Co ja mogę napisać?
Że czuję się sama?
Że krzywdzę wszystkich?
Że nienawidzę siebie?
Że nienawidzę anoreksji?
Że nienawidzę bulimii?
Że nie chcę się leczyć?
Że się w tobie zakochałam jak głupia?
Że przeszłość nie odeszła?
Że pakujesz się w gówno które nazywa się KIRI?
Że ja to chodząca destrukcja?
Że doszłam do perfekcji w rzyganiu?
Że tęsknie nie wiem za czym?
Że umieram wam na rękach?
Nie wiem co mam mówić... nie wiem jak mam dalej żyć. Że naprawdę chcę normalności, błagam o nią. Płaszczę się przed Bogiem by mnie wysłuchał.
Chce się pobawić żyletkami, chcę znowu to zrobić. Mam 20 lat a choroby nastolatek. HA HA jestem porażką swojego życia. Jestem nikim. Nie chce żyć, mam dość, MAM TAK CHOLERNIE DOŚĆ ŻYCIA. NIENAWIDZĘ SIEBIE, swojego ciała, swojej głowy, swojego umysłu. Ja nie wiem co się dzieję, kiedy naprawdę się uśmiechnę?! Od 5 lat udaje. Ah ano wszystkie te głupie motylki chcą żebyś przyszła, odpierdol się ode mnie idź do nich. Czemu nikt nie chce mi? Bo co nie ładna, niszczy?! Efekt ten sam, chuda będziesz. Tak samo obleśna jak z anoreksją, tak samo samolubna, tak samo niewartościowa. Kretynki pakujcie się w to no proszę, będziecie "idealne" a zarazem obleśne. Chcecie wiedzieć jaka jest prawda?
Prawda jest jedna, jeśli zachorujesz masz już wszystko w dupie, siebie, rodzinę, chłopaka, przyjaciół. NO ALE JESTEŚ IDEALNA. Bzdura ważyłam 49 kg i nie byłam idealna, ważyłam 45 i też nie byłam idealna, ważę 50 i nie nie jestem idealna. NIE MA IDEAŁU, bo zawsze może być "lepiej". Proponuję się zabić, bo po co żyć, kiedy liczysz się tylko ty dla siebie?
Zamienię się z każdą szczęśliwą grubaską, z każdą! Bo wolała bym być gruba, ale normalna.
Tyle że dla mnie jest za późno.
Nikt nie chce mnie leczyć, psychiatrzy odmawiają spotkań, szpitale mnie nie chcą.
Ja wiem że umrę z powodu choroby.
Wiem że to moja wina
Wiem że dałam ciała w tym życiu
Tylko że przykre że drugiego nie ma
zaburzenia odżywiania... Stwierdzono zaburzenia 2 miesiące w szpitalu i nic Anoreksja i bulimia nie odeszły
wtorek, 17 listopada 2015
poniedziałek, 16 listopada 2015
72.
Nie wiem ile ważę,
Wstawię wam moje fotki.
Wiem że nie jest najlepiej.
Na początek łapka, je nawet lubię, szczególnie dłonie. Chodź mam na nich dużo blizn, to wiem że jak by ktoś zobaczył moje ręce stwierdził by że jestem chuda. Dalej jest niestety gorzej...
Nogi.... pozostawiają bardzo dużo do życzenia, no ale cóż objąć mogę w połowie? Mogę... to chyba i je przeżyje. Chodź na kolejnych zdjęciach widać jak są pokiereszowane .... Obrzydza mnie to ale co człowiek może, jeśli już się wydarzyło....
Jpr... plecy.... Tłuste obleśne generalnie to zmiany, wyćwiczenia i czego tak dusza zapragnie, wyglądają obrzydliwie .... ugh FUJ niech ktoś je weźmie ode mnie, bo patrzeć nie mogę
Co tu dużo mówić, widać że mam brzuch, że jadłam tego dnia, że est gruby i tłuszczyk spływa. W spodniach jeszcze, szkoda że bez wyglądam jak ciężarna.... Super chodźmy się zajebać wspólnie wszystkie grubasy....
Wstawię wam moje fotki.
Wiem że nie jest najlepiej.
Na początek łapka, je nawet lubię, szczególnie dłonie. Chodź mam na nich dużo blizn, to wiem że jak by ktoś zobaczył moje ręce stwierdził by że jestem chuda. Dalej jest niestety gorzej...
Nogi.... pozostawiają bardzo dużo do życzenia, no ale cóż objąć mogę w połowie? Mogę... to chyba i je przeżyje. Chodź na kolejnych zdjęciach widać jak są pokiereszowane .... Obrzydza mnie to ale co człowiek może, jeśli już się wydarzyło....
Jpr... plecy.... Tłuste obleśne generalnie to zmiany, wyćwiczenia i czego tak dusza zapragnie, wyglądają obrzydliwie .... ugh FUJ niech ktoś je weźmie ode mnie, bo patrzeć nie mogę
Co tu dużo mówić, widać że mam brzuch, że jadłam tego dnia, że est gruby i tłuszczyk spływa. W spodniach jeszcze, szkoda że bez wyglądam jak ciężarna.... Super chodźmy się zajebać wspólnie wszystkie grubasy....
Co tu dużo mówić?Widać. Super że żebra, tylko czemu te boczki? Te tłuste uda?! Czemu to wszystko?! niby chuda, a gruba.... HAHAHAHA obrzydliwe proszę nie zrzygajcie się jak popatrzycie <3
SROTYWACJA grubasa, pojedz jeszcze... Może jeszcze ciasteczko? A może pączka? hmmm myślę że to i to będzie idealne <3 A nie, może kiełba albo baleronik tak dla Ciebie to idealne. FAT COW! FAT COW! FAT COW! FAT COW! FAT COW! FAT COW!
czwartek, 5 listopada 2015
71.
Staram się nie załamywać
Myśleć pozytywnie, że zły okres minie.
Tyle że kiedy?
Jem, jem, jem, jem, jem , wymiotuje, jem jem, jem, wymiotuje.
Czemu? Mam wrażenie że od wizyty u rodziców załączył mi się wpierdalacz, tylko czemu?! Stres i wspomnienia związane z tym miejscem? Czy długa męcząca rozmowa o mojej chorobie?
Sama nie wiem
Mam mocne postanowienie że koniec tej wyżerki.
Chcę jeść, ale nie tyle....
Jaki przeżyłam wstyd w sklepie, gdy następnego dnia musiałam wrócić i wymienić rozmiar z 32 na 34... nie wiem co się stało. Niby nie przytyłam a w 32 nie weszłam.... Nigdy nie przymierzam spodni, zawsze biorę 32/34 i jest dobrze. Jednak tym razem 32 było za małe. Znaczy dopięłam się, ale wyglądałam jak baleron... Ze łzami w oczach wymieniałam na 34. Potem jadłam, jadła, rzygałam, jadłam, jadłam, rzygałam, jadłam, rzygałam.....
Wczoraj złapałam się na myśli, ze chciała bym nocować u lubego po to żeby rano kupić sobie coś do jedzenia po drodze do akademika..... ŻENADA.... na szczęście nie spałam u niego i nie kupiłam nic do jedzenia.... Bardzo mi na nim zależy i nie chce by kiedykolwiek się dowiedział że rzygam.
Moja współlokatorka... nie wiem co się z nią dzieje..... nie wiem. Martwię się o nią, ona nie chce gadać, nie chce nic powiedzieć. Wiem tylko tyle że chodzi o wagę, jedna pierdolona rzecz tak głupia jak waga jebie jej życie studenckie.... Chciała bym jej jakoś pomóc ale nie wiem jak, nie chcę ze mną wychodzić. Nawet dziś wymigała się od wspólnego powrotu z uczelni, bo książka , po profesor bo DUPA, widać że nie chciała ze mną gadać.
