)
- kromka chleba (66)
- łyżeczka masła (80)
- 2 plastry szynki (36)
- jabłko (36)
DRUGIE ŚNIADANIE:
- kromka chleba (63)
- 1/2 łyżeczki masła (40)
- 2 łyżeczki cukru (40)
OBIAD:
- zupa 1/4 porcji (30)
- szpinak 2/3 (12)
- piure ziemniaczane 2 łyżki (100)
- pulpet (200)
KOLACJA:
- kromka chleba (66)
- łyżeczka masła (80)
- 2 1/2 plastra szynki (36)
- pół pomidora (20)
PODWIECZOREK
- jogurt (89)

Dzisiaj ponad 1000 kcal... Nie wiem czy ten pulpet ma 200 kcal ale wolę jakoś tak zawyżyć chociaż jedną rzecz, niech wyjdzie więcej niż mniej. Źle bym się czuła zaniżając bilans. Nie wpisuję w bilanse kaw... nie wiem czemu, może dlatego że są one nadprogramowe i jakoś jak je robię na mleku 0% wielu kalorii nie mają... a jebać.
Trudny był dzisiaj jakiś dzień znowu było mi cholernie zimno... no kurwicy można dostać. Wnerwiają mnie osoby z nerwicami, nic nie możesz zrobić nie po ich myśli, przerwać na sekundę czyjąś rozmowę czy cokolwiek bo od razu: "tak się nie robi... HELO my tu rozmawiamy" normalnie masakra, czy też nie możesz o czymś zapomnieć bo fochy lecą.... AAAA weźcie mnie stąd..
Czuję się tłusta a zarazem głodna, znowu płakałam z bezsilności .... ja już nie wiem co robić. Znowu obiad wymiotowałam... Czemu?! Za cholerę nie wiem....
Jutro sylwester... ha. ha. ha. masakra, już widzę tą genialną zabawę </3 będzie przednio. Usiądę przy jedzeniu i będę wpierdalać! hah jutro ważenie... cudownie będzie +10 kg na wadzę <3

poniedziałek, 29 grudnia 2014

132.


śniadanie

  • zupa mleczna - 1/4 (50 kcal)
  • 1 1/2 kromki chleba (99 kcal)
  • serek topiony - 1 łyżeczka (40 kcal)
  • dżem morelowy - 2 łyżeczki (80 kcal)
  • masło - 1 łyżeczka (80 kcal)
    2 śniadanie
  • galaretka (30 kcal)
    obiad
  • 2 ziemniaki (130 kcal)
  • gotowane mięso z sosem (200 kcal)
    kolacja
  • 1 kromka (66 kcal)
  • masło - jedna łyżeczka (80 kcal)
  • 2 plastry szynki (36 kcal)
  • 1/4 pomidora (10 kcal)
    podwieczorek
  •  galaretka (30 kcal)
Ok. 931 kalorii... Czyli patrząc na pomyłki ponad 1000. FU za dużo... obrzydlistwo.

Zły dzień... nie wiem czemu.. dostałam schiz związanych z wyglądem, czułam się gruba i brzydka. Nikt mnie nie mógł dotknąć, wkurzałam się o byle gówno. Na jedną laskę to nie mogę patrzeć... szlak mnie trafia. Zajęcia grupowe też mnie wyprowadzały z równowagi szczególnie jak musiałam kogoś dotknąć to wymiękłam i poszłam w kąt. 
Obiad. HAHA namiastka obiadu bo wszystko wyrzygałam, zupy nie zjadłam (no z 4 łyżeczki...) generalnie nie płakałam ale rzygałam więc pięknie...
Czuję się coraz grubsza i większa, wkurza mnie jak jakaś popaprana laska wpierdala 4 kromki chleba chodź podobno jest na żywieniówce.... jest tłusta i obleśna i wpierdala 4 kromki chleba a  mówi że po nie pełnym obiedzie jest TAAAKA najedzona.... rzygać mi się chcę jak na nią patrze.... obrzydlistwo.
Głód ciągły mi doskwiera ale staram się nie o tym nie myśleć, to tylko psychiczny głód, jedzenie nic mi nie da....
Stany depresyjne cały czas mnie męczą... Mam dość, do tego ten ciągły psychiczny głów BLEEE. Nienawidzę tego nie znoszę. Chłopaki mi się pokłóciły i nie wiem co robić, mam nadzieję że K. będzie miał lepszy humor, bo coś ostatnio relację nam się nie kleją. Przyszedł nowy chłopak, ciekawa postać. Nazwę go CHAOS, bo w sobie ma tylko chaos i uwielbia chaos na w okół siebie. Coś czuję że się dogadamy bo o to ja chaos nie kontrolowany i rozpierdalający wszystko naokoło... Ja w sobie tego nie lubię. Tych bezustannych zmian, impulsów i braku kontroli nad czymkolwiek. Męczy mnie to niesamowicie. 
Macie mój zmęczony pyszczek... wory pod oczami mnie rozpierniczają. Wyglądam jak kompletny ćpun. Mam wielka nie proporcjonalną dłoń, nadgarstek przy niej wygląda jakoś krucho. Z jednej strony mnie to niesamowicie jara, z drugiej obrzydza WTF?! O co chodzi.... Ślinianki mam okropnie powiększone od wymiotów, bardzo bolą. Do tego moje dłonie są fioletowe z zimna... nie ogarniam co się dzieję z organizmem... Czuję kompletny brak kontroli, nad wagą, wyglądem i samopoczuciem. Denerwuje mnie to, przecież dążyłam do 100% kontroli a teraz ją kompletnie tracę. Zaczynam wątpić w samą siebie, myśli samobójcze wracają, autodestrukcja na poziomie 10 w skali dziesiętnej. Chcę sobie coś zrobić, albo się nażreć suchym chlebem, albo pochlastać się po rękach. Nawet obcięła bym włosy by poczuć się lepiej i zgoliła na łyso, podrapała całe ciało, wyrwała każdy włosek na nim by tylko odzyskać KONTROLE! 



niedziela, 28 grudnia 2014

131.

Depresja się nasila...
Nie wiem czy nie przepiszą mi przez to psychotropów... Wnerwiam się na wszystko i wszystkich... Koszmar jakiś... Niech to już się skończy. Nie chce tu być! Chcę wyjść i móc robić to co chcę. Popłakałam się dziś w centrum z bezradności... Mam dość tej choroby, tego stanu rzeczy i depresji. Czuję się fatalnie, widzę ten paskudny tłuszcz, czuję jak się rozrastam. Nie mogę przestać o tym myśleć. Nawet dzisiaj, chodź cały dzień spędziłam z Arkiem, to w ciąż natrętne myśli: jeść, nie jeść, jestem głodna, nie jesteś, zjesz to i zwymiotuje, cholera znowu wymiotowałam, jeść! znowu chce mi się jeść!. I tak cały czas... bez przerwy... Mózg mi wariuję z niedożywienia. Od wigilii nie ma dnia bym nie wymiotowała. Ciągłe wędrówki do kibla, i ciągły psychiczny głód. Nie wytrzymuje już tego. Dobrze że już jutro poniedziałek i normalny tryb tygodnia... Jestem tak wykończona... Dziś już czuję że będę płakać przy obiedzie, czuje w kościach że psychika mi siądzie. Jestem cały czas nie miła, zimno mi, wszystko mnie wyprowadza z równowagi. Najgorsze jest to zimno... wszyscy w krótkich rękawkach a ja? ja: rajstopy, skarpety, spodnie, koszulka, sweter, bluza i na to mój kombinezon... i dalej zimno! Łeb cały czas boli bo myśli nie dają mi spokoju. W środę ważenie!!!! o zgrozo na 1000% przytyłam ok 1kg..... MASAKRA. Tłuszcz po mnie spływa, brzuch wypukły, odstawili mi leki i znowu nic nie chce się normalnie wydalać... Nie dociera do mnie fakt że moja wiecznie drobna mała przyjaciółka nie weszła w spodnie a ja je nosze bez problemu... Idzie się zabić że i tak uważam ją za chudszą....CZEMU?!?! Czemu nie mogę widzieć tego normalnie?! Czemu nie umiem akceptować normalnej sylwetki?. Czemu mając nie dowagę dalej czuję się gruba?! Ile jeszcze będę się tak męczyć? Ile to jeszcze będzie trwać?! Zaczynam myśleć że jestem w tych 25%  których wyleczyć się nie da, nawet na chwilę.
W środę sylwester w szpitalu dla wariatów!!! WIIIII ale będzie wypas.... Namówiłam Arka żeby spędził go ze mną... mam wyrzuty sumienia że tak mu jebie sylwestra... ale fajnie zacznie nowy rok, na oddziale dla wariatów, normalnie CUDO!!! Mam sukienkę na tą wypasioną imprezę... co z tego? I tak będę wyglądać jak baleron w kiecce... jak mam niby schudnąć przynajmniej 5 kg w 3 dni?! tak się nie da! Będę grubasem, największym na potańcówce... Świetnie... Do tego będzie żarcie, hahahaha cudnie kto by nie chciał się nawpierdalać? Jasne że będę żreć, rzygać, żreć, rzygać. Uroczo. Wpuść świnie do kuchni a wyżre Ci wszystko... Jestem obleśna, nie ważne jaki rozmiar będę nosić będę obleśna... 36? 34? zawyżona numeracja w sklepie... Ja się przecież mieszczę tylko w 42 ... Obrzydlistwo... Czemu tak to wszystko wygląda?! Czy ja proszę o dużo kiedy mówię o ładnym wyglądzie? nie mogę być chuda?! Czemu akurat ja muszę być oblana tłuszczem?!

