środa, 31 grudnia 2014

134.

Eh no, było ważenie i 0,5 kg mniej. Sfrustrowało mnie to masakrycznie, bo byłam pewna że przytyłam widziałam po swoim ciele że przytyłam, nie że schudłam. Kompletny brak kontroli. Zabija mnie to.
Czekam na Arka bo za półtorej godziny zaczyna się sylwester.
Powodzenia w nowym roku motylki

wtorek, 30 grudnia 2014

133.

Stwierdziłam że napiszę tu trochę o jedzeniu w klinice. Wiem że niektórych dziwi taka niska kaloryczność, powinnam niby 2000 kcal przyjmować a tu ok 1000 kcal.
A więc
1. Zapisane jest że powinnyśmy jeść 3 kromki chleba i każda innego rodzaju, no ale kończy się na tym że jemy chleb razowy tylko. Ja np. wybieram najcięższe kromki, jem 2 jednak jak się je złączy to zazwyczaj są tej samej grubości co jedna kromka, a w dzienniku żywienia mam zapisane 2. Do tego ja zazwyczaj odkrawam skórki, czasem je zjadam czasem nie, jednak jak e odkroję to i tak mam zapisane 2 kromki
2. Obiad zawsze się składa z 2 dań. No i z zupą jest dość ciekawie, generalnie robię ten sam schemat przy zwykłej zupie jak i zupie mlecznej która jest na śniadanie. Nigdy nie zjadam całej, przy tej na obiad wypijam trochę wody z tej zupy, nigdy nie ruszam warzyw, jak jej troszeńkę ubędzie to mówię że zjadłam pół i szybko idę resztę wylać, czasem zjem dwie łyżki zupy i też wciskam że pół. Tak samo z zupą mleczną, nie ma opcji by zjeść całą.
3. Jak coś ma skórkę nigdy jej nie jem jeśli już się czuję na jedzona, jabłka i inne owoce zawsze obieram.
4. Podwieczorka i drugie śniadanie możesz odmówić, fakt że będzie to zapisane w raporcie jako 0%, ale jak walą mi kanapki z szynką czy jajkiem to nie jem.
5. Generalnie jak zjesz 60-70% to wystarcza, ja w tym tygodniu miałam 83% więc przeholowałam, powinnam mieć 70-80% i była bym zadowolona.
6. Posiłek trwa 30 min i ani minuty krócej, potem od razu żywieniówka idzie na zajęcia z oddechu, gdzie musimy leżeć i relaksować się. W czasie posiłku i relaksu nie można iść do toalety, dlatego gówno daję jak zwymiotujesz po relaksie, bo kalorie już wchłonięte a wypłuczesz tylko witaminy. Jednak ja dziś po obiedzie wymknęłam się przed oddychaniem do kibla, żeby zwymiotować bo nie mogłam już i nikt nie zauważył (chyba).
No więc tak wygląda tu nasze żywienie, czy daję efekty? Na pewno stabilizuję organizmy, i dostarcza witaminy, tak szczerzę mówiąc to powinni większe ilości egzekwować od nas, ale na moje szczęście tak nie jest :3

ŚNIADANIE:
- kasza manna 1/2 porcji (100)
- kromka chleba (66)
- łyżeczka masła (80)
- 2 plastry szynki (36)
- jabłko (36)
DRUGIE ŚNIADANIE:
- kromka chleba (63)
- 1/2 łyżeczki masła (40)
- 2 łyżeczki cukru (40)
OBIAD:
- zupa 1/4 porcji (30)
- szpinak 2/3 (12)
- piure ziemniaczane 2 łyżki (100)
- pulpet (200)
KOLACJA:
- kromka chleba (66)
- łyżeczka masła (80)
- 2 1/2 plastra szynki (36)
- pół pomidora (20)
PODWIECZOREK
- jogurt (89)

Dzisiaj ponad 1000 kcal... Nie wiem czy ten pulpet ma 200 kcal ale wolę jakoś tak zawyżyć chociaż jedną rzecz, niech wyjdzie więcej niż mniej. Źle bym się czuła zaniżając bilans. Nie wpisuję w bilanse kaw... nie wiem czemu, może dlatego że są one nadprogramowe i jakoś jak je robię na mleku 0% wielu kalorii nie mają... a jebać.
Trudny był dzisiaj jakiś dzień znowu było mi cholernie zimno... no kurwicy można dostać. Wnerwiają mnie osoby z nerwicami, nic nie możesz zrobić nie po ich myśli, przerwać na sekundę czyjąś rozmowę czy cokolwiek bo od razu: "tak się nie robi... HELO my tu rozmawiamy" normalnie masakra, czy też nie możesz o czymś zapomnieć bo fochy lecą.... AAAA weźcie mnie stąd..
Czuję się tłusta a zarazem głodna, znowu płakałam z bezsilności .... ja już nie wiem co robić. Znowu obiad wymiotowałam... Czemu?! Za cholerę nie wiem....
Jutro sylwester... ha. ha. ha. masakra, już widzę tą genialną zabawę </3 będzie przednio. Usiądę przy jedzeniu i będę wpierdalać! hah jutro ważenie... cudownie będzie +10 kg na wadzę <3

poniedziałek, 29 grudnia 2014

132.