Wiem że nie jestem dobrym człowiekiem, wiem że jestem depresyjna, wiem że ludzie często źle się przy mnie czują jak tylko zdejmę maskę szczęśliwej....
Myśleć pozytywnie, że zły okres minie.
Tyle że kiedy?
Jem, jem, jem, jem, jem , wymiotuje, jem jem, jem, wymiotuje.
Czemu? Mam wrażenie że od wizyty u rodziców załączył mi się wpierdalacz, tylko czemu?! Stres i wspomnienia związane z tym miejscem? Czy długa męcząca rozmowa o mojej chorobie?
Sama nie wiem
Mam mocne postanowienie że koniec tej wyżerki.
Chcę jeść, ale nie tyle....
Jaki przeżyłam wstyd w sklepie, gdy następnego dnia musiałam wrócić i wymienić rozmiar z 32 na 34... nie wiem co się stało. Niby nie przytyłam a w 32 nie weszłam.... Nigdy nie przymierzam spodni, zawsze biorę 32/34 i jest dobrze. Jednak tym razem 32 było za małe. Znaczy dopięłam się, ale wyglądałam jak baleron... Ze łzami w oczach wymieniałam na 34. Potem jadłam, jadła, rzygałam, jadłam, jadłam, rzygałam, jadłam, rzygałam.....
Wczoraj złapałam się na myśli, ze chciała bym nocować u lubego po to żeby rano kupić sobie coś do jedzenia po drodze do akademika..... ŻENADA.... na szczęście nie spałam u niego i nie kupiłam nic do jedzenia.... Bardzo mi na nim zależy i nie chce by kiedykolwiek się dowiedział że rzygam.
Moja współlokatorka... nie wiem co się z nią dzieje..... nie wiem. Martwię się o nią, ona nie chce gadać, nie chce nic powiedzieć. Wiem tylko tyle że chodzi o wagę, jedna pierdolona rzecz tak głupia jak waga jebie jej życie studenckie.... Chciała bym jej jakoś pomóc ale nie wiem jak, nie chcę ze mną wychodzić. Nawet dziś wymigała się od wspólnego powrotu z uczelni, bo książka , po profesor bo DUPA, widać że nie chciała ze mną gadać.
Wiem że nie jestem dobrym człowiekiem, wiem że jestem depresyjna, wiem że ludzie często źle się przy mnie czują jak tylko zdejmę maskę szczęśliwej....
wtorek, 27 października 2015
70.
Dziękuje że się odzywacie, łatwiej jest ogarnąć swoje myśli jeśli ktoś pokaże Ci świat z innej strony.
Od weekendu jest gorzej, jem i wymiotuje. Byłam u rodziców i chyba przez to złapałam takiego stresa. Oni chcą pomóc, jednak ja czuje że ja ich pogrążam, że ranie.
Życie się kręci, leci, ucieka przez palce. Każdy dzień jest inny.
Cieszę się że spotkałam tego człowieka, jest cudowny. Uwielbiam jak myślę o nim i czuje jego zapach, uczucie które się tworzy między nami mnie przeraża. Nie chcę się zakochać, ale nie mam chyba na to wpływu. Nienawidzę zakochania, nie lubię tego stanu bo wtedy siebie nie kontroluje.
Choć to co się dzieje między nami jest powolne i skromne, to i tak wiem że gdyby teraz zniknął czuła bym się źle, dziwnie? Nie wiem jak ale na pewno było by to dalekie od dobrego samopoczucia. Wczoraj siedzieliśmy u niego i po prostu się uczyliśmy, każdy na swoje studia, każdy co innego, a jednak cały czas razem.
Widziałam wczoraj że był smutny gdy widział moje ręce.
Boję się go zranić
Boję się że nie zrozumie
Boję się że będzie chciał pomóc, a ja pomocy nie chce.
Od weekendu jest gorzej, jem i wymiotuje. Byłam u rodziców i chyba przez to złapałam takiego stresa. Oni chcą pomóc, jednak ja czuje że ja ich pogrążam, że ranie.
Życie się kręci, leci, ucieka przez palce. Każdy dzień jest inny.
Cieszę się że spotkałam tego człowieka, jest cudowny. Uwielbiam jak myślę o nim i czuje jego zapach, uczucie które się tworzy między nami mnie przeraża. Nie chcę się zakochać, ale nie mam chyba na to wpływu. Nienawidzę zakochania, nie lubię tego stanu bo wtedy siebie nie kontroluje.
Choć to co się dzieje między nami jest powolne i skromne, to i tak wiem że gdyby teraz zniknął czuła bym się źle, dziwnie? Nie wiem jak ale na pewno było by to dalekie od dobrego samopoczucia. Wczoraj siedzieliśmy u niego i po prostu się uczyliśmy, każdy na swoje studia, każdy co innego, a jednak cały czas razem.
Widziałam wczoraj że był smutny gdy widział moje ręce.
Boję się go zranić
Boję się że nie zrozumie
Boję się że będzie chciał pomóc, a ja pomocy nie chce.
sobota, 24 października 2015
69...
Czemu ja tak w siebie nie wierze?
Dlaczego podważam uczucia drugiej osoby, nie wierze w ludzi?
Mam wrażenie że wszyscy udają, że nikt nie jest szczery...
Przez to człowiek jest nieszczęśliwy, umiera w środku.
Jednak wczoraj czułam się szczęśliwa. On będąc przy mnie daje mi tyle szczęścia. Wczoraj o drugiej w nocy, siedziałam w jego mieszkaniu z nogami za oknem, on mnie przytulał. Nic nie mówiliśmy a ja czułam wielkie szczęście i strach że jak się dowie że jestem chora, że siedziałam w psychiatryku zostawi mnie. Mówi że mam zapomnieć o przeszłości, kiedy całuje moje blizny. Tyle że moja przeszłość jest moją teraźniejszością Jest na tyle straszna że nie da się o niej zapomnieć, zresztą zawsze gdy ląduje z głową w kiblu przypomina mi się że jestem nienormalna. Kiedy nie jem cały dzień, przypomina mi się że nikt tego nie rozumie.
Boję się że niszczę ludzi.
Widzę jak moja współlokatorka patrzy na mnie z podziwem, a ja obwiniam się że kolejną osobę wpędzam w chorobę.
Nie powinnam mieć styczności z ludźmi....
środa, 21 października 2015
68...
I co mam Ci powiedzieć?
Że nie mogę?
Że to był błąd?
Że nie mogę być z tobą?
Nie potrafię...
To był błąd
Poznałam kogoś nowego, i widzę z nim przyszłość, nie z tobą.
Czy to fair? Nie wiem, ale czy można do czegoś się zmuszać?
Idę spać i myślę o kimś innym, myślę o nim bo to on się mną interesuje.
Kiedy w nocy się we mnie wtulał, czułam przeraźliwe szczęście, bo czułam że tak bardzo na mnie czekał, kiedy rano mnie całował czułam że chce być właśnie ze mną.
Nie jestem z Arkiem zostawiłam go. Nie mogłam, to była ciągła walka o to by nie myśleć że się jest zabawką do łóżka.
Nie jem.
Co może się stać jak nie jem? Mogę tylko umrzeć, tak samo jak bym jadła.
3,5 kg od 1 października, czy to nie ładny bilans?
od piątku do poniedziałku zjadłam 3 wafle ryżowe.
dziś zjadłam 2 bułki. i i tak po drugiej już mi nie dobrze. Nie potrzebnie ją jadłam
Nie wiem czy żyć czy umierać
Że nie mogę?