+ czytam wasze blogi kochane, nie zawsze coś zamieszczam bo boję się że was de motywuję, ale czytam i jestem na bieżąco. ah i odnowiłam liste czytanych blogów (po prawej stronie "my") jeśli o kimś zapomniałam dajcie znać :3

piątek, 26 grudnia 2014

130.

Święta, święta i po świętach
Byłam katowana żarciem.... w wigilię miałam jeszcze ważenie 0,5 kg mniej! Ale teraz pewnie jak mnie w środę zważą będzie +1 kg... Jestem na to gotowa... Byłam napychana żarciem + sama się napychałam .... Ale byłam asertywna wobec ojca! Nie poszłam do kościoła, nie zdjęłam kolczyka, nie zmieniłam makijażu!! To wielki sukces u mnie bo zazwyczaj ulegałam.
Arek po mnie przyjechał i spędzaliśmy razem od 24 II dzień świąt :3 obiecał że będzie nad sobą pracował, ma 2 tygodnie na wprowadzenie zmian! Ale naprawdę kocham go masakrycznie i mam nadzieję że już tylko będzie lepiej!
Nowy rok zapowiada się fenomenalnie!
Z moim drwalem <3

niedziela, 21 grudnia 2014

środa, 17 grudnia 2014

128.

Środowe ważenie - 1,5kg...
Załamałam się że tak mało
Dziś miałam indywidualną... masakrycznie trudny temat dla mnie był. Niestety ten sam temat został pociągnięty na grupówce.... ja nie wytrzymałam emocjonalnie, byłam tak roztrzęsiona że mój terapeuta zwolnił mnie z obiadu... było bardzo źle 30min dochodziłam do siebie, jak udało mi się wyjść z pokoju wypiłam nutridrinka potem na szczęście wyluzowałam. Zlitowali się na de mną i dostałam tylko 1 drinka czyli 300kcl... powinnam dostać dwa ale wiedzieli że to się źle skończy.
Oprócz dzisiejszego złego dnia męczyła mnie wczorajsza wigilia.... był stół z jedzeniem kiedy wreszcie namówiono mnie na podejście do stołu z jedzeniem, podeszłam i... popłakałam się i uciekłam. Nie pamiętam smaku słodyczy, zapach intensywny mnie drażni... nie wyobrażam sobie zjeść czegoś co nie jest w grafiku żywienia... Razem z K. i terapeutą boimy się że bulimia przejdzie w anoreksje... a to by było najgorsze
K. dostał propozycje przedłużenia leczenia o 1 miesiąc, chciała bym żeby został, ale z drugiej strony myślę że jest on tak zmotywowany że powinien iść na całość. Znaleźć prace i odkładać na wyprowadzkę z domu do Warszawy.Zrobi jak uważa powiedziałam że do niczego go nie namawiam!
Ale jest sukces. Nie wymiotowałam dzisiaj!

Co do życiorysu to pomyśle nad zamieszczeniem go tu.

niedziela, 14 grudnia 2014

127.

Pół nocy przegadana z K. przez telefon.... z przyzwyczajenia zapukałam w ścianę (K. ma łóżko za ścianą od mojego) ale nikt mi nie odpukał bo go przecież nie ma... K. nazwał mnie swoją przyjaciółką i powiedział że jestem mu bardzo potrzebna, bo dzięki mnie się zmienia. Nigdy nie czułam się aż tak potrzebna...

8:00 śniadanie

  • 2 kromki chleba razowego bez skórki
  • 1,5 plastra szybki
  • sałata
  • trochę masła
  • pół kubka kawy zbożowej
Rozmawiałam przez sekundę z Arkiem, słyszałam jego zaspany głos i z tęsknoty aż mnie ścisnęło... Chcę do niego, a zobaczę go najwcześniej za tydzień, albo dopiero za 2...

10:30 podwieczorek

  • biały ser - posypałam cukrem i był pyszny
  • masło - nie użyłam bo nie jadłam chleba
13:00 obiad

  • zupa pomidorowa z makaronem - wypiłam zupę, makaron był rozgotowany więc nie jadłam
  • ziemniaki
  • gulasz
  • gotowana marchew - nie tknęłam fuj
  • wymioty
Chodź nie zjadłam całego obiadu to odruchy wymiotne były tak silne że to masakra...
Mam wyrzuty sumienia... źle mi. Do tego mam złe myśli bo mama ma wyłączony telefon, nie mogę się pozbyć myśli że to dlatego bo nie chce żebym jej przeszkadzała... kompletna głupota =.=
Narysowałam rysunek dla K. ciekawa jestem czy mu się spodoba...

17:00 kolacja

  • 1 1/2 kromki chleba bez skórki
  • trochę masła
  • 1 1/2 plastra szynki
  • jabłko bez skórki
Wrócił K. cudnie, stęskniłam się za nim strasznie. Rozmowy z nim są dla mnie idealne. Przyjaźń to za małe słowa na naszą relacje. 30 zbliża się wielkim krokami, przeraża mnie i przygnębia... Dałam K. mój życiorys do przeczytania....prawię się popłakał... ja z nerwów poszłam zapalić. Potem rozmawialiśmy o nim. Bałam się że mnie znienawidzi jak go przeczyta, ale K. odebrał to wszystko inaczej...

20:00 podwieczorek

  • galaretka
Potem zabrałam K. jego kamyk i z nim teraz siedzę. I z K. w sumie również, bo mam go za ścianą

Dziękuje za odzew, nie wiedziałam że tu was aż tyle. Cieszy mnie to strasznie. Nie zawsze ja komentuje czy czytam blogi bo mnie czasem de motywują ale staram się pisać i do was.
Lemonade odpisałam Ci w komentarzu, bo mam chyba zły adres do twojego bloga...
Dziękuje wam,jesteście wielkim wsparciem
ps. anonimką odpisałam w komentarzach :3

sobota, 13 grudnia 2014

126.

Wczoraj? Wczoraj było ciekawie, naprawdę dziękuje K. że wciąż jest ze mną, że chodź ma fobie społeczną to otworzył się przede mną. Że  mówi mi o sobie i jest szczery co do mnie. Tu w instytucie słyszę tyle miłych słów, powiedziano mi że jestem piękna, nigdy nie usłyszałam czegoś tak cudownego. W dodatku ludzie komplementują moje stroje, włosy i FIGURĘ! Ja tu cały czas się uśmiecham, dziękuje im wszystkim. Boli mnie że K. wychodzi już 30.... boję się tu być bez niego. On naprawdę bardzo mi pomaga.
Wczoraj był klub pacjenta, to wieczorek towarzyski, przychodzą byli pacjenci i opowiadają jak terapia na ich życie wpłynęła. Niestety to jedyny dzień w miesiącu kiedy są słodycze i zaburzenia odżywiania też mogą to jeść. Ja zjadłam 5 winogron, i miałam wyrzuty sumienia.... nie mogłam patrzeć na to jedzenie, czułam się z nim źle, więc uciekłam do pokoju. Niestety jedna dziewczyna zrobiła zadymę że mi jedzenie przeszkadza w spędzaniu z nimi czasu, i posprzątali jedzenie. Cały czas mam wyrzuty sumienia przez to, ale nikt tu chyba nie jest na to zły. Ja dzięki temu spędziłam miły wieczór z K. cały wieczorek przegadaliśmy. nie chce żeby mnie tu zostawiał samą. Moja silna wola nie zjedzenia niczego słodkiego została na grodzona, na podwieczorek dostałam herbatniki, moje ulubione :3

8:00 śniadanie

  • pół kubka inki
  • 2 kromki chleba razowego bez skórki
  • 1,5 plastra szynki
  • sałata
  • troszkę masła
10:30 drugie śniadanie

  • kawa z mlekiem 0,5%
  • 2 jabłka - ja zjadłam jedno 
13:00 obiad

  • zupa warzywna - wypiłam połowę tej wody
  • szpinak- zjadłam tak 1/4
  • kasza jęczmienna - zjadłam 2/3
  • mięsko gotowane
Obiad wszedł i nie wyszedł jestem szczęśliwa. K. napisał mi taką miłą wiadomość "chodź mnie tu nie ma, jestem z tobą duchem" . Cudowne naprawdę świetne, uwielbiam go i boli mnie że tak życie go skrzywdziło.
Jestem sama na oddziale, wszyscy sobie poszli jedni na kręgle drudzy na przepustki. A ja nie mogę, trochę mi z tym smutno. Staram się być dzielna ale ciężko mi. Szkoda że K. musiał pojechać na weekend do domu...

17:00 kolacja

  • 2 kromki chleba bez skorki
  • 2 plastry szynki
  • trochę masła
  • ćwiartka pomidora
Podwieczorek 20:00

  • budyń omnomnom przepyszny :3

K. skutecznie poprawia mnie humor swoimi smsami

Ktoś to jeszcze w ogóle czyta?

czwartek, 11 grudnia 2014

125.

