czwartek, 4 grudnia 2014

119.

13:30 obiad:
  • zupa kalafiorowa - zjadłam tą wodę warzyw nie ruszyłam i jeszcze trochę wody zostało
  • 2 łyżki ziemniaków
  • 2 łyżki jakiegoś kurczaka w rozdrobnionego w sosie
  • surówka gotowanej marchwi - jej nie tknęłam
17:00 kolacja
  • parówka drobiowa
  • kromka pieczywa ciemnego z maleńką warstwą masła
ok 500-600kcl... na dziś

Przy obiedzie płakałam.... taka suka nas pilnowała że to masakra... cały czas wąty i cały czas o tych pieprzonych multi drinkach gadała...Już jej nienawidzę! Ja oczywiście się popłakałam nad miską zupy, bo generalnie zup nienawidzę a kalafiorowej to już w ogóle... i była obrzydliwa.

Strasznie tu nudnawo, nie wiem co ze sobą robić... dobrze że mam filmy i internet, że mam 3 dobre książki zeszyt z sudoku no i cały czas was!

Dziewczyny z pokoju, 2 anorektyczki, 2 bulimiczki i laska która się objada kompulsywnie i czasem wymiotuje (każdy może sobie wyobrazić jak wygląda). Generalnie spoko, ale dostałam zgachy bo każda marudzi przy obiedzie a wymknęły się do sklepu po cukierki....

Chce wrócić do domu...

2 komentarze:

  1. to jak na szpital to i tak mało kazali ci zjeść
    kiedyś byłam w psychiatryku (jako pacjentka) to widziałam ile muszą jeść anorektyczki to po 2000 kcal dziennie

    no niestety takie są uroki szpitali jak się jest na ED
    pilnują , pojedzeniu nie można się ruszać żeby nie spalać a bulmiczki nie mogą chodzić do kibli żeby nie wymiotować

    znam to....

    Trzymaj się

    http://thinchudosc.blox.pl/html

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że zabrzmi to banalnie, ale wiesz, że musisz wytrzymać i mam nadzieję, że ta terapia Ci pomoże, choć może na razie nie widzisz jej sensu, przydatności i sposobu by Ci pomogła. Powinnaś się zmierzyć z bulimią dla samej siebie, może w pewnym stopniu pomoże Ci to nieco normalniej żyć, może nawet zobaczyć szansę na odnalezienie prawdziwego cennego szczęścia :)
    Domyślam się, że jest ciężko. Że to kosztuje Cię bardzo wiele i musisz nie raz walczyć ze sobą, ale jest nadzieja, że będzie lepiej, że będzie warto. Trzymam kciuki i wierzę, że dasz sobie rad :*

    OdpowiedzUsuń