śniadanie

  • zupa mleczna - 1/4 (50 kcal)
  • 1 1/2 kromki chleba (99 kcal)
  • serek topiony - 1 łyżeczka (40 kcal)
  • dżem morelowy - 2 łyżeczki (80 kcal)
  • masło - 1 łyżeczka (80 kcal)
    2 śniadanie
  • galaretka (30 kcal)
    obiad
  • 2 ziemniaki (130 kcal)
  • gotowane mięso z sosem (200 kcal)
    kolacja
  • 1 kromka (66 kcal)
  • masło - jedna łyżeczka (80 kcal)
  • 2 plastry szynki (36 kcal)
  • 1/4 pomidora (10 kcal)
    podwieczorek
  •  galaretka (30 kcal)
Ok. 931 kalorii... Czyli patrząc na pomyłki ponad 1000. FU za dużo... obrzydlistwo.

Zły dzień... nie wiem czemu.. dostałam schiz związanych z wyglądem, czułam się gruba i brzydka. Nikt mnie nie mógł dotknąć, wkurzałam się o byle gówno. Na jedną laskę to nie mogę patrzeć... szlak mnie trafia. Zajęcia grupowe też mnie wyprowadzały z równowagi szczególnie jak musiałam kogoś dotknąć to wymiękłam i poszłam w kąt. 
Obiad. HAHA namiastka obiadu bo wszystko wyrzygałam, zupy nie zjadłam (no z 4 łyżeczki...) generalnie nie płakałam ale rzygałam więc pięknie...
Czuję się coraz grubsza i większa, wkurza mnie jak jakaś popaprana laska wpierdala 4 kromki chleba chodź podobno jest na żywieniówce.... jest tłusta i obleśna i wpierdala 4 kromki chleba a  mówi że po nie pełnym obiedzie jest TAAAKA najedzona.... rzygać mi się chcę jak na nią patrze.... obrzydlistwo.
Głód ciągły mi doskwiera ale staram się nie o tym nie myśleć, to tylko psychiczny głód, jedzenie nic mi nie da....
Stany depresyjne cały czas mnie męczą... Mam dość, do tego ten ciągły psychiczny głów BLEEE. Nienawidzę tego nie znoszę. Chłopaki mi się pokłóciły i nie wiem co robić, mam nadzieję że K. będzie miał lepszy humor, bo coś ostatnio relację nam się nie kleją. Przyszedł nowy chłopak, ciekawa postać. Nazwę go CHAOS, bo w sobie ma tylko chaos i uwielbia chaos na w okół siebie. Coś czuję że się dogadamy bo o to ja chaos nie kontrolowany i rozpierdalający wszystko naokoło... Ja w sobie tego nie lubię. Tych bezustannych zmian, impulsów i braku kontroli nad czymkolwiek. Męczy mnie to niesamowicie. 
Macie mój zmęczony pyszczek... wory pod oczami mnie rozpierniczają. Wyglądam jak kompletny ćpun. Mam wielka nie proporcjonalną dłoń, nadgarstek przy niej wygląda jakoś krucho. Z jednej strony mnie to niesamowicie jara, z drugiej obrzydza WTF?! O co chodzi.... Ślinianki mam okropnie powiększone od wymiotów, bardzo bolą. Do tego moje dłonie są fioletowe z zimna... nie ogarniam co się dzieję z organizmem... Czuję kompletny brak kontroli, nad wagą, wyglądem i samopoczuciem. Denerwuje mnie to, przecież dążyłam do 100% kontroli a teraz ją kompletnie tracę. Zaczynam wątpić w samą siebie, myśli samobójcze wracają, autodestrukcja na poziomie 10 w skali dziesiętnej. Chcę sobie coś zrobić, albo się nażreć suchym chlebem, albo pochlastać się po rękach. Nawet obcięła bym włosy by poczuć się lepiej i zgoliła na łyso, podrapała całe ciało, wyrwała każdy włosek na nim by tylko odzyskać KONTROLE! 



niedziela, 28 grudnia 2014

131.