DZIEŃ 8

6:45
Znowu pobranie krwi (już tylko 4 raz) i moczu (tylko 3). Wykończą mnie tymi badaniami =.=

8:00 śniadanie

  • mleka z makaronem (WTF?!?!) -wybiłam trochę mleka makaronu nie tknęłam
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • 2 plastry szynki
  • troszkę masła - znaczy walą go masakrycznie dużo, ale rzadko się zdarza żebym zjadła całe
Po śniadaniu strasznie chciało mi się wymiotować, ale zastosowałam te ćwiczenia oddechowe i pomogło! Przeszła mi ochota i odruchy wymiotne.
Muzyko terapia... chyba najgłupsze zajęcia jakie mam, naprawdę nudne i skupia się tylko na jednej osobie. Jednym słowem przespałam większość

10:30 drugie śniadanie (tak od dzisiaj i ja je muszę jeść)

  • kisiel - wypiłam 1/3 kubka resztę szybko wylałam (chyba nikt nie zauważył)
  • kawa z mlekiem 0,5% 
Polubiłam ludzi stąd szkoda że osobę którą tak polubiłam wychodzi już 30 grudnia =.=. Chyba tylko z nim złapałam tak fajny kontakt (nie jestem pewna czy to tylko z mojej strony, ale chyba i on mnie coraz bardziej lubi).
Coraz bardziej czuję że chudnę. Na całe szczęście coraz bardziej to widzę. Jak zasypiam czuję kości, jednak brzuch i tak wydaję mi się bardzo wydęty i za duży.

13:30 obiad

  • barszcz czerwony - 1/2 tej wody 
  • ziemniaki - 2/3
  • pierś z kury - 2/3
  • brokuły - obrzydlistwa nie tknęłam
  • wymioty ....
Chodź tak mało zjadłam to zwymiotowałam... mam tego dość bardzo dość... jak już zjadłam to wiedziałam że zwymiotuję, popłakałam się nad stołem...
Potem trening samo-poznawczy, znowu płakałam, ale udało mi się uspokoić.
Z chłopakami się potem wygłupiałam. Nie chce żeby odchodzili....

17:15 kolacja

  • 2 kromki pieczywa ciemnego - bez skórki
  • 1,5 plastra szynki
  • ćwiartka pomidora
  • 1 kromka chleba małego
  • 1 łyżeczka masła
To udało mi się zachować w brzuszku. Ciąg dalszy wygłupów z chłopakami beczka i w ogóle fajnie :3 Chodź jest tu fajna atmosfera to tęsknie strasznie za Arkiem chce się wtulać.

20:30 podwieczorek

  • pieczone jabłko z serem - zjadłam tylko ser


środa, 10 grudnia 2014

124.

DZIEŃ 7

6:30 ważenie....
Taaa myślałam że przytyłam bo te posiłki bo odkąd tu jestem nie mogę się załatwić, a tu takie zdziwienie 3kg mniej.....Nie wiem czy płakać czy śmiać się bo nie widzę zmiany w wyglądzie -.- widzę grubaska dalej. Pamiętam jak ta waga którą mam teraz była tą wymarzoną, a teraz? Teraz to jak zwykle powtarzam jeszcze dyszka i będę szczupła....







8:00 Śniadanie

  • kasza kukurydziana na mleku - coś tam zjadłam jakąś 1/3
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • twarożek
  • pół pomidora
  • trochę masła
miałam terapie indywidualną, chyba znalazła wspólny język z terapeutą. Mam wrażenie że on to dobrze poprowadzi i naprawdę mi pomoże. Muszę tylko przyzwyczaić się do jego takiego małej kobiecości, ma coś w sobie z kobiety, może dlatego tak dobrze słucha i ładnie przedstawia sytuację. Podoba mi się fakt że podkreślił że nie muszę się z nim zgadzać, i mam mieć swoje zdanie. To mi zaimponowało że ma taką odwagę.

11:30

  • kawa z mlekiem 0,5%
Terapia grupowa była dziś ok. wyjaśniłam sytuację z rodzicami i jakoś tak mi się lżej na sercu zrobiło. Od razu mi się humor poprawił :3 to było super. Zresztą dzisiejsza terapia była dla mnie jakaś pocieszna, chodź zeszła na ciężkie tematy to i tak było spoko.

13:30 obiad
  • zupa - 1/3 była obrzydliwa
  • ziemniaki - ok 2
  • gulasz gotowany
  • marchewka - ale nie ruszyłam bo gorącej nie trawie
Po obiedzie standardowo oddychanie a po oddychaniu pobiegłam do kibla i wymiotowałam żółcią, było mi bardzo nie dobrze i odruchy wymiotne same przyszły. Bardzo się potem popłakałam bo brzuch mnie bolał a do tego miałam wyrzuty że wymiotowałam chodź bardzo nie chciałam ....

17:00 kolacja

  • 3 kromki chleba
  • 2 plastry wędliny
  • masło
  • sałata
  • wymioty </3
Taaa cała kolacja poszła, zawsze tak jest jak już raz zwymiotuje to do końca dnia rzygam =.= ŚWIETNIE
20:24 a ja już w łóżku leże... no po prostu cudnie >.< ale nie mam co robić, ludzie oglądają film który ja już widziałam. To zamiast oglądać go powtórnie wolałam się wykąpać.
Chcę do Arka bardzo mocno... chodź już się pogodziłam ze stanem rzeczy że nie możemy się widzieć to i tak tęsknie strasznie. Chciała bym po prostu się w niego wtulić.

wtorek, 9 grudnia 2014

123.

DZIEŃ 6
 Rano przyszła do mnie pielęgniarka i chciała mi pobrać krew, próbowała z jednej ręki próżniowo i ani kropelki, potem ze strzykawki z innej ręki i też nic.Jedno słowo ODWODNIENIE =.= Wypiłam dużo wody przy śniadaniu i potem jakoś poszło.
8:00 śniadanie
  • zupa mleczna - 1/3 porcji obrzydlistwo nienawidzę
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • jajko - zjadłam tak 2/3 
13:00 obiad
  • zupa jakaś - 1/3 porcji paskudztwo
  • pulpet
  • szpinak - zjadłam 1/3
  • ziemniaki - pewnie ok 2 
14:15

  • kawa z lekiem 0,5%
Dziś byłą okropna sytuacja. Laska o której pisałam że je cały czas w pokoju, wydała wszystkie pieniądze i nie miała za co kupić sobie jedzenia, więc postanowiła że powie wszystko co dziewczyny jadły w naszym pokoju.... Powiedziała to wszystko na społeczności, zrobiła gigantyczną aferę nakłamała i TADAM TADAM.... wypisała się  z oddziały <3 CUDNIE. żenada na maksa. Nie rozumiem jej zachowania... ale dzięki temu że się wyniosła mam łóżko przy oknie :3
Okazało się że mam jakąś infekcje bakteryjną =.= jestem faszerowana antybiotykami <3

17:15 kolacja
  • sałata
  • 2 kromki chleba
  • masło
Ah ciężki dzień ale to już drugi jak nie wymiotuje!!! Jestem z siebie bardzo dumna. Mamy oddziałowego kota Stefana. Jest wielką grubą kluską, ale z taką kluchą mi łatwiej bo kocham koty. Lubie go sobie wygłaskać i wy przytulać. Chciała bym zobaczyć jak tam moja kicia, tęsknie za moim maleństwem. Nie mogę się doczekać świąt. Pierwsza 3 dniowa przepustka :3
Hah była oddziałowa potańcówka </3 jak na koloni tylko sami wariaci beka. Ja na niej przysnęłam a potem wygłupiałam się z chłopakami, przykro mi że obydwoje za nie długo wychodzą, jakoś m to nie pasuje. Jutro grupówka mam zamiar powiedzieć że nie podoba mi się tu temat rodziny, że nie każdy ojciec jest zły, i że każdy może popełnić błędy nawet rodzice...
Tęsknie za Arkiem chciałabym się tulać do niego. Jest takim głuptasem i tak strasznie się martwi a ja nie wiem jak mu z tym wszystkim pomóc i jak wspierać...

poniedziałek, 8 grudnia 2014

122.


Jestem zła....
Tutaj wszyscy mówią tylko jak źli są rodzice, nikt nie słucha o tym jak się zmienili, czy ile wysiłku wkładają żeby teraz było dobrze. Moi rodzice są wspaniali dali mi bardzo dużo wsparcia i pomocy. Ojciec robi wszystko żebym wyzdrowiała. Kocham ich nad życie i uważam że mam najlepszych rodziców na świecie. Nie chce słuchać że są okropni i wymyślonych przypuszczeń oraz nie pozwolenie wytłumaczenia mi sytuacji... Coraz bardziej wydaję mi sie że to terapia grupowa nie jest dla mnie. Nie to jedzenie, nie to że sa słabe warunki tylko to że tu nikt się nie cieszy. Wszyscy na siłę się dołują... Naprawdę?! Ja nie chcę się dołować na siłę nie ma takiej opcji. Chcę być szczęśliwa i radosna. Nie zdołowana bo kiedyś mój tato źle coś zrobił. Teraz moja rodzina jest genialna, teraz mnie wspierają to dlaczego ja mam im wypominać złe rzeczy.... Jestem zła na to wszystko. Nie godzę się na taki stan rzeczy. Nie pozwolę nikomu obrażać rodziców, nie wiedzą jakie mieli ciężkie życie, jak bardzo los ich skopał po dupie. Tu się nikt nie pyta czy wiesz czemu on tak postąpił, tylko oskarżają i tłumaczą "poszkodowanego". Nie zgadzam się, jeżeli mamy już wywlekać tematy rodzinne to z każdego aspektu, tak żeby zrozumieć zachowania innych, a nie tylko skutek.... Jeśli masz szczęśliwą rodzinę nie idź tutaj bo nikt Ci nie pomoże, Ba wymyślą że ta rodzina jest zła! 
Przykro mi ze nie dano mi wytłumaczyć sytuacji, ze każdy myśli że moja mama i mój tata są źli i nie dobrzy. Ja naprawdę jestem szczęśliwa że ich mam i z tego że są tacy a nie inni. Zrobię wszystko dla nich, dla nich chcę być zdrowa i dla Arka. 
Jeśli zrezygnuję z tego leczenia to nie dlatego że jedzenie, że słabe warunki, tylko dlatego że nikt nie chce tu słuchac że ja jestem szczęśliwa. NIKT. im chodzi o to żebyś była załamana żeby Ci było smutno. Dlaczego?! nie wiem. 

sobota, 6 grudnia 2014

121.