Że to był błąd?
Że nie mogę być z tobą?
Nie potrafię...
To był błąd
Poznałam kogoś nowego, i widzę z nim przyszłość, nie z tobą.
Czy to fair? Nie wiem, ale czy można do czegoś się zmuszać?
Idę spać i myślę o kimś innym, myślę o nim bo to on się mną interesuje.
Kiedy w nocy się we mnie wtulał, czułam przeraźliwe szczęście, bo czułam że tak bardzo na mnie czekał, kiedy rano mnie całował czułam że chce być właśnie ze mną.
Nie jestem z Arkiem zostawiłam go. Nie mogłam, to była ciągła walka o to by nie myśleć że się jest zabawką do łóżka.
Nie jem.
Co może się stać jak nie jem? Mogę tylko umrzeć, tak samo jak bym jadła.
3,5 kg od 1 października, czy to nie ładny bilans?
od piątku do poniedziałku zjadłam 3 wafle ryżowe.
dziś zjadłam 2 bułki. i i tak po drugiej już mi nie dobrze. Nie potrzebnie ją jadłam
Nie wiem czy żyć czy umierać
wtorek, 13 października 2015
67...
Siedzę w ciemnym akademiku, jest zimno, papieros się dopala.
Siedzę i widzę coś czego nie chcę, coś czego nienawidzę
Widzę siebie....
Czuję moje ślinianki, moje węzły chłonne.
Czuję mój tłuszcz, czuje swoje kości.
Widzę swoje grube nogi, widzę moje przeraźliwe chude palce.
Czuję w moim brzuchu tabletki.
Jutro umrę.
Jutro wychodzę do ludzi, jutro muszę udawać pewną siebie i szczęśliwą
Nie jestem szczęśliwa
Demony przeszłości po cichutku przyszły i siedzą na ramieniu.
Małe duszki, jest ich trzech. Trzech mężczyzn
Pierwszy jest Tomek, siedzi cicho i przypomina mi słowa z którymi mnie żegnał "Ciesz się że zostawiłem Cię dziewicą".
Drugi to Kuba, który mówi mi zawsze będę księciem ratującym Ciebie księżniczko, i nadjeżdża pociąg pod którym po trzech godzinach umiera
Trzeci to Matys, siedzi i cicho pyta "Czemu wtedy się nie odezwałaś?" Potem pali trawkę i skaczę, umiera...
Trzy duchy, dwa z nich są tylko moją wyobraźnią, już nie żyją, pożegnali życie. Czemu po nich płacze skoro sami tego chcieli? Bo może jedna wiadomość i by siedzieli teraz u mnie.
Pierwszy duch to terrorysta, zniknął z mojego życia i pojawiał się tylko czasami boleśnie przypominając mi co zrobił, co ja zrobiłam, co musiałam zrobić. Zniknął? Wrócił... widzę go teraz codziennie, na każdym wykładzie patrzy na mnie... Odważył się do mnie coś powiedzieć, nie chcę by mówił, bo pamiętam co mi zrobił....
Bulimia moje trzy kochane duchy powtarzają po cichu "prosiaczek", potem głośniej "świnia", na koniec we trójkę przekrzykują siebie "PROSIE" "FAT COW" i każda obelga uderza coraz mocniej.
Z ręki spływa krew, z nogi spływa krew.
Na twarzy uśmiech
Na policzkach łzy
Miałaś odejść
Wróciłaś...
Czemu taka silna?
Siedzę i widzę coś czego nie chcę, coś czego nienawidzę
Widzę siebie....
Czuję moje ślinianki, moje węzły chłonne.
Czuję mój tłuszcz, czuje swoje kości.
Widzę swoje grube nogi, widzę moje przeraźliwe chude palce.
Czuję w moim brzuchu tabletki.
Jutro umrę.
Jutro wychodzę do ludzi, jutro muszę udawać pewną siebie i szczęśliwą
Nie jestem szczęśliwa
Demony przeszłości po cichutku przyszły i siedzą na ramieniu.
Małe duszki, jest ich trzech. Trzech mężczyzn
Pierwszy jest Tomek, siedzi cicho i przypomina mi słowa z którymi mnie żegnał "Ciesz się że zostawiłem Cię dziewicą".
Drugi to Kuba, który mówi mi zawsze będę księciem ratującym Ciebie księżniczko, i nadjeżdża pociąg pod którym po trzech godzinach umiera
Trzeci to Matys, siedzi i cicho pyta "Czemu wtedy się nie odezwałaś?" Potem pali trawkę i skaczę, umiera...
Trzy duchy, dwa z nich są tylko moją wyobraźnią, już nie żyją, pożegnali życie. Czemu po nich płacze skoro sami tego chcieli? Bo może jedna wiadomość i by siedzieli teraz u mnie.
Pierwszy duch to terrorysta, zniknął z mojego życia i pojawiał się tylko czasami boleśnie przypominając mi co zrobił, co ja zrobiłam, co musiałam zrobić. Zniknął? Wrócił... widzę go teraz codziennie, na każdym wykładzie patrzy na mnie... Odważył się do mnie coś powiedzieć, nie chcę by mówił, bo pamiętam co mi zrobił....
Bulimia moje trzy kochane duchy powtarzają po cichu "prosiaczek", potem głośniej "świnia", na koniec we trójkę przekrzykują siebie "PROSIE" "FAT COW" i każda obelga uderza coraz mocniej.
Z ręki spływa krew, z nogi spływa krew.
Na twarzy uśmiech
Na policzkach łzy
Miałaś odejść
Wróciłaś...
Czemu taka silna?
poniedziałek, 21 września 2015
3...
Jak bardzo życie jest przewrotne.... To co się działo w ostatnich dniach wydaję mi się jakimś dziwnym labiryntem przypadków i zdarzeń...
W piątek A. przyjechał do mnie ze śniadaniem, od tak po prostu przywiózł mi śniadanie. Było mi miło, gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Było bardzo przyjemnie. Wieczorem piłam piwo ze współlokatorem i A. zadzwonił czy chcę iść na piwo z nim i naszym kumplem, odpowiedziałam że spoko ale muszą przyjechać do mnie bo dla mnie jest za zimno na plener. Przyjechali i oczywiście A. został na noc. Mówił mi że jestem jego najpiękniejszą, przytulał mnie do siebie i mocno całował. Czułam się jak dawniej, byłam bardzo szczęśliwa.
Jednak rano przypomniałam sobie że jest jeszcze K... postanowiłam załatwić z nim sprawę. Nie miałam odwagi z nim rozmawiać na żywo, więc jak największy tchórz napisałam mu smsa że nie potrafię go kochać chodź bardzo bym chciała....
Wieczorem wyszłam na piwo z A. i niestety zapytał mnie o K... powiedziałam mu prawdę. On kazał K zostawić robotę, że ma na to trzy dni jeśli nie to inaczej będą rozmawiać. W nocy K dzwonił do mnie przerażony i smutny i wszystkie negatywne emocje w nim były. Więc postanowiłam że muszę z nim pogadać na żywo. Spotkaliśmy się, płakaliśmy i było ciężko K był na zjaździe więc go odwiozłam do domu i zabrałam mu resztę alkoholu. Bardzo płakałam bo chciałam go kochać i z nim być, jednak jak widzę A. od razu wiem kogo kocham. A mnie przeprosił i powiedział że to przez niego poszłam do K i żebym nie czuła się winna. Nie potrafię, wiem że to ja go wykorzystałam i w sobie go rozkochałam. Wiem że K. zrobił by dla mnie wszystko ale ja nie mogę. Kiedy musiałam wybrać albo jeden albo drugi od razu wybrałam A. Kocham go tak bardzo że zrobię wszystko. Wszyscy mówią mi że nie powinnam być z nim ale ja chcę jeszcze spróbować.
