poniedziałek, 21 lipca 2014

25.

jestem zalatana... praca, dom itp...

mam najniższą wagę jaką miałam kiedykolwiek BMI = 18,2 czyli pseudo niedowaga...
dziś był ostatni dzień mojego bulimicznego życia.... dlaczego? bo ukochany postanowił że bierze sprawy w swoje ręce, i jak nic się nie zmienię to lecę do psychiatry, a jak będę stawiać opory to kopniak taki w dupę że się nie pozbieram, a jeśli nadal będzie źle to koniec...
dziwie się że on jest ze mną... chyba w środę wciągnął mnie z parapetu jak ... generalnie nie wiem co chciałam zrobić, ale siedziałam na parapecie od zewnątrz okna na ósmym piętrze.
nie jestem smutna. jestem zawiedziona że w urodziny siedzę sama, ale w pracy śpiewali mi sto lat i dali prezent :) od chłopaka dostałam słuchawki na które mnie nie było stać, od znajomych masę życzeń, no i w sobotę impreza, mam nadzieje że chłopaki skołują gandzie bo muszę się u jarać.

POSTANOWIENIE
mam nie żreć nie rzygać dać z siebie wszystko do soboty, muszę wyglądać dobrze na imprezę, będzie moja przyjaciółka anorektyczka... pogłębię swoje kompleksy <3


Będzie dobrze,
oh chyba nie... papierosy mi sie skończyły

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że waga spada u Ciebie w dół i kończysz z bulimią. To skarb mieć faceta który się o Ciebie troszczy i dba ;) Martwi mnie tylko jedno.. Jaranie, picie, palenie.. Nie myślałaś żeby z tym skończyć? Nie szkoda Ci zdrowia? Pomyśl o tym. Baw się dobrze na imprezie, trzymaj się ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. kurcze bmi extra...a chłopak kocha Cie i wszystko dlatego i dlatego jest z Tobą! dbaj o ten związek bo widać, że Jemu bardzo zależy na Twoim zdrowiu i szczęściu! :* trzymaj sie mała. jestem z Tobą:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po pierwsze zazdroszczę takiego BMI. Po drugie, bardzo się cieszę, że twój chłopak wziął sprawy z swoje ręce i masz szansę wyzdrowieć:)
    Trzymam się Kochana i bądź silna, tego Ci najbardziej życzę.
    Pozdrawiam, Aga!

    OdpowiedzUsuń
  4. To mamy urodziny w podobnym czasie :)
    Ja muszę chodzić wszędzie z każdym, bo inaczej bym sfiksowała w domu. Wtedy za dużo myślę. Nie radzę sobie z rozstaniem.
    Zazdroszczę Ci takiej miłości :)
    Ja od ką straciłam moją drugą połówkę odpycham każdego, mimo, że przez ten czas już dawno mogłam ułożyć sobie życie na nowo.
    Widocznie muszę konkretnie dotknąć dna, żeby się od niego odbić.
    Przede mną długa droga, żeby zrzucić "kokon" i być motylem.
    3maj się mocno ! :)

    OdpowiedzUsuń