poniedziałek, 29 grudnia 2014

132.


śniadanie

  • zupa mleczna - 1/4 (50 kcal)
  • 1 1/2 kromki chleba (99 kcal)
  • serek topiony - 1 łyżeczka (40 kcal)
  • dżem morelowy - 2 łyżeczki (80 kcal)
  • masło - 1 łyżeczka (80 kcal)
    2 śniadanie
  • galaretka (30 kcal)
    obiad
  • 2 ziemniaki (130 kcal)
  • gotowane mięso z sosem (200 kcal)
    kolacja
  • 1 kromka (66 kcal)
  • masło - jedna łyżeczka (80 kcal)
  • 2 plastry szynki (36 kcal)
  • 1/4 pomidora (10 kcal)
    podwieczorek
  •  galaretka (30 kcal)
Ok. 931 kalorii... Czyli patrząc na pomyłki ponad 1000. FU za dużo... obrzydlistwo.

Zły dzień... nie wiem czemu.. dostałam schiz związanych z wyglądem, czułam się gruba i brzydka. Nikt mnie nie mógł dotknąć, wkurzałam się o byle gówno. Na jedną laskę to nie mogę patrzeć... szlak mnie trafia. Zajęcia grupowe też mnie wyprowadzały z równowagi szczególnie jak musiałam kogoś dotknąć to wymiękłam i poszłam w kąt. 
Obiad. HAHA namiastka obiadu bo wszystko wyrzygałam, zupy nie zjadłam (no z 4 łyżeczki...) generalnie nie płakałam ale rzygałam więc pięknie...
Czuję się coraz grubsza i większa, wkurza mnie jak jakaś popaprana laska wpierdala 4 kromki chleba chodź podobno jest na żywieniówce.... jest tłusta i obleśna i wpierdala 4 kromki chleba a  mówi że po nie pełnym obiedzie jest TAAAKA najedzona.... rzygać mi się chcę jak na nią patrze.... obrzydlistwo.
Głód ciągły mi doskwiera ale staram się nie o tym nie myśleć, to tylko psychiczny głód, jedzenie nic mi nie da....
Stany depresyjne cały czas mnie męczą... Mam dość, do tego ten ciągły psychiczny głów BLEEE. Nienawidzę tego nie znoszę. Chłopaki mi się pokłóciły i nie wiem co robić, mam nadzieję że K. będzie miał lepszy humor, bo coś ostatnio relację nam się nie kleją. Przyszedł nowy chłopak, ciekawa postać. Nazwę go CHAOS, bo w sobie ma tylko chaos i uwielbia chaos na w okół siebie. Coś czuję że się dogadamy bo o to ja chaos nie kontrolowany i rozpierdalający wszystko naokoło... Ja w sobie tego nie lubię. Tych bezustannych zmian, impulsów i braku kontroli nad czymkolwiek. Męczy mnie to niesamowicie. 
Macie mój zmęczony pyszczek... wory pod oczami mnie rozpierniczają. Wyglądam jak kompletny ćpun. Mam wielka nie proporcjonalną dłoń, nadgarstek przy niej wygląda jakoś krucho. Z jednej strony mnie to niesamowicie jara, z drugiej obrzydza WTF?! O co chodzi.... Ślinianki mam okropnie powiększone od wymiotów, bardzo bolą. Do tego moje dłonie są fioletowe z zimna... nie ogarniam co się dzieję z organizmem... Czuję kompletny brak kontroli, nad wagą, wyglądem i samopoczuciem. Denerwuje mnie to, przecież dążyłam do 100% kontroli a teraz ją kompletnie tracę. Zaczynam wątpić w samą siebie, myśli samobójcze wracają, autodestrukcja na poziomie 10 w skali dziesiętnej. Chcę sobie coś zrobić, albo się nażreć suchym chlebem, albo pochlastać się po rękach. Nawet obcięła bym włosy by poczuć się lepiej i zgoliła na łyso, podrapała całe ciało, wyrwała każdy włosek na nim by tylko odzyskać KONTROLE! 



3 komentarze:

  1. Nie chlastaj sie ani nie gol na lyso, bo bedziesz sie czula jeszcze gorzej! Sproboj jeszcze raz I kolejny, w koncu sie uda!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochanie... Spokojnie... Wdech i wydech... Licz do 10 to uspokaja... Jestem z Tobą... Trzymaj się tam i nic sobie nie rób... Znajdź spokój <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dasz radę. Jesteśmy z tobą. Trzymaj się kochana ;*

    OdpowiedzUsuń