poniedziałek, 21 września 2015

3...

Jak bardzo życie jest przewrotne.... To co się działo w ostatnich dniach wydaję mi się jakimś dziwnym labiryntem przypadków i zdarzeń...
W piątek A. przyjechał do mnie ze śniadaniem, od tak po prostu przywiózł mi śniadanie. Było mi miło, gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Było bardzo przyjemnie. Wieczorem piłam piwo ze współlokatorem i A. zadzwonił czy chcę iść na piwo z nim i naszym kumplem, odpowiedziałam że spoko ale muszą przyjechać do mnie  bo dla mnie jest za zimno na plener. Przyjechali i oczywiście A. został na noc. Mówił mi że jestem jego najpiękniejszą, przytulał mnie do siebie i mocno całował. Czułam się jak dawniej, byłam bardzo szczęśliwa.
Jednak rano przypomniałam sobie że jest jeszcze K... postanowiłam załatwić z nim sprawę. Nie miałam odwagi z nim rozmawiać na żywo, więc jak największy tchórz napisałam mu smsa że nie potrafię go kochać chodź bardzo bym chciała....
Wieczorem wyszłam na piwo z A. i niestety zapytał mnie o K... powiedziałam mu prawdę. On kazał K zostawić robotę, że ma na to trzy  dni jeśli nie to inaczej będą rozmawiać. W nocy K dzwonił do mnie przerażony i smutny i wszystkie negatywne emocje w nim były. Więc postanowiłam że muszę z nim pogadać na żywo. Spotkaliśmy się, płakaliśmy i było ciężko K był na zjaździe więc go odwiozłam do domu i zabrałam mu resztę alkoholu. Bardzo płakałam bo chciałam go kochać i z nim być, jednak jak widzę A. od razu wiem kogo kocham. A mnie przeprosił i powiedział że to przez niego poszłam do K i żebym nie czuła się winna. Nie potrafię, wiem że to ja go wykorzystałam i w sobie go rozkochałam. Wiem że K. zrobił by dla mnie wszystko ale ja nie mogę. Kiedy musiałam wybrać albo jeden albo drugi od razu wybrałam A. Kocham go tak bardzo że zrobię wszystko. Wszyscy mówią mi że nie powinnam być z nim ale ja chcę jeszcze spróbować.
Przez wczorajsze odprowadzanie K. jestem chora... Nie poszłam do pracy i zjadłam miliony kcal.... Oczywiście wszystko wymiotowałam
....
To chyba stres
nerwy
nie moc
Skrzywdziłam K. i nie umiem sobie tego wybaczyć

środa, 16 września 2015

2...

Jestem kompletną kretynką, łatwo wierną i głupią...
Zbyt łatwo wierze w facetów. A. ze mną normalnie rozmawia, wszystko ok, i co?! I to że chodzi mu o jedno. Jedynie seks! Żebym znowu jak głupia się mu oddała, żebym była jego ale na jedną noc. Ja wierzyłam że tęskni że chce mnie dla siebie bo mnie kocha że tęskni, że zrozumiał cokolwiek. Jestem głupia jestem kretynką.
W ogóle czemu ja się dziwię?! Czemu się smucę?! Przecież w śrdoku dobrze wiem że zbyt kręcę większość facetów żeby normalnie ze mną pogadali, by po prostu widzieli we mnie człowieka. Moje ciało to przekleństwo. Nienawidzę go, nikt nie widzi we mnie człowieka tylko ciało.
Nie chcę chudnąć żeby podobać się facetom, nie chcę żeby się na mnie ślinili. Chcę być chuda by żaden dupek na mnie nie leciał. By widzieli we mnie człowieka.
Boże daj mi chudość by trzymać ich ode mnie z daleka, by chciał mnie tylko ten który zobaczy we mnie inteligentną istotę!
PROSZĘ
Mam dość tego świata
Każda blizna przypomina mi że nie chcę im się podobać, i chce by mnie zostawili w spokoju.
Ja się wami będę teraz bawić i wykorzystywać.
NIE WY

Bilans: 972
-kasza
-kawa
-wafle ryżowe
-herbatniki
Jadłam do godziny 14, potem nic.

niedziela, 13 września 2015

1...

Po co zaczynać coś co się skończyło?
Po co płakać?
Nie wiem.

Jestem chora... Cały czas tak samo, albo bardziej.
Jak bym miała opisać co u mnie tak na szybko to napisała bym tak:
Zostawiłam A. wyprowadziłam się od niego. Nie, nie przestaliśmy się kochać. Cały czas gdy o nim myślę chcę mi się płakać, bo tak strasznie za nim tęsknie i nie mogę znieść myśli że nie jest już mój. Jednak ja nie byłam usatysfakcjonowana naszym związkiem, on tak. To było chyba w tym najgorsze, ja potrzebowałam mocnych doznań, tak silnych żeby aż bolało. A. taki nie był i nie jest. Może gdybym była zdrowa... to bym nie potrzebowała takich doznań, może gdybym miała inne życie nie potrzebowała bym takich mocnych przeżyć. Próbowaliśmy do siebie wracać jednak to nie wychodziło, kończyło się tylko płaczem. Oficjalnie nie rozmawiamy od naszych wspólnych urodzin... czyli od 26 lipca. Jednak ostatnio A. chyba szuka kontaktu a ja sie znowu przed tym nie bronię chodź wiem że będzie bolało.
Niestety jak większość chorych nie potrafię być sama, potrzebuje atencji innych, potrzebuje uwielbienia od mężczyzn. A więc dobrałam się do najbardziej uległej osoby.Wiedząc że K. na moim punkcie szaleje, wiedząc że jest prawiczkiem, wiedząc że potrzebuje drugiej osoby uwiodłam go. Niestety nie mogę powiedzieć że na tym się skończyło. On mnie pokochał tak że zrobi dla mnie wszystko, a ja go nie pokochałam, nie pokocham i nigdy to nie nastąpi. Jednak siedzę w bagnie razem z nim. Przyjeżdżam do niego, sypiam z nim, zdradzam go. K. mówi że jestem jego, jednak to nie prawda. K się do mnie przed nikim nie przyznaje, pewnie dlatego że jest kumplem A... i boi się reakcji innych.
Przyjechał raz do mnie mój przyjaciel, piliśmy i uprawialiśmy sex, po wszystkim wygoniłam go z domu i płakałam. Jednak teraz dalej rozmawiamy i o naszym seksie i o wszystkim innym. Jak dawniej, tylko że kiedyś nie było seksu...
Dałam i ja się uwieść jednemu mężczyźnie. Był starszy ode mnie 9 lat. Kiedy go spotkałam pierwszy raz, podszedł do mnie i powiedział że chcę mnie na malować, dał mi swoją wizytówkę i poszedł. Napisałam do niego... Dużo rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się kochaliśmy się cały dzień i całą noc. Patrzyły na nas oczy z jego obrazów. Czułam się wykorzystywana, jednak lgnęłam do niego, do namiętności i namiastki miłości. Myślałam że się zakochałam, myślałam że się odezwie. Jednak już się nie odezwał.
Idę na studia, przeprowadzam się do akademika. Tylko dla tego nie popełniłam jednej nocy samobójstwa, bo wiem że za chwilę będą wielkie zmiany i mogą się one okazać fantastycznym seksem, dużą dawką używek i jeszcze większą dawką wiedzy której tak bardzo pragnę.
Nie wiem jednak czy mi się ułoży
Pozdrawiam was, jeśli ktoś jeszcze to przeczyta.