DZIEŃ 3

8:00 śniadanie

  • 2 kromki chleba
  • 2 plastry szynki
  • sałaty trochę
  • kawa z mlekiem 0,5%
11:00

  • jabłko
13:00 obiad

  • zupa "pomidorowa" - zjadłam 2 kawałeczki ziemniaka z niej
  • ziemniaki - zjadłam 4/5
  • gotowany kawałek wieprzowiny - wykroiłam żyłki i tłuszcz i pochłonęłam
  • brokuły - nie tknęłam bo nienawidzę tego obrzydlistwa
Na całe szczęście była najfajniejsza pielęgniarka i że zjadłam dodatkowe jabłko to nie dała mi nurtidrinka.
Płakałam przy obiedzie, bo nie mogłam jeść, nie byłam głodna nie chciałam tego.... miałam dość. Laska z pokoju stwierdziła że przecież nikt na siłę mnie tu nie trzyma i po co tu siedzę.Do cholery jasnej ja przynajmniej nie wpierdalam po cichaczu i staram się nie rzygać =.=  Zresztą ja tu jestem bo nie mam innego wyjścia, nic innego nie dawało rezultatów i ja mam dla kogo walczyć!

15:40

  • nielegalna paczka herbatników 
17:00 kolacja

  • 2 1/2 kromki chleba
  • 1 1/2 plastra szyki
  • pół pomidora
Kolacja i śniadanie to jedyne posiłki które mi odpowiadają, smakują mi i je lubię. gdyby ten felerny obiad można by zamienić na kanapki nie było by takiej tragedii.

Mam zamiar zjeść jeszcze herbatniki bo mogę być głodna. Razem z nimi to nie całe 1000kcl. Ciekawe czy schudnę ^3^ było by supeeeer :3

Jak by ktoś nie wiedział co to NUTRIDRINK to o to ulotka

piątek, 5 grudnia 2014

120.

DZIEŃ 2

Pobudka 6:45 i od razu oddanie krwi,
7:15 ćwiczenia i bieganie po psychiatryku (poczułam się jak świr z jakiegoś filmu....)
8:00 śniadanie

  • zupa mleczna 1/4 porcji - była okropna ciepła, a ja nienawidzę ciepłego mleka....
  • pół marchewki
  • 1 i 1/2 pieczywa z serkiem topionym
Na śniadaniu zjadłam bardzo mało zupy, więc chleba musiałam zjeść więcej -.- zjadłam jedną kromkę i chciałam oddać talerz, ale koordynatorka stołu powiedziała że da mi pół drinka i zjadłam jeszcze 1/2 kanapki.... =.=

Terapia grupowa... było ciężko. "o mamy nową pacjentkę opowiedz nam o nas", Czułam się jak na spotkaniu AA ... koszmar mów o sobie choć już wcześniej mówiłaś =.= ile razy można powtarzać to samo? ha aż Ci się będzie chciało rzygać (ale nie możesz!)

13:30 obiad

  • zupa fasolowa z papryką i czymś niezidentyfikowanym... - tylko fasolkę wyjadłam
  • ryba - paskudztwo... ale jadłam...
  • 2 ziemniaki - wymieszałam z rybą i jakoś poszło!
  • ciepła marchewka - nie tknęłam bo obrzydliwe....
Zupa nie była dla mnie... powinnam dostać inną bo jestem na lekko strawnej... ale się pomylili i dostałam to paskudztwo, potem myślałam że dostane ryż z jabłkiem ale nie... wpierdalaj ziemniaki. OBRZYDLIWE...
Na oddechu mnie baba katowała że mam zmienić miejsce, a ja leżałam przy kaloryferze bo było zimno...Chryste panie o co im chodzi?!?!?! Niestety tak mnie poirytowali że trochę zwymiotowałam... nadal czuję dyskomfort w żołądku =.=

17:15 kolacja

  • 2 1/2 kromki chleba
  • 3 plasterki szynki
  • pół pomidora
Nie wiem czemu ale byłam strasznie głodna i zjadłam ponad dwie kanapki... nadal bym coś zjadła... chodzi to za mną strasznie, ale próbuje się trzymać i nie myśleć o tym. Chyba najbardziej smakują mi tu kanapki...
Zjadłam ok. 1000kcl, nie licząc tego że trochę zwymiotowałam...

Bardzo tęsknie za A. chcę się przytulić  i zasnąć z nim w jednym łóżku... Bardzo chcę do niego

czwartek, 4 grudnia 2014

119.

13:30 obiad:
  • zupa kalafiorowa - zjadłam tą wodę warzyw nie ruszyłam i jeszcze trochę wody zostało
  • 2 łyżki ziemniaków
  • 2 łyżki jakiegoś kurczaka w rozdrobnionego w sosie
  • surówka gotowanej marchwi - jej nie tknęłam
17:00 kolacja
  • parówka drobiowa
  • kromka pieczywa ciemnego z maleńką warstwą masła
ok 500-600kcl... na dziś

Przy obiedzie płakałam.... taka suka nas pilnowała że to masakra... cały czas wąty i cały czas o tych pieprzonych multi drinkach gadała...Już jej nienawidzę! Ja oczywiście się popłakałam nad miską zupy, bo generalnie zup nienawidzę a kalafiorowej to już w ogóle... i była obrzydliwa.

Strasznie tu nudnawo, nie wiem co ze sobą robić... dobrze że mam filmy i internet, że mam 3 dobre książki zeszyt z sudoku no i cały czas was!

Dziewczyny z pokoju, 2 anorektyczki, 2 bulimiczki i laska która się objada kompulsywnie i czasem wymiotuje (każdy może sobie wyobrazić jak wygląda). Generalnie spoko, ale dostałam zgachy bo każda marudzi przy obiedzie a wymknęły się do sklepu po cukierki....

Chce wrócić do domu...

118.

Pozdrawiam was z kliniki nerwic...
Czekam na zajęcia z psycho-rysunku...
Potem obiad, przez pierwszy tydzień tylko połowa porcji.... UFFFF
Jak najdłużej tak poproszę....
Proszę zabierzcie mnie z tond ...
Nie wchodzicie w bulimie, nie warto.

wtorek, 2 grudnia 2014

117.

jutro 3 dzień na senesie i głodówka (tylko energetyk)
potem szpital.
Dopiero patrząc na to zestawienie widzę że jednak schudłam!
zdjęcia miej więcej robione co miesiąc
nawet jestem zadowolona z efektów
mam nadzieje że w klinice nie utyje!

poniedziałek, 1 grudnia 2014

116.

Dziś wtorek..... w czwartek idę na Sobieskiego. By nie być najgrubsza na oddziale, przeczyszczam się już 2 dzień. Jeszcze jutro kuracja senesem i koniec tego dobrego.
Jestem przerażona... co chwila płaczę, najbardziej gdy pomyśle że nie będzie ze mną Arka.... To mnie rozwala....
Wczoraj zrobiłam sobie zdjęcia.... zdjęcia mojej chujowej i beznadziejnej sylwetki... po szejkach będzie jeszcze gorsza..... Roztyją mnie tam na 100 % będę obleśnym stworem.... Gorszym niż teraz?! tak się w ogóle da?! Tak... zawsze może być gorzej (y)
A oto moje wielkie cielsko....
 



Te nogi są obrzydliwe.... brzuch mi paskudnie wystaje.... mam dość tego ciała... nienawidzę go!

czwartek, 27 listopada 2014

115,

...
Idę na leczenie....
3 miesiące w klinice nerwic...
Przez pierwsze 2 tygodnie nie mogę wychodzić a ni na przepustki, i nikt nie może mnie odwiedzać.
Moje BMI nie może spać, jednak nie musi też wzrastać.
Podpisuje pakt żywieniowy, jeśli nie będę jeść posiłków będę pić szejki proteinowe...
Będę pilnowana przy jedzeniu, będę pilnowana podczas spania...
Na szczęście mogę zabrać laptopa i telefon, więc będę wam relacjonować co tu się dzieję.
Przyjmują mnie w trybie natychmiastowym albo w ten poniedziałek albo w kolejny...
Rozpierdala mnie to psychicznie....
Mam BMI 20,0.... czyli nawet niedowagi nie mam.... ŻAL
jestem popierdolona...
dlaczego przez 2 tygodnie nie będę się mogła widzieć z A.?!?! Nie wytrzymam bez niego....

sobota, 15 listopada 2014

114.