Depresja się nasila...
Nie wiem czy nie przepiszą mi przez to psychotropów... Wnerwiam się na wszystko i wszystkich... Koszmar jakiś... Niech to już się skończy. Nie chce tu być! Chcę wyjść i móc robić to co chcę. Popłakałam się dziś w centrum z bezradności... Mam dość tej choroby, tego stanu rzeczy i depresji. Czuję się fatalnie, widzę ten paskudny tłuszcz, czuję jak się rozrastam. Nie mogę przestać o tym myśleć. Nawet dzisiaj, chodź cały dzień spędziłam z Arkiem, to w ciąż natrętne myśli: jeść, nie jeść, jestem głodna, nie jesteś, zjesz to i zwymiotuje, cholera znowu wymiotowałam, jeść! znowu chce mi się jeść!. I tak cały czas... bez przerwy... Mózg mi wariuję z niedożywienia. Od wigilii nie ma dnia bym nie wymiotowała. Ciągłe wędrówki do kibla, i ciągły psychiczny głód. Nie wytrzymuje już tego. Dobrze że już jutro poniedziałek i normalny tryb tygodnia... Jestem tak wykończona... Dziś już czuję że będę płakać przy obiedzie, czuje w kościach że psychika mi siądzie. Jestem cały czas nie miła, zimno mi, wszystko mnie wyprowadza z równowagi. Najgorsze jest to zimno... wszyscy w krótkich rękawkach a ja? ja: rajstopy, skarpety, spodnie, koszulka, sweter, bluza i na to mój kombinezon... i dalej zimno! Łeb cały czas boli bo myśli nie dają mi spokoju. W środę ważenie!!!! o zgrozo na 1000% przytyłam ok 1kg..... MASAKRA. Tłuszcz po mnie spływa, brzuch wypukły, odstawili mi leki i znowu nic nie chce się normalnie wydalać... Nie dociera do mnie fakt że moja wiecznie drobna mała przyjaciółka nie weszła w spodnie a ja je nosze bez problemu... Idzie się zabić że i tak uważam ją za chudszą....CZEMU?!?! Czemu nie mogę widzieć tego normalnie?! Czemu nie umiem akceptować normalnej sylwetki?. Czemu mając nie dowagę dalej czuję się gruba?! Ile jeszcze będę się tak męczyć? Ile to jeszcze będzie trwać?! Zaczynam myśleć że jestem w tych 25%  których wyleczyć się nie da, nawet na chwilę.
W środę sylwester w szpitalu dla wariatów!!! WIIIII ale będzie wypas.... Namówiłam Arka żeby spędził go ze mną... mam wyrzuty sumienia że tak mu jebie sylwestra... ale fajnie zacznie nowy rok, na oddziale dla wariatów, normalnie CUDO!!! Mam sukienkę na tą wypasioną imprezę... co z tego? I tak będę wyglądać jak baleron w kiecce... jak mam niby schudnąć przynajmniej 5 kg w 3 dni?! tak się nie da! Będę grubasem, największym na potańcówce... Świetnie... Do tego będzie żarcie, hahahaha cudnie kto by nie chciał się nawpierdalać? Jasne że będę żreć, rzygać, żreć, rzygać. Uroczo. Wpuść świnie do kuchni a wyżre Ci wszystko... Jestem obleśna, nie ważne jaki rozmiar będę nosić będę obleśna... 36? 34? zawyżona numeracja w sklepie... Ja się przecież mieszczę tylko w 42 ... Obrzydlistwo... Czemu tak to wszystko wygląda?! Czy ja proszę o dużo kiedy mówię o ładnym wyglądzie? nie mogę być chuda?! Czemu akurat ja muszę być oblana tłuszczem?!

+ czytam wasze blogi kochane, nie zawsze coś zamieszczam bo boję się że was de motywuję, ale czytam i jestem na bieżąco. ah i odnowiłam liste czytanych blogów (po prawej stronie "my") jeśli o kimś zapomniałam dajcie znać :3

piątek, 26 grudnia 2014

130.

Święta, święta i po świętach
Byłam katowana żarciem.... w wigilię miałam jeszcze ważenie 0,5 kg mniej! Ale teraz pewnie jak mnie w środę zważą będzie +1 kg... Jestem na to gotowa... Byłam napychana żarciem + sama się napychałam .... Ale byłam asertywna wobec ojca! Nie poszłam do kościoła, nie zdjęłam kolczyka, nie zmieniłam makijażu!! To wielki sukces u mnie bo zazwyczaj ulegałam.
Arek po mnie przyjechał i spędzaliśmy razem od 24 II dzień świąt :3 obiecał że będzie nad sobą pracował, ma 2 tygodnie na wprowadzenie zmian! Ale naprawdę kocham go masakrycznie i mam nadzieję że już tylko będzie lepiej!
Nowy rok zapowiada się fenomenalnie!
Z moim drwalem <3

niedziela, 21 grudnia 2014

środa, 17 grudnia 2014

128.

Środowe ważenie - 1,5kg...
Załamałam się że tak mało
Dziś miałam indywidualną... masakrycznie trudny temat dla mnie był. Niestety ten sam temat został pociągnięty na grupówce.... ja nie wytrzymałam emocjonalnie, byłam tak roztrzęsiona że mój terapeuta zwolnił mnie z obiadu... było bardzo źle 30min dochodziłam do siebie, jak udało mi się wyjść z pokoju wypiłam nutridrinka potem na szczęście wyluzowałam. Zlitowali się na de mną i dostałam tylko 1 drinka czyli 300kcl... powinnam dostać dwa ale wiedzieli że to się źle skończy.
Oprócz dzisiejszego złego dnia męczyła mnie wczorajsza wigilia.... był stół z jedzeniem kiedy wreszcie namówiono mnie na podejście do stołu z jedzeniem, podeszłam i... popłakałam się i uciekłam. Nie pamiętam smaku słodyczy, zapach intensywny mnie drażni... nie wyobrażam sobie zjeść czegoś co nie jest w grafiku żywienia... Razem z K. i terapeutą boimy się że bulimia przejdzie w anoreksje... a to by było najgorsze
K. dostał propozycje przedłużenia leczenia o 1 miesiąc, chciała bym żeby został, ale z drugiej strony myślę że jest on tak zmotywowany że powinien iść na całość. Znaleźć prace i odkładać na wyprowadzkę z domu do Warszawy.Zrobi jak uważa powiedziałam że do niczego go nie namawiam!
Ale jest sukces. Nie wymiotowałam dzisiaj!