Przez wczorajsze odprowadzanie K. jestem chora... Nie poszłam do pracy i zjadłam miliony kcal.... Oczywiście wszystko wymiotowałam
....
To chyba stres
nerwy
nie moc
Skrzywdziłam K. i nie umiem sobie tego wybaczyć
W piątek A. przyjechał do mnie ze śniadaniem, od tak po prostu przywiózł mi śniadanie. Było mi miło, gadaliśmy i wygłupialiśmy się. Było bardzo przyjemnie. Wieczorem piłam piwo ze współlokatorem i A. zadzwonił czy chcę iść na piwo z nim i naszym kumplem, odpowiedziałam że spoko ale muszą przyjechać do mnie bo dla mnie jest za zimno na plener. Przyjechali i oczywiście A. został na noc. Mówił mi że jestem jego najpiękniejszą, przytulał mnie do siebie i mocno całował. Czułam się jak dawniej, byłam bardzo szczęśliwa.
Jednak rano przypomniałam sobie że jest jeszcze K... postanowiłam załatwić z nim sprawę. Nie miałam odwagi z nim rozmawiać na żywo, więc jak największy tchórz napisałam mu smsa że nie potrafię go kochać chodź bardzo bym chciała....
Wieczorem wyszłam na piwo z A. i niestety zapytał mnie o K... powiedziałam mu prawdę. On kazał K zostawić robotę, że ma na to trzy dni jeśli nie to inaczej będą rozmawiać. W nocy K dzwonił do mnie przerażony i smutny i wszystkie negatywne emocje w nim były. Więc postanowiłam że muszę z nim pogadać na żywo. Spotkaliśmy się, płakaliśmy i było ciężko K był na zjaździe więc go odwiozłam do domu i zabrałam mu resztę alkoholu. Bardzo płakałam bo chciałam go kochać i z nim być, jednak jak widzę A. od razu wiem kogo kocham. A mnie przeprosił i powiedział że to przez niego poszłam do K i żebym nie czuła się winna. Nie potrafię, wiem że to ja go wykorzystałam i w sobie go rozkochałam. Wiem że K. zrobił by dla mnie wszystko ale ja nie mogę. Kiedy musiałam wybrać albo jeden albo drugi od razu wybrałam A. Kocham go tak bardzo że zrobię wszystko. Wszyscy mówią mi że nie powinnam być z nim ale ja chcę jeszcze spróbować.
Przez wczorajsze odprowadzanie K. jestem chora... Nie poszłam do pracy i zjadłam miliony kcal.... Oczywiście wszystko wymiotowałam
....
To chyba stres
nerwy
nie moc
Skrzywdziłam K. i nie umiem sobie tego wybaczyć
środa, 16 września 2015
2...
Jestem kompletną kretynką, łatwo wierną i głupią...
Zbyt łatwo wierze w facetów. A. ze mną normalnie rozmawia, wszystko ok, i co?! I to że chodzi mu o jedno. Jedynie seks! Żebym znowu jak głupia się mu oddała, żebym była jego ale na jedną noc. Ja wierzyłam że tęskni że chce mnie dla siebie bo mnie kocha że tęskni, że zrozumiał cokolwiek. Jestem głupia jestem kretynką.
W ogóle czemu ja się dziwię?! Czemu się smucę?! Przecież w śrdoku dobrze wiem że zbyt kręcę większość facetów żeby normalnie ze mną pogadali, by po prostu widzieli we mnie człowieka. Moje ciało to przekleństwo. Nienawidzę go, nikt nie widzi we mnie człowieka tylko ciało.
Nie chcę chudnąć żeby podobać się facetom, nie chcę żeby się na mnie ślinili. Chcę być chuda by żaden dupek na mnie nie leciał. By widzieli we mnie człowieka.
Boże daj mi chudość by trzymać ich ode mnie z daleka, by chciał mnie tylko ten który zobaczy we mnie inteligentną istotę!
PROSZĘ
Mam dość tego świata
Każda blizna przypomina mi że nie chcę im się podobać, i chce by mnie zostawili w spokoju.
Ja się wami będę teraz bawić i wykorzystywać.
NIE WY
Bilans: 972
-kasza
-kawa
-wafle ryżowe
-herbatniki
Jadłam do godziny 14, potem nic.
Zbyt łatwo wierze w facetów. A. ze mną normalnie rozmawia, wszystko ok, i co?! I to że chodzi mu o jedno. Jedynie seks! Żebym znowu jak głupia się mu oddała, żebym była jego ale na jedną noc. Ja wierzyłam że tęskni że chce mnie dla siebie bo mnie kocha że tęskni, że zrozumiał cokolwiek. Jestem głupia jestem kretynką.
W ogóle czemu ja się dziwię?! Czemu się smucę?! Przecież w śrdoku dobrze wiem że zbyt kręcę większość facetów żeby normalnie ze mną pogadali, by po prostu widzieli we mnie człowieka. Moje ciało to przekleństwo. Nienawidzę go, nikt nie widzi we mnie człowieka tylko ciało.
Nie chcę chudnąć żeby podobać się facetom, nie chcę żeby się na mnie ślinili. Chcę być chuda by żaden dupek na mnie nie leciał. By widzieli we mnie człowieka.
Boże daj mi chudość by trzymać ich ode mnie z daleka, by chciał mnie tylko ten który zobaczy we mnie inteligentną istotę!
PROSZĘ
Mam dość tego świata
Każda blizna przypomina mi że nie chcę im się podobać, i chce by mnie zostawili w spokoju.
Ja się wami będę teraz bawić i wykorzystywać.
NIE WY
Bilans: 972
-kasza
-kawa
-wafle ryżowe
-herbatniki
Jadłam do godziny 14, potem nic.
niedziela, 13 września 2015
1...
Po co zaczynać coś co się skończyło?
Po co płakać?
Nie wiem.
Jestem chora... Cały czas tak samo, albo bardziej.
Jak bym miała opisać co u mnie tak na szybko to napisała bym tak:
Zostawiłam A. wyprowadziłam się od niego. Nie, nie przestaliśmy się kochać. Cały czas gdy o nim myślę chcę mi się płakać, bo tak strasznie za nim tęsknie i nie mogę znieść myśli że nie jest już mój. Jednak ja nie byłam usatysfakcjonowana naszym związkiem, on tak. To było chyba w tym najgorsze, ja potrzebowałam mocnych doznań, tak silnych żeby aż bolało. A. taki nie był i nie jest. Może gdybym była zdrowa... to bym nie potrzebowała takich doznań, może gdybym miała inne życie nie potrzebowała bym takich mocnych przeżyć. Próbowaliśmy do siebie wracać jednak to nie wychodziło, kończyło się tylko płaczem. Oficjalnie nie rozmawiamy od naszych wspólnych urodzin... czyli od 26 lipca. Jednak ostatnio A. chyba szuka kontaktu a ja sie znowu przed tym nie bronię chodź wiem że będzie bolało.
Niestety jak większość chorych nie potrafię być sama, potrzebuje atencji innych, potrzebuje uwielbienia od mężczyzn. A więc dobrałam się do najbardziej uległej osoby.Wiedząc że K. na moim punkcie szaleje, wiedząc że jest prawiczkiem, wiedząc że potrzebuje drugiej osoby uwiodłam go. Niestety nie mogę powiedzieć że na tym się skończyło. On mnie pokochał tak że zrobi dla mnie wszystko, a ja go nie pokochałam, nie pokocham i nigdy to nie nastąpi. Jednak siedzę w bagnie razem z nim. Przyjeżdżam do niego, sypiam z nim, zdradzam go. K. mówi że jestem jego, jednak to nie prawda. K się do mnie przed nikim nie przyznaje, pewnie dlatego że jest kumplem A... i boi się reakcji innych.