U mnie nie ma czegoś takiego jak czyste dni...
Kiedy moja psychiatra mnie zobaczyła od razu zmieniła mi leki i po krótkiej rozmowie wypisała skierowanie do szpitala.
Pozdrawiam bycie psychicznym... 27 listopada mam spotkanie w klinice nerwic gdzie mają stwierdzić jaki oddział, czy w ogóle mnie przyjmą itd... Czuję się jak czubek.... jak jakiś nienormalny... czytałam opinie na temat szpitala przy Sobieskiego... Z tego co wyczytałam to w artykułach stan szpitala jest tragiczny, jednak z opini ludzi wynika że jest bardzo dobra opieka. Boję się jak cholera... jeżeli zobaczę na tym spotkaniu że jest tam obleśnie wżyciu się już tam nie pokaże.... Czuję że zawiodłam całą moją rodzinę, jak powiedziałam macosze o tym że dostałam skierowanie, biedna nie wiedziała co powiedzieć....
A moje samo poczucie? Czuję się jak szmata... jem... wymiotuję.... jem... wymiotuję... wpierdzielam... rzygam... Jestem obleśna... Napęczniałam od tego jedzenia... cała opuchłam, woda się zatrzymała... Nie zmierzyłam się dzisiaj bo bardzo się bałam. Czuję że nie dam rady pójść w pn do szkoły... po co? i tak już zawaliłam wszystko. I tak nie zdam semestru... Poddałam się. Nie walczę już o nic.. o chudość, o szkołę, o normalność.... Wariuję.... Przepraszam że was nie wspieram.... ale nie mam prawa mówić wam co źle robicie czy doradzać wam bo sama jestem beznadziejna... obrzydliwa i gruba...
Jestem zarzygana, chora i co najśmieszniejsze nadal nie jestem chuda! Mam rozjebane zęby, organizm, zawaloną szkołę, depresję dwu biegunową i nadal jestem gruba.... OBRZYDLIWE.
Na moim skierowaniu napisane jest tyle złego o mnie, codziennie płaczę codziennie....

https://www.facebook.com/kiriday
Jeśli ktoś chce ze mną pogadać, o to mój face, jeśli wolicie przez skype o to nick:
facebook:kiriday
tak mam zjebany nick do skype... sam się ustawił ten facebook na przodzie =.=

czwartek, 13 listopada 2014

113.

Nie chcę czuć się gruba...
Chcę zobaczyć jak wyglądam...
Boli mnie kłowa
jutro psychiatra
chyba przede mną szpital
może tam mi pomogą
Miałam dziś w obcisłą koszulkę na sobie, w pracy zdjęłam sweter bo było bardzo gorąco... wszyscy się gapili, pytali czy już jestem zdrowa, że wyglądam strasznie.... Chcę to zobaczyć... chcę zobaczyć że podobno ja już jestem chuda
W szkole w czasie zajęć zwymiotowałam... na sali przy wszystkich
od zapachu akrylu zrobiło mi się bardzo nie dobrze
Znowu się nażarłam.... znowu rzygałam
nie mam siły, nie mam z kim pogadać. nie ma kto mi pomóc.

środa, 12 listopada 2014

112.


JESTEM NIE NORMALNA <3
właśnie się nażarłam
był to pierwszy od dawna napad PLANOWANY 
poszłam zrobiłam wielkie zakupy i jadłam.... 
ale jest progres.... (ha żałosne) nie zjadłam wszystkiego....
To przez wyjazd do rodziców się rozhulałam... koniec!
jutro będę jeść sałatkę z fetą i pomidorami, sok i kawę z mlekiem...
nic innego nie chce bo zaraz zacznę ociekać tłuszczem.

Wkurzyłam się.... 
Uważam że jestem gruba... uważam że nie wyglądam dobrze
Nie jestem chuda.... a powinnam...
ale jestem słaba tak jak dzisiaj i przez to wyglądam jak pączek
mam pyzatą buzie i wielkie boczki, grube ręce.
Jeśli kogoś boli fakt że ja nie godzę się na taki wygląd, że osoby które wyglądają jak ja uważam za grube, to przepraszam ale nie miałam zamiaru tu tworzyć jakiejś obłudy. 
Dobrze wiem że mój pogląd na ciało ludzkie jest inne... ale to moja sprawa.... ja nie mam zamiaru mieć zdrowej sylwetki... usłyszeć że dobrze wyglądam... chcę wyglądać CHUDO, chcę wszystkie kości na wierzchu... nie chcę żeby chłopcy na mnie lecieli... wręcz odwrotnie... jestem zmęczona nimi i nie chcę ich... Mężczyźni mnie męczą. Mam swojego ukochanego i żaden inny mnie nie obchodzi. Nie chudnę by być seksowna czy pociągająca, chcę być piękna a to co innego...

Dziewczyny które po prostu się odchudzają mogą tego nie rozumieć... ja nie chce zdrowego wyglądu, ja chce tylko przestać rzygać a nie przestać się odchudzać.... nie chcę mięśni na wierzchu nie chcę kaloryfera... nie chcę mieć biustu i tyłka....
sorry jeśli ktoś myślał że jest inaczej....

ah co do mojego chłopa.... on wie że jestem chora. on to akceptuję i pomaga mi na tyle ile potrafi, często nie potrafi mi pomóc i to wzbudza we mnie agresje...
Pochodzimy z różnych rodzin moja rzeczywistość to matka wbijająca sobie śrubokręt w uda i ojciec drący mordę i duszący mnie... jego rzeczywistość to rozwiedzeni rodzice, mało rozmów mało widocznej miłości brak okazywania uczuć. Dwie skrajne osoby, nie rozumiemy się on milczy ja mówię, on panuję nad sobą, ja w ogóle. 
Ale to nie znaczy że on nie jest mnie wart... jest kompletnie inaczej, to ja często nie jestem wart takiego faceta bo to on zdecydował się na mieszkanie z psychicznie chorą osobą o bardzo złej historii. To dzięki niemu i jeszcze jednej osobie jeszcze żyję.... To dzięki niemu skończyłam szkołę i wyszłam na ludzi... 
Ja nie mam cukierkowego życia... nigdy nie miałam. Moja historia jest smutna i straszna. Nie będę wam jej opowiadać bo nie chcę by ktoś tu pisał że jestem biedna czy mnie rozumie... \

Nie proszę nikogo by mnie rozumiał, ba ja nie proszę nawet o akceptacje. Ale nie oceniajcie, póki nie wiecie wszystkiego


Jesteśmy sobą
akceptujemy siebie
dlatego jest nam dobrze
chodź mamy kryzysy...
każdemu się zdarza
ale spróbujcie mieszkać ze swoim chłopakiem w wieku 19 lat.

poniedziałek, 10 listopada 2014

111.

Znudziłam się chyba mojemu lubemu
To przez mój tłuszcz... i mój chory zryty łeb
Kto chce psychicznie chorą laskę?!



Ah miło słyszeć że jestem szczupła.... miałam nadzieje że ktoś tu widzi realnie jak wyglądam O.o  nie chciałam miłych słów chciałam kopniaka w dupę... żeby mieć siłę być chuda!
Nie mam takich nóg, mam wystający wielki brzuch! Tak być nie może. Dopóki nie obejmę swojego uda dłońmi na samej górze, dopóki nie będę mieć wklęsłego brzucha tak by spodnie go nie dotykały nie mam zamiaru zobaczyć że jestem"szczupła" NIE!


Wiem że jest progres wiem że jest lepiej ale nie NAJLEPIEJ! powinno być MNIEJ DUŻO MNIEJ...
Przez moje bycie grubą mój chłop zaczyna pisać do jakiś innych...

Miło mi że daję komuś motywację, Proszę szczerze powiedzcie czy widać różnice tak bardzo jak cm na to wskazują... BŁAGAM NIE KŁAMCIE!!!!!! 

sobota, 8 listopada 2014

110.

WYMIARY!
25.10.14                   01.11.14
kostka- 20               kostka - 20 -0
łydka- 32                łydka - 32 -1cm
nad kolanem - 36   nad kolanem - 33 - 3cm
udo - 41                 udo - 40,5 - 0,5cm
udo u góry - 49      udo u góry - 46 -3cm
tyłek - 85                tyłek - 85 - 0cm
biodra - 83             bidora - 82,5 - 2cm 
brzuch - 80            brzuch - 77,5 - 2,5cm
talia - 57                talia- 55 - 2cm
piersi - 82              piersi - 81,5 -0,5cm
przed ramię - 23,5    przed ramię - 21,5 - 2cm
nadgarstek - 14,5   nadgarstek - 14 - 0,5cm
szyja - 29               szyja - 29 - 0cm





Nie jest tak źle, nie tak idealnie jak tydzień temu, ale tylko tyłek, kostka i szyja mi nic nie schudły...  no ale to nie 7cm z brzucha w tydzień... Za tydzień będzie lepiej!!! MUSI!

cm lecą a ja czuję się gruba... gorzej niż wcześniej =.=
ciekawa jestem jak waga O.o będę dziś u rodziców, mogła bym się zważyć, ale się boję, nie wiem czy czekać do wizyty u dietetyka.
Cieszę się że nadgarstki mi maleją bo wydają mi się ogromnie grube, tak jak i przedramię ale ono też sukcesywnie maleje. Dobrze że tyłek stanoł, bardziej płaski już nie musi być. kostki mi nie chcą chudnąć >.<
moje wymażeone wymiary to 
talia- 50 (-5)
biodra - 71 (-11,5)
ręka - 17 (-4,5)
udo - 34 (-6,5)
nadgarstek - 12 (-2)
Dużo do roboty =.= nawet BARDZO, ale dam radę !!! MUSZĘ chce być chuda!



GRUBAS!!!!!
jestem tłusta
okropnie 
weźcie ode mnie to ciało
PROSZĘ 

piątek, 7 listopada 2014

109.