Co do życiorysu to pomyśle nad zamieszczeniem go tu.

niedziela, 14 grudnia 2014

127.

Pół nocy przegadana z K. przez telefon.... z przyzwyczajenia zapukałam w ścianę (K. ma łóżko za ścianą od mojego) ale nikt mi nie odpukał bo go przecież nie ma... K. nazwał mnie swoją przyjaciółką i powiedział że jestem mu bardzo potrzebna, bo dzięki mnie się zmienia. Nigdy nie czułam się aż tak potrzebna...

8:00 śniadanie

  • 2 kromki chleba razowego bez skórki
  • 1,5 plastra szybki
  • sałata
  • trochę masła
  • pół kubka kawy zbożowej
Rozmawiałam przez sekundę z Arkiem, słyszałam jego zaspany głos i z tęsknoty aż mnie ścisnęło... Chcę do niego, a zobaczę go najwcześniej za tydzień, albo dopiero za 2...

10:30 podwieczorek

  • biały ser - posypałam cukrem i był pyszny
  • masło - nie użyłam bo nie jadłam chleba
13:00 obiad

  • zupa pomidorowa z makaronem - wypiłam zupę, makaron był rozgotowany więc nie jadłam
  • ziemniaki
  • gulasz
  • gotowana marchew - nie tknęłam fuj
  • wymioty
Chodź nie zjadłam całego obiadu to odruchy wymiotne były tak silne że to masakra...
Mam wyrzuty sumienia... źle mi. Do tego mam złe myśli bo mama ma wyłączony telefon, nie mogę się pozbyć myśli że to dlatego bo nie chce żebym jej przeszkadzała... kompletna głupota =.=
Narysowałam rysunek dla K. ciekawa jestem czy mu się spodoba...

17:00 kolacja

  • 1 1/2 kromki chleba bez skórki
  • trochę masła
  • 1 1/2 plastra szynki
  • jabłko bez skórki
Wrócił K. cudnie, stęskniłam się za nim strasznie. Rozmowy z nim są dla mnie idealne. Przyjaźń to za małe słowa na naszą relacje. 30 zbliża się wielkim krokami, przeraża mnie i przygnębia... Dałam K. mój życiorys do przeczytania....prawię się popłakał... ja z nerwów poszłam zapalić. Potem rozmawialiśmy o nim. Bałam się że mnie znienawidzi jak go przeczyta, ale K. odebrał to wszystko inaczej...

20:00 podwieczorek

  • galaretka
Potem zabrałam K. jego kamyk i z nim teraz siedzę. I z K. w sumie również, bo mam go za ścianą

Dziękuje za odzew, nie wiedziałam że tu was aż tyle. Cieszy mnie to strasznie. Nie zawsze ja komentuje czy czytam blogi bo mnie czasem de motywują ale staram się pisać i do was.
Lemonade odpisałam Ci w komentarzu, bo mam chyba zły adres do twojego bloga...
Dziękuje wam,jesteście wielkim wsparciem
ps. anonimką odpisałam w komentarzach :3

sobota, 13 grudnia 2014

126.

Wczoraj? Wczoraj było ciekawie, naprawdę dziękuje K. że wciąż jest ze mną, że chodź ma fobie społeczną to otworzył się przede mną. Że  mówi mi o sobie i jest szczery co do mnie. Tu w instytucie słyszę tyle miłych słów, powiedziano mi że jestem piękna, nigdy nie usłyszałam czegoś tak cudownego. W dodatku ludzie komplementują moje stroje, włosy i FIGURĘ! Ja tu cały czas się uśmiecham, dziękuje im wszystkim. Boli mnie że K. wychodzi już 30.... boję się tu być bez niego. On naprawdę bardzo mi pomaga.
Wczoraj był klub pacjenta, to wieczorek towarzyski, przychodzą byli pacjenci i opowiadają jak terapia na ich życie wpłynęła. Niestety to jedyny dzień w miesiącu kiedy są słodycze i zaburzenia odżywiania też mogą to jeść. Ja zjadłam 5 winogron, i miałam wyrzuty sumienia.... nie mogłam patrzeć na to jedzenie, czułam się z nim źle, więc uciekłam do pokoju. Niestety jedna dziewczyna zrobiła zadymę że mi jedzenie przeszkadza w spędzaniu z nimi czasu, i posprzątali jedzenie. Cały czas mam wyrzuty sumienia przez to, ale nikt tu chyba nie jest na to zły. Ja dzięki temu spędziłam miły wieczór z K. cały wieczorek przegadaliśmy. nie chce żeby mnie tu zostawiał samą. Moja silna wola nie zjedzenia niczego słodkiego została na grodzona, na podwieczorek dostałam herbatniki, moje ulubione :3