Przyjechał raz do mnie mój przyjaciel, piliśmy i uprawialiśmy sex, po wszystkim wygoniłam go z domu i płakałam. Jednak teraz dalej rozmawiamy i o naszym seksie i o wszystkim innym. Jak dawniej, tylko że kiedyś nie było seksu...
Dałam i ja się uwieść jednemu mężczyźnie. Był starszy ode mnie 9 lat. Kiedy go spotkałam pierwszy raz, podszedł do mnie i powiedział że chcę mnie na malować, dał mi swoją wizytówkę i poszedł. Napisałam do niego... Dużo rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się kochaliśmy się cały dzień i całą noc. Patrzyły na nas oczy z jego obrazów. Czułam się wykorzystywana, jednak lgnęłam do niego, do namiętności i namiastki miłości. Myślałam że się zakochałam, myślałam że się odezwie. Jednak już się nie odezwał.
Idę na studia, przeprowadzam się do akademika. Tylko dla tego nie popełniłam jednej nocy samobójstwa, bo wiem że za chwilę będą wielkie zmiany i mogą się one okazać fantastycznym seksem, dużą dawką używek i jeszcze większą dawką wiedzy której tak bardzo pragnę.
Nie wiem jednak czy mi się ułoży
Pozdrawiam was, jeśli ktoś jeszcze to przeczyta.
Po co płakać?
Nie wiem.
Jestem chora... Cały czas tak samo, albo bardziej.
Jak bym miała opisać co u mnie tak na szybko to napisała bym tak:
Zostawiłam A. wyprowadziłam się od niego. Nie, nie przestaliśmy się kochać. Cały czas gdy o nim myślę chcę mi się płakać, bo tak strasznie za nim tęsknie i nie mogę znieść myśli że nie jest już mój. Jednak ja nie byłam usatysfakcjonowana naszym związkiem, on tak. To było chyba w tym najgorsze, ja potrzebowałam mocnych doznań, tak silnych żeby aż bolało. A. taki nie był i nie jest. Może gdybym była zdrowa... to bym nie potrzebowała takich doznań, może gdybym miała inne życie nie potrzebowała bym takich mocnych przeżyć. Próbowaliśmy do siebie wracać jednak to nie wychodziło, kończyło się tylko płaczem. Oficjalnie nie rozmawiamy od naszych wspólnych urodzin... czyli od 26 lipca. Jednak ostatnio A. chyba szuka kontaktu a ja sie znowu przed tym nie bronię chodź wiem że będzie bolało.
Niestety jak większość chorych nie potrafię być sama, potrzebuje atencji innych, potrzebuje uwielbienia od mężczyzn. A więc dobrałam się do najbardziej uległej osoby.Wiedząc że K. na moim punkcie szaleje, wiedząc że jest prawiczkiem, wiedząc że potrzebuje drugiej osoby uwiodłam go. Niestety nie mogę powiedzieć że na tym się skończyło. On mnie pokochał tak że zrobi dla mnie wszystko, a ja go nie pokochałam, nie pokocham i nigdy to nie nastąpi. Jednak siedzę w bagnie razem z nim. Przyjeżdżam do niego, sypiam z nim, zdradzam go. K. mówi że jestem jego, jednak to nie prawda. K się do mnie przed nikim nie przyznaje, pewnie dlatego że jest kumplem A... i boi się reakcji innych.
Przyjechał raz do mnie mój przyjaciel, piliśmy i uprawialiśmy sex, po wszystkim wygoniłam go z domu i płakałam. Jednak teraz dalej rozmawiamy i o naszym seksie i o wszystkim innym. Jak dawniej, tylko że kiedyś nie było seksu...
Dałam i ja się uwieść jednemu mężczyźnie. Był starszy ode mnie 9 lat. Kiedy go spotkałam pierwszy raz, podszedł do mnie i powiedział że chcę mnie na malować, dał mi swoją wizytówkę i poszedł. Napisałam do niego... Dużo rozmawialiśmy. Spotkaliśmy się kochaliśmy się cały dzień i całą noc. Patrzyły na nas oczy z jego obrazów. Czułam się wykorzystywana, jednak lgnęłam do niego, do namiętności i namiastki miłości. Myślałam że się zakochałam, myślałam że się odezwie. Jednak już się nie odezwał.
Idę na studia, przeprowadzam się do akademika. Tylko dla tego nie popełniłam jednej nocy samobójstwa, bo wiem że za chwilę będą wielkie zmiany i mogą się one okazać fantastycznym seksem, dużą dawką używek i jeszcze większą dawką wiedzy której tak bardzo pragnę.
Nie wiem jednak czy mi się ułoży
Pozdrawiam was, jeśli ktoś jeszcze to przeczyta.
piątek, 6 lutego 2015
144.
Wpadłam w rytuały.... ale tylko poranne. Ranek zawsze! ale to zawsze! musi wyglądać tak samo.
1. Błonnik
2. Orzechowa kawa z mlekiem+ papieros+ wiadomości z wczoraj
3. Przysiady + brzuszki
4. Musli z jogurtem
5. Leki
Wszystko zawsze musi być po kolei, nigdy inaczej. Reszta jest nie ważna, te pięć podpunktów to świętość!
Szukam nowej roboty, jak ktoś coś wie o pracy w Warszawie niech da znać.
Muszę kupić wagę! Koniecznie.... Nie wiem ile ważę, ale czuję że coraz więcej... Widzę jak rosnę... Jestem coraz grubsza. Kości zanikają... Wczoraj zjadłam 1/4 krokieta... Czułam jak brzuch rośnie, jak staję się coraz większy. To było obrzydliwe, nigdy juz nie zjem krokieta.
W pracy przezywają mnie od kościotrupów... czasem mi przykro ale w gruncie rzeczy to zajebiste, jak wszyscy Ci mówią mogła byś przytyć. To znak że już naprawdę wyglądam dobrze (ale jeszcze z 5 kg mniej!)
Codziennie śni mi się psychiatryk... i to w koszmarach. Dzień w dzień koszmar senny, bardzo to męczące. Wyparłam już wiele wspomnień z psychiatryka, jak by mnie tam nie było, jednak w nocy wszystko powraca.... Nienawidzę tego.
W sobotę wielka impreza na moich 30m/2 będzie genialnie. Kupa ludzi przyjdzie :D
1. Błonnik
2. Orzechowa kawa z mlekiem+ papieros+ wiadomości z wczoraj
3. Przysiady + brzuszki
4. Musli z jogurtem
5. Leki
Wszystko zawsze musi być po kolei, nigdy inaczej. Reszta jest nie ważna, te pięć podpunktów to świętość!
Szukam nowej roboty, jak ktoś coś wie o pracy w Warszawie niech da znać.
Muszę kupić wagę! Koniecznie.... Nie wiem ile ważę, ale czuję że coraz więcej... Widzę jak rosnę... Jestem coraz grubsza. Kości zanikają... Wczoraj zjadłam 1/4 krokieta... Czułam jak brzuch rośnie, jak staję się coraz większy. To było obrzydliwe, nigdy juz nie zjem krokieta.
W pracy przezywają mnie od kościotrupów... czasem mi przykro ale w gruncie rzeczy to zajebiste, jak wszyscy Ci mówią mogła byś przytyć. To znak że już naprawdę wyglądam dobrze (ale jeszcze z 5 kg mniej!)