Jutro dzień mierzenia.... bardzo się boje że utyłam
bo co jeśli tak?
widzę na sobie warstwy tłuszczu
muszę zrzucić ponad 10 cm w udzie...
ciekawe kiedy to mi się uda...
w pewnym sensię chce już jutro

czwartek, 6 listopada 2014

108.

Umieram....
do wtorku na zwolnieniu, powinnam być już zdrowa, ale dostałam antybiotyk bo dalej choruje....

Byłam przerażona, bo praktycznie nic nie jem a miałam strasznie wystający brzuch. Jakaś bomba w nim siedziała czy ufoludek.... nie wiem był okrągły i nabrzmiały O.o Więc wczoraj wieczorem senesik i dziś znowu wklęsły. Nie wiem czemu tak się stało, może od leków osłonowych czy coś.... Na wszelki wypadek odłożyłam je na bok.
Jestem strasznie zmęczona chorowaniem... normalnie zdycham.
Wczoraj przyjechał do mnie ojciec.... myślałam że przyjedzie podniesie mnie na duchu i sobie po prostu pogadamy.... UŁUDA, opierdolił mnie stwierdził że nic nie robię, że poszłam do psychiatry po to by wszyscy zobaczyli jaka jestem biedna i w ogóle... Stwierdził że nie chce za wszelką cenę wyzdrowieć bo odmówiłam codziennego odmawiania różańca O.o JPR... On na starość świruję, co mu odpierdoliło z tym kościołem.... ach i zdałam dobrze maturę bo przed nią poszłam do spowiedzi, nie dlatego że zapierdalałam jak głupia, tylko dlatego że poszłam do SPOWIEDZI... on zwariował!

No ale cóż jeden pozytyw wczorajszego dnia to to że mama weźmie mi lapka na raty. Ja z moją umową na zlecenie nie mam takiej możliwości, ale ona owszem więc ten stary shit co stoi na drugim biurku będę mogła wypierdolić! Postanowiłam wziąć ultrabooka bo na dzisiejsze standardy chyba jest najbardziej uniwersalny. A do tego kosztuje mniej niż normalny laptop. Nie potrzebuje kompa do grania tylko do pisania prac i przeglądania internetów więc myślę że będzie epicki (KOGO TO W OGÓLE OBCHODZI?!)

Z bulimii przechodzę w anoreksje.... mam takie wrażenie bo praktycznie nic nie jem a jak coś przekroczy kaloryczność 200kcl to rzygam. Może to przez cholerną grypę?! Wczoraj zjadłam BUŁKĘ! a i tak miałam  cholerne wyrzuty sumienia chodź to był jedyny posiłek...

Impreza na której byłam w weekend była dość udana chociaż nic nie piłam i nic nie jarałam... (ktoś w ogóle tak jeszcze imprezuje?!) Znaczy matka kumpla wywaliła nas z domu o 3 w nocy.... Bo gówniary zrobiły jakąś awanturę (jedna ryczała bo jej brat całował się z jej przyjaciółką, druga ryczała bo tamten brat przyszedł z nią a całował się z inną i chciała z nim POWAŻNIE rozmawiać chodź był tak nawalony że ledwo stał, a reszta towarzycha postawiła sobie za cel pogodzenie ich wszystkich i odnalezienie złotego środka...) Bądź co bądź Szydlak najlepiej na tym skorzystał bo jedną rycząca zaciągnął do swojego łoża.... My z moim kumplem siedzieliśmy zażenowani, wzięliśmy śpiącego mojego lubego i poszliśmy do niego spać w łóżku jego rodziców A CO! (bez kumpla tylko z lubym).
Ja w mojej pięknej czerwonej kiecce wytrzymałam z 2 godziny potem latałam w jednoczęściowym dresie....
 Ach piękni i nawaleni ( ja w moim seksi dresie!)

sobota, 1 listopada 2014

107.

MOTYLKI, LASKI, MOJE KOCHANE

Jestem mistrzem! SAMA nie mogę w to uwierzyć!!!!!
Dziś dzień mierzenia, tydzień temu też się mierzyłam i dziś porównałam moje wymiary, i OJEJ zobaczcie same!!!

25.10.14                   01.11.14
kostka- 20               kostka - 20 -0
łydka- 33                łydka - 32 -1cm
nad kolanem - 38   nad kolanem - 36 - 2cm
udo - 44                 udo - 41 - 3cm
udo u góry - 50      udo u góry - 49 -1cm
tyłek - 90                tyłek - 85 - 5cm
biodra - 85             bidora - 83 - 2cm
brzuch - 87            brzuch - 80 - 7cm
talia - 60                talia- 57 - 3cm
piersi - 83              piersi - 82 -1cm
przed ramię - 25    przed ramię - 23,5 - 1,5cm
nadgarstek - 15,5   nadgarstek - 14,5 - 1cm
szyja - 29               szyja - 29 - 0cm

Mam grypę </3
30 październik

  • 16:00 - sałatka z fetą - 170kcl
31.październik 
  • 9:00 - 3/4 kisiel- 81kcl
  • 16:30 - sałatka z fetą - 170kcl
  • 20:00 - pół kebaba - 400kcl
  • 22:00 - płatki z mlekiem - 200kcl

RAZEM: 851   RAZEM: 251

Tak wiem ten kebab.... ale i tak wytrzymałam dwa dni bez rzygowin!!! to i tak najlepszy wynik od dawna!!!a na kebaba miałam TAKĄ ochotę, gdybym go nie zwymiotowała to i tak by się nic nie stało, bo 1000kcl nie było... a jak już kebab poszedł to i płatki później też łatwiej było zwymiotować =.=  I tak jest ze mną lepiej bo nie zjadłam całego, nie napchałam się do bólu! Zjadłam ile mogłam resztę oddałam lubemu!

Mam grypę, ah już pisałam, co z tego że już w szkole nadganiałam już było lepiej, a tu gorączka ból stawów i nie możność przyjmowania ciężkich leków bo rozjebany żołądek <3 Mój luby stwierdził że co tego że jestem chora on musi iść na imprezę urodzinową kumpla, a że ja go samego nie puszczę to z grypą jadę na imprezę WIII nawet się nie napije =.= ale niech spada sam nie będzie łaził bo się najebie do nie przytomności.... Założę moją mega seksowną czerwoną kieckę!!! a niech wszystkim szczena opadnie!!!! Większość kolesi którzy będą na imprezie do mnie startowała, a niech im będzie jeszcze smutniej! Wstawię jutro jakieś zdjęcie w mojej sukieneczce
a na chwilę obecną mam taki o to seksowny strój:

 Mam nadzieję że przeżyję tą imprezę!

środa, 29 października 2014

106.

Brawo JA!
Dziś nie wymiotowałam!

BILANS:

  • 12:30 - marchewka - 20kcl
  • 13:30 - marchewka - 20kcl
  • 15:00 - jogurt naturalny - 120kcl
              - 4 łyżki musli - 48kcl
  • 16:40 - marchewka - 12kcl
              - sok owocowy - 165kcl
  • 17:40 - warzywa na parze - 28kcl
              - 3 ogórki konserwowe - 21kcl
  • 18:40 - 2 kromki pieczywa chrupkiego - 47kcl
              - plaster szynki - 16kcl
              - serek do smarowania - 16kcl
              - rucola - 5kcl
              - pomidor - 26kcl
  • 20:00 - jabłko - 50kcl
RAZEM:604

Jestem z siebie dumna, że nie dałam się!
Byłam w biedronce i nie wzięłam NIC oprócz wody, papieru toaletowego i worków na śmieci. Ani jednej czekolady czy chipsów! Nawet bułeczka mnie nie skusiła!

Ah a obudziłam się z tak fatalnym samopoczuciem, gardło mnie bolało spać mi się chciało, no i przez to nie poszłam na trening......

W szkole lepiej nadrabiam zaległości, mam nadzieje że panią Dyrektor zaliczyłam, choć jej poprawy to łatwizna więc w sumie obojętne mi to. Kły  u Tomeczka na pewno zaliczone. Jutro anatomia... czuję że obleje bo nic nie umiem... ale generalnie chyba mi to zwisa, i tak nikt nie wierzy że zdam ten semestr... 

Strasznie chudnę, i nie wiem czy płakać czy się cieszyć. Kupiłam spodnie tydzień temu w sobotę i już są za duże... a były na styk.... Czuję się strasznym grubasem choć noszę rozmiar 36-34 a moje cycki są już (w porównaniu z dawnymi) mikroskopijne, nie wiem jak to ogarnąć, i czy ja kiedykolwiek będę czuła się chuda?!
Boję się że jedząc tyle kalorii utyję.... ale to wszystko same zdrowe produkty! 

wtorek, 28 października 2014

105.

MÓJ BILANS!
  • 7:00 - 200ml mleko 0,5% - 66kcl
            - 2 łyżki musli - 24kcl
  • 11:00  - 2 kromki pieczywa chrupkiego - 47kcl
               - plaster szynk - 16kcl
               - serek do smarowania - 16kcl
               - rucola - 5kcl
               - 1/8 papryki konserwowej - 10kcl
               -pół śliwki - 15kcl
  • 14:00 - 2 pulpety z indyka - 68kcl
              - sos z pomidorów, groszku, marchewki i kukurydzy - 43kcl
              - 2 łyżki brązowego ryżu - 35kcl

              - sok multi-witamina - 123kcl
  • 15:00 - jabłko - 50kcl
  • 17:00 - warzywa gotowane na parze - 28kcl
  • 18:00 - mandarynka - 25kcl
  • 19:00 - pół śliwki - 15kcl
              - sok owocowy - 145kcl
  • 21:00 - czekolada (pół tabliczki) - 220kcl

RAZEM:964
to co zwymiotowałam jest na czerwono bez tego wychodzi: 598.