8:00 śniadanie

  • pół kubka inki
  • 2 kromki chleba razowego bez skórki
  • 1,5 plastra szynki
  • sałata
  • troszkę masła
10:30 drugie śniadanie

  • kawa z mlekiem 0,5%
  • 2 jabłka - ja zjadłam jedno 
13:00 obiad

  • zupa warzywna - wypiłam połowę tej wody
  • szpinak- zjadłam tak 1/4
  • kasza jęczmienna - zjadłam 2/3
  • mięsko gotowane
Obiad wszedł i nie wyszedł jestem szczęśliwa. K. napisał mi taką miłą wiadomość "chodź mnie tu nie ma, jestem z tobą duchem" . Cudowne naprawdę świetne, uwielbiam go i boli mnie że tak życie go skrzywdziło.
Jestem sama na oddziale, wszyscy sobie poszli jedni na kręgle drudzy na przepustki. A ja nie mogę, trochę mi z tym smutno. Staram się być dzielna ale ciężko mi. Szkoda że K. musiał pojechać na weekend do domu...

17:00 kolacja

  • 2 kromki chleba bez skorki
  • 2 plastry szynki
  • trochę masła
  • ćwiartka pomidora
Podwieczorek 20:00

  • budyń omnomnom przepyszny :3

K. skutecznie poprawia mnie humor swoimi smsami

Ktoś to jeszcze w ogóle czyta?

czwartek, 11 grudnia 2014

125.

DZIEŃ 8

6:45
Znowu pobranie krwi (już tylko 4 raz) i moczu (tylko 3). Wykończą mnie tymi badaniami =.=

8:00 śniadanie

  • mleka z makaronem (WTF?!?!) -wybiłam trochę mleka makaronu nie tknęłam
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • 2 plastry szynki
  • troszkę masła - znaczy walą go masakrycznie dużo, ale rzadko się zdarza żebym zjadła całe
Po śniadaniu strasznie chciało mi się wymiotować, ale zastosowałam te ćwiczenia oddechowe i pomogło! Przeszła mi ochota i odruchy wymiotne.
Muzyko terapia... chyba najgłupsze zajęcia jakie mam, naprawdę nudne i skupia się tylko na jednej osobie. Jednym słowem przespałam większość

10:30 drugie śniadanie (tak od dzisiaj i ja je muszę jeść)

  • kisiel - wypiłam 1/3 kubka resztę szybko wylałam (chyba nikt nie zauważył)
  • kawa z mlekiem 0,5% 
Polubiłam ludzi stąd szkoda że osobę którą tak polubiłam wychodzi już 30 grudnia =.=. Chyba tylko z nim złapałam tak fajny kontakt (nie jestem pewna czy to tylko z mojej strony, ale chyba i on mnie coraz bardziej lubi).
Coraz bardziej czuję że chudnę. Na całe szczęście coraz bardziej to widzę. Jak zasypiam czuję kości, jednak brzuch i tak wydaję mi się bardzo wydęty i za duży.

13:30 obiad

  • barszcz czerwony - 1/2 tej wody 
  • ziemniaki - 2/3
  • pierś z kury - 2/3
  • brokuły - obrzydlistwa nie tknęłam
  • wymioty ....
Chodź tak mało zjadłam to zwymiotowałam... mam tego dość bardzo dość... jak już zjadłam to wiedziałam że zwymiotuję, popłakałam się nad stołem...
Potem trening samo-poznawczy, znowu płakałam, ale udało mi się uspokoić.
Z chłopakami się potem wygłupiałam. Nie chce żeby odchodzili....

17:15 kolacja

  • 2 kromki pieczywa ciemnego - bez skórki
  • 1,5 plastra szynki
  • ćwiartka pomidora
  • 1 kromka chleba małego
  • 1 łyżeczka masła
To udało mi się zachować w brzuszku. Ciąg dalszy wygłupów z chłopakami beczka i w ogóle fajnie :3 Chodź jest tu fajna atmosfera to tęsknie strasznie za Arkiem chce się wtulać.

20:30 podwieczorek

  • pieczone jabłko z serem - zjadłam tylko ser


środa, 10 grudnia 2014

124.

DZIEŃ 7

6:30 ważenie....
Taaa myślałam że przytyłam bo te posiłki bo odkąd tu jestem nie mogę się załatwić, a tu takie zdziwienie 3kg mniej.....Nie wiem czy płakać czy śmiać się bo nie widzę zmiany w wyglądzie -.- widzę grubaska dalej. Pamiętam jak ta waga którą mam teraz była tą wymarzoną, a teraz? Teraz to jak zwykle powtarzam jeszcze dyszka i będę szczupła....