Codziennie śni mi się psychiatryk... i to w koszmarach. Dzień w dzień koszmar senny, bardzo to męczące. Wyparłam już wiele wspomnień z psychiatryka, jak by mnie tam nie było, jednak w nocy wszystko powraca.... Nienawidzę tego.
W sobotę wielka impreza na moich 30m/2 będzie genialnie. Kupa ludzi przyjdzie :D
wtorek, 3 lutego 2015
143.
Przepraszam że tak długo nie pisałam, na początku nie miałam przez tydzień internetu a potem działo się bardzo dużo....
Po kolei...
W środę opuściłam klinikę... miałam dosyć, ciągłego słuchania ile mogę jeść co mogę jeść jak mam wyglądać. Już nie mogłam, do tego doszła bardzo duża tęsknota za moim lubym, kotem, no i wolnością. Nie do zniesienia było to że mówiono mi o której mam wracać, musiałam prosić o pozwolenie na wyjście... coś mnie trafiało. Do tego zlikwidowano palarnie, trzeba było wychodzić na zimno. Najlepsze jednak było to że ktoś zaczął kraść. Dosłownie wszystko szło, jedzenie, pieniądze, papierosy, cukier, kawa.... Kurwica mnie brała, oczywiście wszyscy stwierdzili że to jakaś bulimiczka....
Jednak 2 miesiące w klinice dały mi dość dużo, ale nie tyle ile oczekiwałam. Po pierwsze schudłam... wiem że to chore, ale cholernie się ciesze że ważę 50 kg przy wzroście 172 cm. Po drugie lepiej się wysławiam, mam bardziej uporządkowane myśli. Po trzecie nie wymiotuję, odkąd wyszłam nie rzygałam... Po czwarte wyleczono mi syndrom leniwego jelita, naprawiono elektrolity, i uzupełniono witaminy. Po piąte dopasowano mi dobre leki antydepresyjne, depresja już mnie tak nie dopada jak kiedyś
Oczekiwałam jednak że pomogą mi z widzeniem samej siebie... Mam 8 kg niedowagi a dalej czuję się jak grubas... w lustrze widzę grubasa, każdy posiłek po śniadaniu przychodzi mi z trudem, nie chcę jeść i jem za mało. Nie przekraczam 1500 kcal, a powinnam jeść 2100 kcal żeby nie chudnąć i nie tyć.
Przyszłam do kliniki ze stwierdzoną bulimią, jednak tam zmieniono mi diagnozę na anoreksję z incydentami bulimicznymi. Czyli 2 w jednym.. super. O ile bulimii chcę się pozbyć na 100% to anoreksji nie do końca, chciała bym żeby ze mną była i pomagała trzymać dobrą sylwetkę. Chodź zdarza mi się płakać nad jedzeniem, i przeklinać ane że nie mogę jeść bez wyrzutów sumienia, to jednak zawsze do niej wracam...
Jeszcze raz was przepraszam że tak długo nie pisałam, obiecuje poprawę :3
Na zdjęciach ja rzecz jasna ^^
Po kolei...
W środę opuściłam klinikę... miałam dosyć, ciągłego słuchania ile mogę jeść co mogę jeść jak mam wyglądać. Już nie mogłam, do tego doszła bardzo duża tęsknota za moim lubym, kotem, no i wolnością. Nie do zniesienia było to że mówiono mi o której mam wracać, musiałam prosić o pozwolenie na wyjście... coś mnie trafiało. Do tego zlikwidowano palarnie, trzeba było wychodzić na zimno. Najlepsze jednak było to że ktoś zaczął kraść. Dosłownie wszystko szło, jedzenie, pieniądze, papierosy, cukier, kawa.... Kurwica mnie brała, oczywiście wszyscy stwierdzili że to jakaś bulimiczka....
Jednak 2 miesiące w klinice dały mi dość dużo, ale nie tyle ile oczekiwałam. Po pierwsze schudłam... wiem że to chore, ale cholernie się ciesze że ważę 50 kg przy wzroście 172 cm. Po drugie lepiej się wysławiam, mam bardziej uporządkowane myśli. Po trzecie nie wymiotuję, odkąd wyszłam nie rzygałam... Po czwarte wyleczono mi syndrom leniwego jelita, naprawiono elektrolity, i uzupełniono witaminy. Po piąte dopasowano mi dobre leki antydepresyjne, depresja już mnie tak nie dopada jak kiedyś
Oczekiwałam jednak że pomogą mi z widzeniem samej siebie... Mam 8 kg niedowagi a dalej czuję się jak grubas... w lustrze widzę grubasa, każdy posiłek po śniadaniu przychodzi mi z trudem, nie chcę jeść i jem za mało. Nie przekraczam 1500 kcal, a powinnam jeść 2100 kcal żeby nie chudnąć i nie tyć.
Przyszłam do kliniki ze stwierdzoną bulimią, jednak tam zmieniono mi diagnozę na anoreksję z incydentami bulimicznymi. Czyli 2 w jednym.. super. O ile bulimii chcę się pozbyć na 100% to anoreksji nie do końca, chciała bym żeby ze mną była i pomagała trzymać dobrą sylwetkę. Chodź zdarza mi się płakać nad jedzeniem, i przeklinać ane że nie mogę jeść bez wyrzutów sumienia, to jednak zawsze do niej wracam...
Jeszcze raz was przepraszam że tak długo nie pisałam, obiecuje poprawę :3
Na zdjęciach ja rzecz jasna ^^
piątek, 16 stycznia 2015
142.
7:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
13:30
-zupa pomidorowa (sama woda) - 40 kcal
-ryba - 100 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
16:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
17:00
-2 kromki chleba - 120 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-łyżeczka masła - 80 kcal
20:00
-galaretka - 40 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
Nic się nie dzieje umieram z nudów.
Dzięki za odzew :)
ah i odmówiłam drugiego śniadania, znowu był chlebek....
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
13:30
-zupa pomidorowa (sama woda) - 40 kcal
-ryba - 100 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
16:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
17:00
-2 kromki chleba - 120 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-łyżeczka masła - 80 kcal
20:00
-galaretka - 40 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
Nic się nie dzieje umieram z nudów.
Dzięki za odzew :)
ah i odmówiłam drugiego śniadania, znowu był chlebek....
czwartek, 15 stycznia 2015
141.
7:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
-jabłko - 36 kcal
273
13:30
-zupa (sama woda) - 30 kcal
-mięso - 200 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
17:00
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-pół łyżeczki masła - 40 kcal
20:00
-jogurt - 89 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
RAZEM 954, czyli myślę że do 1200 kcal się zmieściłam
Wy nic nie piszecie to i ja więcej nie napisze </3
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
-jabłko - 36 kcal
273
13:30
-zupa (sama woda) - 30 kcal
-mięso - 200 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
17:00
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-pół łyżeczki masła - 40 kcal
20:00
-jogurt - 89 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
RAZEM 954, czyli myślę że do 1200 kcal się zmieściłam
Wy nic nie piszecie to i ja więcej nie napisze </3
środa, 14 stycznia 2015
140.
Świat mi się zawalił.... Utyłam jestem wielką ogromną grubą krową... FAT COW! OBRZYDLIWE!!! Przytyłam kg.... wszyscy mi tłumaczą że to przez to że długo nie mogę iść normalnie do kibla... Ale co z tego, jestem wielka i gruba... Obcinam rację żywnościowe o 50% koniec z żarciem.... o nie nie da im wszystkim satysfakcji, że cholera jasna jestem wzorowym przypadkiem, przestaje rzygać i tyje.... pięknie.... O nie koniec nie ma nie jem trudno niech mnie wypierdalają stąd... Jak zdrowie równa się z byciem grubą i obwisłym ciałem, to ja się z tego wypisuje... nie mam zamiaru być tłustą świnia... HAHA już jestem piątka cudnie grubas.