Jak widać dieta od pani dietetyk jest ok, tyle że u niej powinnam zjeść jeszcze sałatkę a zapomnieć o czekoladzie. I tak sukces bo zjadłam tylko pół a nie jak zawsze CAŁĄ tabliczkę.

Nie wiem co wam pisać, jestem bardzo zmęczona i wszystkim odpiszę jutro.
Trzymam za was kciuki kochane, nie dajcie się napadom!
Jak widać ja takowego dziś nie miałam (chodź ta czekolada?!), obiad zwymiotowałam bo? Sama nie wiem było mi bardzo ciężko na żołądku i już nie wytrzymałam ...

Ale to i tak lepszy bilans niż w tamtym tygodniu :)
Jutro zmienię trochę dietę pani dietetyk, bo śniadania mi nie leżą, mam zamiar jeść dopiero jak jestem głodna, czyli nie rano.

poniedziałek, 27 października 2014

104.

A więc...
Byłam u dietetyka, w tydzień waga spadła o 2kg...
Dostałam dietę
Polega ona na rozpisanych 7 dniach i przez miesiąc mam jeść miej-więcej jak tam jest.
Dziś przygotowałam całe menu na jutro.
wyszło mi 709 kcl, nie zrobiłam sałatki na kolacje bo i tak mam wrażenie że tego jedzenia jest dużo.
Moja dietetyk jest genialną kobietą, powiedziała że ustaliła mi malutki bilans żebym się nie zniechęcała, i żebym do niej wracała. Bardzo się zdenerwowała jak zobaczyła że schudłam 2 kg, powiedziała że przy moim BMI to ogromnie dużo, i nie mogę zrzucać wagi bo inaczej będzie bardziej FAT dieta..... Mam obowiązek zrobić badania krwi, pójść do gastrologa, przestrzegać diety, brać psychotropy, zrobić USG nerek i pójść znowu do psychiatry. Muszę iść do internisty po skierowanie do psychiatry (chodzę prywatnie), bym mogła pójść na terapie z NFZ, przy okazji zrobi mi te badania krwi bo ostatnie to tragedia...
Rodzice są nastawieni że pójdę do szpitala, ja poniekąd też. Jeśli będę trzymać dietę i nie będę wymiotować to nie, ale jeśli nie podołam to sama tam pójdę bo już nie mogę....
HAHAHA nie mogę ćwiczyć, dopóki nie zrobię badań krwi mam zabronione, tylko i wyłącznie mogę ćwiczyć z trenerem. Czyli tylko raz w tygodniu 3 godzinny trening =.= i to tylko rozciąganie i lekki wysiłek, a miałam rzeźbić mą masę </3



Mam dobry humor, więc wstawiam swój ryjek
Oto odredziona KIRI

TRZYMAJCIE ZA MNIE KCIUKI!

piątek, 24 października 2014

103.


2x wymioty
wszystko co zjadłam miało równowartość 1400 kcl
to co się normalnie strawiło 528
samotna noc, bo A na zjeździe....
sama
mama jutro do mnie przyjeżdża, strasznie się cieszę bo bardzo jej potrzebuje
muszę posprzątać mieszkanie.... bo syf jak cholera

CZY JA KIEDYKOLWIEK WYZDROWIEJE?! JAK MAM TO ZROBIĆ?! POMOCY!!!


Widać jakie mam tłuste boczki </3 OBRZYDLIWE!

czwartek, 23 października 2014

102.

Piszę choć sama nie wiem co mam pisać.
Wczorajszy bilans nie za fajny 3 razy wymioty....
ok 550 kcl normalnie zjedzony. Lepiej niż we wtorek!
Leki mnie otumaniają. Nie chodzę do szkoły. Staram się funkcjonować w pracy chociaż normalnie, ale to nie łatwe bo ciągle ryczę lub się wkurzam. Mój zespół w firmie jest na tyle specyficzny i na tyle głośny że po psychotropach ma się chęć ich wszystkich powybijać lub chociaż zakneblować!
od poniedziałku lecę z 6 Weidera. Czemu od poniedziałku a nie od razu? Chociaż bardzo nie lubię zostawiania czego kol wiek na "POTEM", to w sobotę przyjeżdża moja mama w odwiedzinach i w niedziele nie miała bym jak ćwiczyć (chyba by mnie zamordowała jak by zobaczyła że jeszcze ćwiczę). Jak uda mi się dokonać tych ćwiczeń to zajmę się ćwiczeniami na nogi. Ale najpierw brzuch. Bardzo długo nie ćwiczyłam więc może to się okazać zbyt dużym wyzwaniem dla mnie, ale najważniejsze jest zacząć! Potem mogę modyfikować ćwiczenia byle by ćwiczyć!
Chudnę z dnia nadzień widzę to i bardzo się cieszę! Może jak wreszcie będę chudziną to bedę potrafiła się normalnie leczyć.




wtorek, 21 października 2014

101.

Na początku was przeproszę.
Nie było mnie długo
Ale wracam
...
Tyle że w trochę innym ... stylu?
Zaczęłam się leczyć.
Jestem na leczeniu farmakologicznym.
Leczę się na bulimie ANDEPIN'em
Oraz od następnego tygodnia rozpisaną dietą od pani dietetyk.
Jeżeli ten miesiąc nie będzie przełomowy i nie zmiennie nawyków żywienia proszę o skierowanie do szpitala. Ja wiem że bez terapii nie zmiennie swojej samooceny, nadal uważam że jestem gruba, i powinnam zrzucić z 10kg, ale na razie chodzi bym nauczyła się jeść małe porcję i nie wymiotować ich. Jeżeli tego nie będę potrafiła dokonać w domu postanawiam iść do szpitala na leczenie.

Jestem gruba
Jestem za niska
Nie jestem ładna.
Nie chce być sobą

ale jestem i pracuje o to efekt:

czwartek, 7 sierpnia 2014

32

hahahahahahahahahaha....
wczoraj wylądowałam na SOR'ze </3 cudownie spędziłam dzień w szpitalu praskim :)
dostałam bólów pęcherza i nerek i sikałam krwią .... mam ostre zapalenie pęcherza, szkoda tylko że przy okazji dowiedziałam się że mam narośl nowotworową na nerce i rozpierdoloną miednice i kręgosłup...
Dali mi jakieś zajebiste przeciw bólowe, że chodziłam na haju i mogłam się wyprostować ....

A dziś? Zaraz wychodzę do pracy, chodź nie mam siły pisać na komputerze....

wtorek, 5 sierpnia 2014

31

Przyszedł ten dzień gdzie pokaże wam jak naprawdę wyglądam...
Czyli, zrobiłam zdjęcie w bieliźnie!
wyglądam jak potwór, jak największy grubas w pracy!
ale zdjęcie na koniec

dzisiaj bilans jako tak
płatki ryżowo-pszenne - 120kcl
kawa - 20kcl
kanapka - 350kcl
w sumie 490, więc tak z 600 bo pewnie kanapka ma więcej....

dziś czułam się dobrze, miałam dużo energii :3
jutro jadę po stanik, mam nadzieje że w nienawidzonym intimissimi jest jeszcze 50% obniżki 

a oto zdjęcia na które wszyscy czekali!!! tadam tadam największe prosie na scenie

oh jakie tłuste raciczki </3
oh jakie boczki...
i brzuch tak pięknie wystaje!
oh i te ogromne cyce... jestem taka przepiękna...
proszę nie piszcie że nie jest źle, bo9 chyba każdy widzi że jest TRAGICZNIE
dobranoc....

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

30.

Chęć autodestrukcji...
Jak mam się ogarnąć?!
Jak przestać?!
Mówią że terapia, to jedyne wyjście...

Dzisiejszy dzień to jakaś kpina... w pracy generalnie zdychałam nie wiem jak wytrzymałam 8 godzin...
Jestem coraz słabsza... widzę jak chudnę, z jednej strony się ciesze, dostrzegam coraz chudsze łydki, czy coraz mniejsze ramiona... ale ja nie mam siły... przebiegłam dziś drogę z przystanku do bloku bo strasznie lało, a w windzie zasłabłam....

Wymioty wymioty wymioty... nie umiem zastopować, nie umiem nie żreć nie umiem być normalna.

Mój przyjaciel ledwo uszedł z życie, ja ledwo uszłam z życiem, mój ukochany ledwo uszedł z życiem. Możemy stworzyć sale pieprzonych szczęściarzy... Nie wiem czy się cieszyć czy płakać. Widzę jak powoli umieram BRAWO jestem gruba i umierająca... lepiej być nie może. Muszę jeszcze schudnąć, ok 10kg i będzie dobrze, ale chce skończyć z obżarstwem, bo to nic mi nie daje.

Jest źle, mam pierdolonego farta że nie ma nic ostrego w domu, ale przy okazji nie mam nawet papierosa... Jeśli uważasz że mój problem jest wymyślony wypierdalaj, jeśli myślisz że mam łatwo odejdź, jeśli mnie nie rozumiesz to BRAWO jesteś normalny!

NIE CHCE! NIE CHCE JEŚĆ NIE ZMUSZAJ MNIE



Piszę list, sam do siebie, te litery to mój krzyk
Jeśli nie dam sobie szansy, to nie da mi jej nikt!