8:00 Śniadanie

  • kasza kukurydziana na mleku - coś tam zjadłam jakąś 1/3
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • twarożek
  • pół pomidora
  • trochę masła
miałam terapie indywidualną, chyba znalazła wspólny język z terapeutą. Mam wrażenie że on to dobrze poprowadzi i naprawdę mi pomoże. Muszę tylko przyzwyczaić się do jego takiego małej kobiecości, ma coś w sobie z kobiety, może dlatego tak dobrze słucha i ładnie przedstawia sytuację. Podoba mi się fakt że podkreślił że nie muszę się z nim zgadzać, i mam mieć swoje zdanie. To mi zaimponowało że ma taką odwagę.

11:30

  • kawa z mlekiem 0,5%
Terapia grupowa była dziś ok. wyjaśniłam sytuację z rodzicami i jakoś tak mi się lżej na sercu zrobiło. Od razu mi się humor poprawił :3 to było super. Zresztą dzisiejsza terapia była dla mnie jakaś pocieszna, chodź zeszła na ciężkie tematy to i tak było spoko.

13:30 obiad
  • zupa - 1/3 była obrzydliwa
  • ziemniaki - ok 2
  • gulasz gotowany
  • marchewka - ale nie ruszyłam bo gorącej nie trawie
Po obiedzie standardowo oddychanie a po oddychaniu pobiegłam do kibla i wymiotowałam żółcią, było mi bardzo nie dobrze i odruchy wymiotne same przyszły. Bardzo się potem popłakałam bo brzuch mnie bolał a do tego miałam wyrzuty że wymiotowałam chodź bardzo nie chciałam ....

17:00 kolacja

  • 3 kromki chleba
  • 2 plastry wędliny
  • masło
  • sałata
  • wymioty </3
Taaa cała kolacja poszła, zawsze tak jest jak już raz zwymiotuje to do końca dnia rzygam =.= ŚWIETNIE
20:24 a ja już w łóżku leże... no po prostu cudnie >.< ale nie mam co robić, ludzie oglądają film który ja już widziałam. To zamiast oglądać go powtórnie wolałam się wykąpać.
Chcę do Arka bardzo mocno... chodź już się pogodziłam ze stanem rzeczy że nie możemy się widzieć to i tak tęsknie strasznie. Chciała bym po prostu się w niego wtulić.

wtorek, 9 grudnia 2014

123.

DZIEŃ 6
 Rano przyszła do mnie pielęgniarka i chciała mi pobrać krew, próbowała z jednej ręki próżniowo i ani kropelki, potem ze strzykawki z innej ręki i też nic.Jedno słowo ODWODNIENIE =.= Wypiłam dużo wody przy śniadaniu i potem jakoś poszło.
8:00 śniadanie
  • zupa mleczna - 1/3 porcji obrzydlistwo nienawidzę
  • 2 kromki chleba bez skórki
  • jajko - zjadłam tak 2/3 
13:00 obiad
  • zupa jakaś - 1/3 porcji paskudztwo
  • pulpet
  • szpinak - zjadłam 1/3
  • ziemniaki - pewnie ok 2 
14:15

  • kawa z lekiem 0,5%
Dziś byłą okropna sytuacja. Laska o której pisałam że je cały czas w pokoju, wydała wszystkie pieniądze i nie miała za co kupić sobie jedzenia, więc postanowiła że powie wszystko co dziewczyny jadły w naszym pokoju.... Powiedziała to wszystko na społeczności, zrobiła gigantyczną aferę nakłamała i TADAM TADAM.... wypisała się  z oddziały <3 CUDNIE. żenada na maksa. Nie rozumiem jej zachowania... ale dzięki temu że się wyniosła mam łóżko przy oknie :3
Okazało się że mam jakąś infekcje bakteryjną =.= jestem faszerowana antybiotykami <3

17:15 kolacja
  • sałata
  • 2 kromki chleba
  • masło
Ah ciężki dzień ale to już drugi jak nie wymiotuje!!! Jestem z siebie bardzo dumna. Mamy oddziałowego kota Stefana. Jest wielką grubą kluską, ale z taką kluchą mi łatwiej bo kocham koty. Lubie go sobie wygłaskać i wy przytulać. Chciała bym zobaczyć jak tam moja kicia, tęsknie za moim maleństwem. Nie mogę się doczekać świąt. Pierwsza 3 dniowa przepustka :3
Hah była oddziałowa potańcówka </3 jak na koloni tylko sami wariaci beka. Ja na niej przysnęłam a potem wygłupiałam się z chłopakami, przykro mi że obydwoje za nie długo wychodzą, jakoś m to nie pasuje. Jutro grupówka mam zamiar powiedzieć że nie podoba mi się tu temat rodziny, że nie każdy ojciec jest zły, i że każdy może popełnić błędy nawet rodzice...
Tęsknie za Arkiem chciałabym się tulać do niego. Jest takim głuptasem i tak strasznie się martwi a ja nie wiem jak mu z tym wszystkim pomóc i jak wspierać...

poniedziałek, 8 grudnia 2014

122.