Na rozgrzewce napierdalałam przysiady! A jak niech te grube raciczki i wielkie dupsko poczują trochę wysiłku... nie mam zamiaru tak wyglądać... jeszcze przynajmniej 5 kg w dół.!
Czterdziestka dziś wychodzi, wyjebali ją dwa dni wcześniej, bo nie chodziła na zajęcia, nie utyła i nie jadła 100%. Żal 2 dni wcześniej, ah pokazali swoją moc sprawczą BRAWO szanowne grono terapeutyczne że jesteście tacy konsekwentni... 2 dni... porażka...
Na oddział przyszła kukiełka, maleńka śliczna laleczka 160 cm wzrostu i waga 40kg... piękna mała istotka... Chce być jak ona. Maleńka i szczupła. Chodź z moim krowim 171 cm wzrostu to trudne... ale chodź waga może być mała....
7:00
-kawa z mlekiem - 30kcal
8:00
-kromka chleba bez skórki - 50kcal
-twarożek z koperkiem - 40kcal
-1/2 łyżeczki masła - 40kcal
10:30
-pół kubka kisielu - 70kcal
13:30
-10 łyżek wody z zupy - 20kcal
-łyżka tartej marchewki z octem - 20kcal
- 2 łyżki piure z ziemniaków - 100kcal
-gulasz - 200kcal
16:00
-kawa z mlekiem 30kcal
17:00
-kromka chleba - 66kcal
-2 plastry szynki - 36kcal
-łyżeczka masła - 80kcal
20:00
-pieczone jabłko z dżemem 3/4 -70kcal
-kawa z mlekiem - 30kcal
RAZEM: 882 czyli liczę że 1000kcal...
ŻRYJ WIĘCEJ SCHUDNIESZ..... pieprze, muszę jeść mniej.
JESTEM OKROPNA
Na rozgrzewce napierdalałam przysiady! A jak niech te grube raciczki i wielkie dupsko poczują trochę wysiłku... nie mam zamiaru tak wyglądać... jeszcze przynajmniej 5 kg w dół.!
Czterdziestka dziś wychodzi, wyjebali ją dwa dni wcześniej, bo nie chodziła na zajęcia, nie utyła i nie jadła 100%. Żal 2 dni wcześniej, ah pokazali swoją moc sprawczą BRAWO szanowne grono terapeutyczne że jesteście tacy konsekwentni... 2 dni... porażka...
Na oddział przyszła kukiełka, maleńka śliczna laleczka 160 cm wzrostu i waga 40kg... piękna mała istotka... Chce być jak ona. Maleńka i szczupła. Chodź z moim krowim 171 cm wzrostu to trudne... ale chodź waga może być mała....
7:00
-kawa z mlekiem - 30kcal
8:00
-kromka chleba bez skórki - 50kcal
-twarożek z koperkiem - 40kcal
-1/2 łyżeczki masła - 40kcal
10:30
-pół kubka kisielu - 70kcal
13:30
-10 łyżek wody z zupy - 20kcal
-łyżka tartej marchewki z octem - 20kcal
- 2 łyżki piure z ziemniaków - 100kcal
-gulasz - 200kcal
16:00
-kawa z mlekiem 30kcal
17:00
-kromka chleba - 66kcal
-2 plastry szynki - 36kcal
-łyżeczka masła - 80kcal
20:00
-pieczone jabłko z dżemem 3/4 -70kcal
-kawa z mlekiem - 30kcal
RAZEM: 882 czyli liczę że 1000kcal...
ŻRYJ WIĘCEJ SCHUDNIESZ..... pieprze, muszę jeść mniej.
JESTEM OKROPNA
poniedziałek, 12 stycznia 2015
139.
Nie wiadomo na co choruje. O to dzisiejsza diagnoza moich psychoterapeutów.
Nie wiadomo czy to bulimia czy anoreksja, czy też nerwica... nic nie wiadomo. Przygnębia mnie to i dołuje. Czuję się tłustą świnią. Mia ta która nie wiadomo czym jest siedzi i w ciąż powtarza " Za dużo", nie umiem tego wyłączyć, coraz gorzej się czuje... Za dwa dni ważenie
Byłam w domu na weekend, więc zrobiłam zdjęcia... Jak widać do ideału daleko... cholernie daleko... Brzuch wystaję, już byłam po śniadaniu i obiedzie... więc wklęsłość poszła w nie pamięć o 8 rano... żal mi siebie, tak tłusta i tak zakompleksiona.... żebra ledwo widoczne, a miednica zanikła.... smutne.
Cicho tu ostatnio. Dawajcie znaki życia, bo czuję że mnie opuszczacie.
Nie wiadomo czy to bulimia czy anoreksja, czy też nerwica... nic nie wiadomo. Przygnębia mnie to i dołuje. Czuję się tłustą świnią. Mia ta która nie wiadomo czym jest siedzi i w ciąż powtarza " Za dużo", nie umiem tego wyłączyć, coraz gorzej się czuje... Za dwa dni ważenie
Byłam w domu na weekend, więc zrobiłam zdjęcia... Jak widać do ideału daleko... cholernie daleko... Brzuch wystaję, już byłam po śniadaniu i obiedzie... więc wklęsłość poszła w nie pamięć o 8 rano... żal mi siebie, tak tłusta i tak zakompleksiona.... żebra ledwo widoczne, a miednica zanikła.... smutne.
Cicho tu ostatnio. Dawajcie znaki życia, bo czuję że mnie opuszczacie.
niedziela, 11 stycznia 2015
138. List do Mia
MIA…
Wiele z nas zaczyna „droga” czy „kochana”, ale ja nie. Nie
chce też pisać „nie droga”, bo wisisz nade mną od 4 lat. A więc po prostu Mia.
Piszę do Ciebie bo mam wrażenie że musimy parę spraw ze sobą
przedyskutować. Chyba pierwsza i dość ważna to to, że nie jesteś osobą, nie
jesteś nawet realnym obiektem. Jesteś tylko tu w mojej głowię i to czy
istniejesz, czy nie zależy tylko ode mnie. Więc to chyba ty powinnaś być
wdzięczna że w ogóle istniejesz. W mojej głowie jesteś wijącą się nicością,
zimnym i nie przyjemnym powietrzem, otchłanią która wciąga. I muszę Cię tu
zmartwić, bo dalej mnie nie wciągasz.
Chciała bym Ci uzmysłowić że nic Ci nie zawdzięczam. Sama
zrzuciłam 17 kg, z tobą tylko nędzne 12 z czego 6 to chyba z nerwów. Dlatego
uważam Cię za nic, te 12 kg zrzucałam z tobą chyba 4 lata, bez Ciebie już dawno
cieszyła bym się zgrabną sylwetką, do tego bym ją doceniała i widziała swoje
zasługi. Widzę wystające kości, ale nie doceniam ich, to przez Ciebie czuję się
jak tłusta świnia. Zabrałaś mi siłę, szczęście i życie. Przez Ciebie ranie
wszystkich których kocham. Na początku myślałam że mi pomagasz a ty po prostu
karmiłaś się moimi upadkami. Cieszyłaś się kiedy mój organizm powoli umierał,
szczerzyłaś zęby kiedy okaleczałam moje ciało, wpadałaś w szał gdy chciałam Cię
uciszyć i wracałaś ze zdwojoną siłą. Zabrałaś mi szkołę, prace i samodzielność.