Jak tym razem zawale, to możecie się ze mną pożegnać.

niedziela, 3 sierpnia 2014

29.

Przepraszam...
przepraszam że nic nie pisze ale generalnie świat mnie rozpierdala....

Matka u mnie była, powiedziała że mam się iść leczyć bo mam bulimie i ona ma ego już dość
Wczoraj pojechaliśmy do Łazienek Królewskich na otwarcie ogrodu chińskiego, było ślicznie, ale opera chińska nie jest dla mnie....
Jak wracaliśmy to i moi ukochani Legioniści (kibole) wracali z meczu.... jak wlazło ich z 200 do autobusu i zaczęli walić w ściany, szyby i sufit, ja nie wytrzymałam i zalałam się łzami, trzęsłam się i nie mogłam ogarnąć... bardzo się bałam. Jednak chłopak poprosił żeby nas wypuścili bo mi nie dobrze żeby i oni zaczęli drzeć mordę do kierowcy, że ma się zatrzymać (chodź nie było przystanku) a ten się zatrzymał, tamci mi przejście zrobili i w ogóle... ale dla mnie w nich było zbyt dużo agresji żebym ja w malutkim autobusie z nimi wszystkimi jechała....
Matka potem powiedziała mi że mój zachowywał się wspaniale i że widziała w jego oczach przerażenie....
Bardzo go kocham

Nawet z u krycia nam robią zdjęcia 

Życie mi się sypie.
Jutro opiszę imprezę która była, napisze jak ze zdrowiem i dietą
Już wracam, bo trochę się pozbierałam
Jednak sytuacja życiowa mi podcięła skrzydła

wtorek, 29 lipca 2014

28

JEST ŹLE
JEST TRAGICZNIE


Jak impreza może się kończyć pobytem w szpitalu?! Jak mój najlepszy przyjaciel może mieć roztrzaskaną prawą stronę twarzy?! wymiękam, Adam ma właśnie operacje.... Nienawidzę Maćka za to co mu zrobił...

umieram razem z nim.

wszystko się sypie
i myślę że to wszystko się źle skończy

środa, 23 lipca 2014

27.

powiem tak
ja sama jestem dla siebie motywacją.
może i dla was będe


tak to ja jak moje BMI wynosiło 29,9 ważyłam 88kg miałam 166cm

To ja teraz (włosy mi się zmieniły i schudłam jeszcze z 3-4kg)
BMI 18,2 waga 55kg wzrost 174cm


Dziewczyny można wszystko!
jestem na to żywym dowodem, nosiłam spodnie rozmiar 44 -46 teraz noszę 34.... 
wiara czyni cuda

dzisiaj bilans:
2 jabłka
4 wafle ryżowe
burn 500ml

DAJCIE Z SIEBIE WSZYSTKO!

poniedziałek, 21 lipca 2014

25.

jestem zalatana... praca, dom itp...

mam najniższą wagę jaką miałam kiedykolwiek BMI = 18,2 czyli pseudo niedowaga...
dziś był ostatni dzień mojego bulimicznego życia.... dlaczego? bo ukochany postanowił że bierze sprawy w swoje ręce, i jak nic się nie zmienię to lecę do psychiatry, a jak będę stawiać opory to kopniak taki w dupę że się nie pozbieram, a jeśli nadal będzie źle to koniec...
dziwie się że on jest ze mną... chyba w środę wciągnął mnie z parapetu jak ... generalnie nie wiem co chciałam zrobić, ale siedziałam na parapecie od zewnątrz okna na ósmym piętrze.
nie jestem smutna. jestem zawiedziona że w urodziny siedzę sama, ale w pracy śpiewali mi sto lat i dali prezent :) od chłopaka dostałam słuchawki na które mnie nie było stać, od znajomych masę życzeń, no i w sobotę impreza, mam nadzieje że chłopaki skołują gandzie bo muszę się u jarać.

POSTANOWIENIE
mam nie żreć nie rzygać dać z siebie wszystko do soboty, muszę wyglądać dobrze na imprezę, będzie moja przyjaciółka anorektyczka... pogłębię swoje kompleksy <3


Będzie dobrze,
oh chyba nie... papierosy mi sie skończyły

poniedziałek, 14 lipca 2014

17.

Dieta?
O niej może jutro, bo od piątku się nią nie przejmowałam, więc od jutra dieta na maxa!

Wyjazd? w porządku. Mama stwierdziła że bardzo źle wyglądam, i że mam robić badania. Że mój stan się pogorszył, i mam zacząć dbać o siebie. De fakto nie wyglądam zdrowo, ale cóż mogę poradzić....

Mój ukochany śpi, a ja po cichu słucham Tilt i walczę z sennością.
Dziś w pracy zauważyłam że wyglądam jak te laski z amerykańskich filmów. Nie chuda, a z dobrym tyłkiem i cyckami, i płaskim brzuchem.... Nie podoba mi się to. Widzę jak faceci zżerają mnie wzrokiem a ja tego nienawidzę. Nienawidzę jak na mnie patrzą...  Oni są obleśni...
Szefowa wróciła do pracy i już mnie wkurwia... jest taka nie wymiarowa, nie umiem na nią patrzeć...

Chyba nie powinnam ...





Najlepsze wspomnienia tworzymy przypadkiem.
zdjęcie tak spontaniczne, zrobione w tak śmiesznej chwili....
Jesteś tylko ty, i tylko ty dla mnie istniejesz.

czwartek, 10 lipca 2014

13.

Po tylu komentarzach w stylu "JESTEŚ ŚWIETNA" aż głupio mi się przyznać że w środę zwymiotowałam obiad, a w czwartek miałam taki napad że aż przykro pisać....
Wczoraj między mną a moim chłopakiem zawaliła się ściana milczenia, kazał mi zrobić coś z bulimią. Ja się popłakałam, on też...

Dziś po pracy jedziemy do Poznania, a potem samochodem na pomorze. Jedziemy do mojej babci na jej 70... to będzie straszne... nie lubie tej rodziny, ba wstydze się jej. Postaram się nie jeść dużo. Najgorsza jest podróż, w trakcie jej trwania jem na potęge...

Przepraszam że nie odpisałam na żadne komentarze, ale pisze na smartphonie więc to niezbyt wygodnę. Generalnie właśnie jadę do pracy.
Odpisze wszystkim jak wróce.

poniedziałek, 7 lipca 2014

9.

Dzisiaj? ostre wpierdalanie.... i rzyganie


Nie wiem czy jest dobrze czy jest źle....
podobno jak się tkwi w letargu najlepiej się zabić


jednak za raz impreza (znaczy 26-27) więc trzeba do niej dotrwać.

piszę dziś tylko po to by oświadczyć
DO PIĄTKU NIE RZYGAM
mam zmianę od 12 do 20.
Jem śniadanie i w pracy wracam do domu i kłódka na lodówkę!
Takie oto moje postanowienie



Tylko dzięki wam mam to postanowienie!
Naprawdę niektóre z was są wielkie!
jeśli któraś chce wpaść na imprezę niech piszę, mamy deficyt dziewczyn :3
Warszawa zaprasza was na imprezę na 8 piętrze w 30m2
Kłaniam się i dobranoc

niedziela, 6 lipca 2014

8.

Postanowiłam coś napisać, napisałam to już J. w komentarzu, ale napisze to i tu, gdyż często spotykam się z opinią że bulimia to jest mieć ciasto i zjeść ciastko....

Jednak nie zgodzę  że wymiotowanie to jak zjeść ciastko i je nadal mieć. Bulimia to jest zeszmacanie się każdego dnia, to czołganie się po ziemi. To codzienne błaganie siebie samej by nie wymiotować by nie jeść by mieć siłę walczyć. To codzienne krzywdzenie ludzi którzy Cie kochają, to codzienny płacz, to wydawanie pieniędzy na marne, to marnotrawstwo jedzenia. To codzienna walka, bo ja choruje od ponad 2 lat... to codzienna modlitwa bym nie umarła, bo wyniki krwi są tak złe że lekarze uświadamiają Ci ze jesteś w najwyższej grupie zagrożenia życia jeśli nie zmiennie siebie. A jednak nie zmieniam... czemu? nie potrafię.

***
Na temat diety dziś nie chce pisać, ograniczę się że dziś strawiłam ok 500kcl i wypiłam hektolitry zielonej herbaty. Raz wymiotowałam.

Dziś nadszedł dzień w którym ziściłam moje marzenia o dredach, po trzech latach wreszcie je zrobiłam.
Nie ważne że Blondyn siedział nad nimi 7 godzin, nie ważne że boli mnie cały czas głowa i nie ważne jest to że są króciutkie i odstają. Są i są zrobione genialnie, są cieniutkie i są zakończone pędzelkiem, są takie jakie chciałam. Chciałam zrobić sztuczne przedłużki ale teraz myślę że to nie potrzebne, może poproszę Blondyna o przerobienie dredów mojego chłopaka i je sobie doczepie, ale to ustalimy na mojej imprezie urodzinowej. Dzień spędziłam w genialnym towarzystwie Blondyna mojego chłopaka i niebieskowłosej Justyny. Cały dzień gadaliśmy się wygłupialiśmy. Bardzo fajnie było. Tylko niech ta głowa mnie przestanie boleć.


Tego po wyżej nie odbierajcie jako atak.
Jako że się obraziłam czy coś.
Po prostu musiałam wam opisać mój punkt widzenia jako chorej osoby.
Dziękuje wam za wsparcie.
A to ja, jako meduza