Jestem zła....
Tutaj wszyscy mówią tylko jak źli są rodzice, nikt nie słucha o tym jak się zmienili, czy ile wysiłku wkładają żeby teraz było dobrze. Moi rodzice są wspaniali dali mi bardzo dużo wsparcia i pomocy. Ojciec robi wszystko żebym wyzdrowiała. Kocham ich nad życie i uważam że mam najlepszych rodziców na świecie. Nie chce słuchać że są okropni i wymyślonych przypuszczeń oraz nie pozwolenie wytłumaczenia mi sytuacji... Coraz bardziej wydaję mi sie że to terapia grupowa nie jest dla mnie. Nie to jedzenie, nie to że sa słabe warunki tylko to że tu nikt się nie cieszy. Wszyscy na siłę się dołują... Naprawdę?! Ja nie chcę się dołować na siłę nie ma takiej opcji. Chcę być szczęśliwa i radosna. Nie zdołowana bo kiedyś mój tato źle coś zrobił. Teraz moja rodzina jest genialna, teraz mnie wspierają to dlaczego ja mam im wypominać złe rzeczy.... Jestem zła na to wszystko. Nie godzę się na taki stan rzeczy. Nie pozwolę nikomu obrażać rodziców, nie wiedzą jakie mieli ciężkie życie, jak bardzo los ich skopał po dupie. Tu się nikt nie pyta czy wiesz czemu on tak postąpił, tylko oskarżają i tłumaczą "poszkodowanego". Nie zgadzam się, jeżeli mamy już wywlekać tematy rodzinne to z każdego aspektu, tak żeby zrozumieć zachowania innych, a nie tylko skutek.... Jeśli masz szczęśliwą rodzinę nie idź tutaj bo nikt Ci nie pomoże, Ba wymyślą że ta rodzina jest zła! 
Przykro mi ze nie dano mi wytłumaczyć sytuacji, ze każdy myśli że moja mama i mój tata są źli i nie dobrzy. Ja naprawdę jestem szczęśliwa że ich mam i z tego że są tacy a nie inni. Zrobię wszystko dla nich, dla nich chcę być zdrowa i dla Arka. 
Jeśli zrezygnuję z tego leczenia to nie dlatego że jedzenie, że słabe warunki, tylko dlatego że nikt nie chce tu słuchac że ja jestem szczęśliwa. NIKT. im chodzi o to żebyś była załamana żeby Ci było smutno. Dlaczego?! nie wiem. 

sobota, 6 grudnia 2014

121.

DZIEŃ 3

8:00 śniadanie

  • 2 kromki chleba
  • 2 plastry szynki
  • sałaty trochę
  • kawa z mlekiem 0,5%
11:00

  • jabłko
13:00 obiad

  • zupa "pomidorowa" - zjadłam 2 kawałeczki ziemniaka z niej
  • ziemniaki - zjadłam 4/5
  • gotowany kawałek wieprzowiny - wykroiłam żyłki i tłuszcz i pochłonęłam
  • brokuły - nie tknęłam bo nienawidzę tego obrzydlistwa
Na całe szczęście była najfajniejsza pielęgniarka i że zjadłam dodatkowe jabłko to nie dała mi nurtidrinka.
Płakałam przy obiedzie, bo nie mogłam jeść, nie byłam głodna nie chciałam tego.... miałam dość. Laska z pokoju stwierdziła że przecież nikt na siłę mnie tu nie trzyma i po co tu siedzę.Do cholery jasnej ja przynajmniej nie wpierdalam po cichaczu i staram się nie rzygać =.=  Zresztą ja tu jestem bo nie mam innego wyjścia, nic innego nie dawało rezultatów i ja mam dla kogo walczyć!

15:40

  • nielegalna paczka herbatników 
17:00 kolacja

  • 2 1/2 kromki chleba
  • 1 1/2 plastra szyki
  • pół pomidora
Kolacja i śniadanie to jedyne posiłki które mi odpowiadają, smakują mi i je lubię. gdyby ten felerny obiad można by zamienić na kanapki nie było by takiej tragedii.

Mam zamiar zjeść jeszcze herbatniki bo mogę być głodna. Razem z nimi to nie całe 1000kcl. Ciekawe czy schudnę ^3^ było by supeeeer :3

Jak by ktoś nie wiedział co to NUTRIDRINK to o to ulotka

piątek, 5 grudnia 2014

120.

DZIEŃ 2

Pobudka 6:45 i od razu oddanie krwi,
7:15 ćwiczenia i bieganie po psychiatryku (poczułam się jak świr z jakiegoś filmu....)
8:00 śniadanie

  • zupa mleczna 1/4 porcji - była okropna ciepła, a ja nienawidzę ciepłego mleka....
  • pół marchewki
  • 1 i 1/2 pieczywa z serkiem topionym
Na śniadaniu zjadłam bardzo mało zupy, więc chleba musiałam zjeść więcej -.- zjadłam jedną kromkę i chciałam oddać talerz, ale koordynatorka stołu powiedziała że da mi pół drinka i zjadłam jeszcze 1/2 kanapki.... =.=

Terapia grupowa... było ciężko. "o mamy nową pacjentkę opowiedz nam o nas", Czułam się jak na spotkaniu AA ... koszmar mów o sobie choć już wcześniej mówiłaś =.= ile razy można powtarzać to samo? ha aż Ci się będzie chciało rzygać (ale nie możesz!)