Zmusiłaś mnie do wyznaczania nie możliwych celów. Zabrałaś radość z życia…
Możesz być z siebie dumna bo zniszczyłaś mnie doszczętnie,
ale muszę Cię zasmucić. Powoli zbieram siebie z podłogi, każdy kawałek mnie
dopasowuje jak układankę. Powoli cichniesz, próbujesz się przedrzeć swoim
wstrętnym krzykiem, ale ja mam coraz więcej siły. Coraz słabiej Cię słyszę.
Rolę się odwracają już nie ty mnie powoli uśmiercasz, lecz ja Ciebie.
Przyszłość nie jest czarną bez kształtną nicością, jest kolorowa i radosna.
Wiesz czego tam nie ma? Ciebie, bo nie ma tam miejsca na zmyślone zjawy.
środa, 7 stycznia 2015
137.
Ha...Ha...
Dziś środa = ważenie.... ile ta głupia istota zrzuciła? 1,2 kg...BRAWO... miałam nie chudnąć... schudłam tyle a efektów nie widzę... więc po co chudnę?! Po co mam chudnąć jak i tak już nie widzę spadku wagi?! Czuję się równie tłusta co tydzień temu... czy dwa czy miesiąc... Chudnę a jestem tłusta SUPER...
Po prysznicu patrzyłam w lustrze na moje ciało... Stwierdziłam że te wstające kości mnie tyle kosztowały.... a nie były tego wart bo dalej czuję się grubasem chodź widzę kości...
Ta choroba to gówno... i oczywiście muszę jeszcze schudnąć 4,2 kg... bo muszę i tyle... ciekawa jestem kiedy mnie stąd wypierdzielą za spadek wagi...
No ale jest i pozytyw... pierwszy dzień od wigilii kiedy nie wymiotowałam SUKCES
Miałam też dziś terapie indywidualną, cieszę się że mój terapeuta wrócił, bardzo mi pomaga. Dostałam antydepresanty... fluoksetyne no i oddali mi moje suplementy diety, wreszcie dostaje witaminki :3. Ah no i zrobiłam burdę że dostajemy ciągle chleb na drugie śniadanie, no i chlebek znikną ^.^
W sobotę przepustka na noc :3 i urodziny Jazefa <3 szkoda że trzeźwe dla mnie, no ale to zawsze coś <3 zobaczę wszystkich przyjaciół ^.^
(na zdjęciu moje łabsko z fajkiem, tu jedną przyjemnością są papierosy... i myśl o lepszym jutrze)
PS. na maile i komentarze odpiszę jutro OBIECUJE!
Dziś środa = ważenie.... ile ta głupia istota zrzuciła? 1,2 kg...BRAWO... miałam nie chudnąć... schudłam tyle a efektów nie widzę... więc po co chudnę?! Po co mam chudnąć jak i tak już nie widzę spadku wagi?! Czuję się równie tłusta co tydzień temu... czy dwa czy miesiąc... Chudnę a jestem tłusta SUPER...
Po prysznicu patrzyłam w lustrze na moje ciało... Stwierdziłam że te wstające kości mnie tyle kosztowały.... a nie były tego wart bo dalej czuję się grubasem chodź widzę kości...
Ta choroba to gówno... i oczywiście muszę jeszcze schudnąć 4,2 kg... bo muszę i tyle... ciekawa jestem kiedy mnie stąd wypierdzielą za spadek wagi...
No ale jest i pozytyw... pierwszy dzień od wigilii kiedy nie wymiotowałam SUKCES
Miałam też dziś terapie indywidualną, cieszę się że mój terapeuta wrócił, bardzo mi pomaga. Dostałam antydepresanty... fluoksetyne no i oddali mi moje suplementy diety, wreszcie dostaje witaminki :3. Ah no i zrobiłam burdę że dostajemy ciągle chleb na drugie śniadanie, no i chlebek znikną ^.^
W sobotę przepustka na noc :3 i urodziny Jazefa <3 szkoda że trzeźwe dla mnie, no ale to zawsze coś <3 zobaczę wszystkich przyjaciół ^.^
(na zdjęciu moje łabsko z fajkiem, tu jedną przyjemnością są papierosy... i myśl o lepszym jutrze)
PS. na maile i komentarze odpiszę jutro OBIECUJE!
niedziela, 4 stycznia 2015
136.
Tak 05.01.2015 to mój dzień tak naprawdę to 04.01 już jest dniem zmian, a raczej wieczór! Postanawiam zmiany, chcę się wziąć w garść, i na nowo zacząć dobre dni. Mam dobre przeczucia że mi to wyjdzie! Chcę jeszcze schudnąć 5-6 kg, ale bez wymiotów, przecież tak też się da! Dam radę to oczywiste.
Leczę się nie tylko dla siebie, też dla innych. Nie chcę by mama prze zemnie płakała, żeby Arek wracał do pustego domu. CHCĘ BYĆ DLA WSZYSTKICH MOICH BLISKICH!
Dlatego od teraz już kończę z chorobą! To wszystko siedzi w głowie, nie w sercu! A serce jest najważniejsze!!!
Zdjęcie z mamą z naszego wypadu na stare miasto i nowy świat. Takie dni dają mi siłę! Dziś z Arkiem też cudny dzień, kocham wszystkich moich bliskich, chcę być dla nich i dla siebie. Chcę czerpać z życia garściami, tu w klinice jestem tylko 3 miesiące, w skali całego życia to nic. To tylko chwila!
"To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzień bez kłótni, ciągłych nieporozumień
Bo wszystko to co złejest gdzieś daleko hen
dzisiaj jest ten błogosławiony dzień"
Leczę się nie tylko dla siebie, też dla innych. Nie chcę by mama prze zemnie płakała, żeby Arek wracał do pustego domu. CHCĘ BYĆ DLA WSZYSTKICH MOICH BLISKICH!
Dlatego od teraz już kończę z chorobą! To wszystko siedzi w głowie, nie w sercu! A serce jest najważniejsze!!!
"To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzień bez kłótni, ciągłych nieporozumień
Bo wszystko to co złejest gdzieś daleko hen
dzisiaj jest ten błogosławiony dzień"
piątek, 2 stycznia 2015
135.
Znowu wymiotowałam, ale mam wrażenie że to przez to, co miało miejsce przy stole. A mianowicie był obiad, zupy praktycznie nie tknęłam, a przy drugim poprosiłam żeby nie dawała mi rozgotowanej papki z marchewki bo jej i tak nie zjem (+ dostaje pierdolca jak ta papka czegoś dotknie i nie mogę już jeść), Zjadłam całe te ziemniaki i całe mięcho, najadłam się ale nie przeżarłam, jednak i tak miałam myśli że zjadłam za dużo i będę gruba. I nagle te kretynki z żywieniówki lecą do mnie z tekstem "OOOO PAULA TO ZJADŁA 100% NIEŹLE KOBIETA" A mnie kurwica strzeliła wydarłam się "KONIEC" i po chwili siedziałam z głową w kiblu. No żenada kompletna sry ale lasia z bulimią a-typową i 41 letnia anorektyczka są jakimiś nie dorozwojami... to one powinny wiedzieć jak człowiek podło się czuję po jedzeniu a nie jeszcze kopać leżącego... Miałam ochotę je zajebać... Ta laska z tą "bulimią a-typową" jest generalnie popierdolona, ja nie zauważyłam żeby miała problemy z jedzeniem + WPIERDALA 4 KANAPKI NA KOLACJE!!! czasem się jej zdarza 6.... tak i ona pierdoli że chce być chuda (jest wielkim prosiakiem). Mam tego dosyć chcę już stąd wyjść.......
Subskrybuj:
Posty (Atom)