Rano przyszła do mnie pielęgniarka i chciała mi pobrać krew, próbowała z jednej ręki próżniowo i ani kropelki, potem ze strzykawki z innej ręki i też nic.Jedno słowo ODWODNIENIE =.= Wypiłam dużo wody przy śniadaniu i potem jakoś poszło.
8:00 śniadanie
- zupa mleczna - 1/3 porcji obrzydlistwo nienawidzę
- 2 kromki chleba bez skórki
- jajko - zjadłam tak 2/3
- zupa jakaś - 1/3 porcji paskudztwo
- pulpet
- szpinak - zjadłam 1/3
- ziemniaki - pewnie ok 2
- kawa z lekiem 0,5%
Okazało się że mam jakąś infekcje bakteryjną =.= jestem faszerowana antybiotykami <3
17:15 kolacja
- sałata
- 2 kromki chleba
- masło
Hah była oddziałowa potańcówka </3 jak na koloni tylko sami wariaci beka. Ja na niej przysnęłam a potem wygłupiałam się z chłopakami, przykro mi że obydwoje za nie długo wychodzą, jakoś m to nie pasuje. Jutro grupówka mam zamiar powiedzieć że nie podoba mi się tu temat rodziny, że nie każdy ojciec jest zły, i że każdy może popełnić błędy nawet rodzice...
Tęsknie za Arkiem chciałabym się tulać do niego. Jest takim głuptasem i tak strasznie się martwi a ja nie wiem jak mu z tym wszystkim pomóc i jak wspierać...
Cieszę się, że nie wymiotujesz, a najważniejsze - że jesteś z siebie dumna. Super, że macie kicię, to słodkie "purrr purrr"zawsze trochę odstresuje [ja mogę tego słuchać godzinami]. Jak przeczytałam o potańcówce wariatów odrazu przypomniała mi się scena z "Bronsona":P
OdpowiedzUsuńtrzymam za Ciebe kciuki jutro!
Też się cieszę że nie wymiotujesz. Gratulacje i oby tak dalej :) I ten kot na oddziale, zawsze jakaś przyjazna dusza, która odstresuje
OdpowiedzUsuń