13:30 obiad

  • zupa fasolowa z papryką i czymś niezidentyfikowanym... - tylko fasolkę wyjadłam
  • ryba - paskudztwo... ale jadłam...
  • 2 ziemniaki - wymieszałam z rybą i jakoś poszło!
  • ciepła marchewka - nie tknęłam bo obrzydliwe....
Zupa nie była dla mnie... powinnam dostać inną bo jestem na lekko strawnej... ale się pomylili i dostałam to paskudztwo, potem myślałam że dostane ryż z jabłkiem ale nie... wpierdalaj ziemniaki. OBRZYDLIWE...
Na oddechu mnie baba katowała że mam zmienić miejsce, a ja leżałam przy kaloryferze bo było zimno...Chryste panie o co im chodzi?!?!?! Niestety tak mnie poirytowali że trochę zwymiotowałam... nadal czuję dyskomfort w żołądku =.=

17:15 kolacja

  • 2 1/2 kromki chleba
  • 3 plasterki szynki
  • pół pomidora
Nie wiem czemu ale byłam strasznie głodna i zjadłam ponad dwie kanapki... nadal bym coś zjadła... chodzi to za mną strasznie, ale próbuje się trzymać i nie myśleć o tym. Chyba najbardziej smakują mi tu kanapki...
Zjadłam ok. 1000kcl, nie licząc tego że trochę zwymiotowałam...

Bardzo tęsknie za A. chcę się przytulić  i zasnąć z nim w jednym łóżku... Bardzo chcę do niego

czwartek, 4 grudnia 2014

119.

13:30 obiad:
  • zupa kalafiorowa - zjadłam tą wodę warzyw nie ruszyłam i jeszcze trochę wody zostało
  • 2 łyżki ziemniaków
  • 2 łyżki jakiegoś kurczaka w rozdrobnionego w sosie
  • surówka gotowanej marchwi - jej nie tknęłam
17:00 kolacja
  • parówka drobiowa
  • kromka pieczywa ciemnego z maleńką warstwą masła
ok 500-600kcl... na dziś

Przy obiedzie płakałam.... taka suka nas pilnowała że to masakra... cały czas wąty i cały czas o tych pieprzonych multi drinkach gadała...Już jej nienawidzę! Ja oczywiście się popłakałam nad miską zupy, bo generalnie zup nienawidzę a kalafiorowej to już w ogóle... i była obrzydliwa.

Strasznie tu nudnawo, nie wiem co ze sobą robić... dobrze że mam filmy i internet, że mam 3 dobre książki zeszyt z sudoku no i cały czas was!

Dziewczyny z pokoju, 2 anorektyczki, 2 bulimiczki i laska która się objada kompulsywnie i czasem wymiotuje (każdy może sobie wyobrazić jak wygląda). Generalnie spoko, ale dostałam zgachy bo każda marudzi przy obiedzie a wymknęły się do sklepu po cukierki....

Chce wrócić do domu...

118.

Pozdrawiam was z kliniki nerwic...
Czekam na zajęcia z psycho-rysunku...
Potem obiad, przez pierwszy tydzień tylko połowa porcji.... UFFFF
Jak najdłużej tak poproszę....
Proszę zabierzcie mnie z tond ...
Nie wchodzicie w bulimie, nie warto.

wtorek, 2 grudnia 2014

117.

jutro 3 dzień na senesie i głodówka (tylko energetyk)
potem szpital.
Dopiero patrząc na to zestawienie widzę że jednak schudłam!
zdjęcia miej więcej robione co miesiąc
nawet jestem zadowolona z efektów
mam nadzieje że w klinice nie utyje!

poniedziałek, 1 grudnia 2014

116.

Dziś wtorek..... w czwartek idę na Sobieskiego. By nie być najgrubsza na oddziale, przeczyszczam się już 2 dzień. Jeszcze jutro kuracja senesem i koniec tego dobrego.
Jestem przerażona... co chwila płaczę, najbardziej gdy pomyśle że nie będzie ze mną Arka.... To mnie rozwala....
Wczoraj zrobiłam sobie zdjęcia.... zdjęcia mojej chujowej i beznadziejnej sylwetki... po szejkach będzie jeszcze gorsza..... Roztyją mnie tam na 100 % będę obleśnym stworem.... Gorszym niż teraz?! tak się w ogóle da?! Tak... zawsze może być gorzej (y)
A oto moje wielkie cielsko....
 



Te nogi są obrzydliwe.... brzuch mi paskudnie wystaje.... mam dość tego ciała... nienawidzę go!