niedziela, 11 stycznia 2015

138. List do Mia

MIA…
Wiele z nas zaczyna „droga” czy „kochana”, ale ja nie. Nie chce też pisać „nie droga”, bo wisisz nade mną od 4 lat. A więc po prostu Mia.
Piszę do Ciebie bo mam wrażenie że musimy parę spraw ze sobą przedyskutować. Chyba pierwsza i dość ważna to to, że nie jesteś osobą, nie jesteś nawet realnym obiektem. Jesteś tylko tu w mojej głowię i to czy istniejesz, czy nie zależy tylko ode mnie. Więc to chyba ty powinnaś być wdzięczna że w ogóle istniejesz. W mojej głowie jesteś wijącą się nicością, zimnym i nie przyjemnym powietrzem, otchłanią która wciąga. I muszę Cię tu zmartwić, bo dalej mnie nie wciągasz.
Chciała bym Ci uzmysłowić że nic Ci nie zawdzięczam. Sama zrzuciłam 17 kg, z tobą tylko nędzne 12 z czego 6 to chyba z nerwów. Dlatego uważam Cię za nic, te 12 kg zrzucałam z tobą chyba 4 lata, bez Ciebie już dawno cieszyła bym się zgrabną sylwetką, do tego bym ją doceniała i widziała swoje zasługi. Widzę wystające kości, ale nie doceniam ich, to przez Ciebie czuję się jak tłusta świnia. Zabrałaś mi siłę, szczęście i życie. Przez Ciebie ranie wszystkich których kocham. Na początku myślałam że mi pomagasz a ty po prostu karmiłaś się moimi upadkami. Cieszyłaś się kiedy mój organizm powoli umierał, szczerzyłaś zęby kiedy okaleczałam moje ciało, wpadałaś w szał gdy chciałam Cię uciszyć i wracałaś ze zdwojoną siłą. Zabrałaś mi szkołę, prace i samodzielność. Zmusiłaś mnie do wyznaczania nie możliwych celów. Zabrałaś radość z życia…

Możesz być z siebie dumna bo zniszczyłaś mnie doszczętnie, ale muszę Cię zasmucić. Powoli zbieram siebie z podłogi, każdy kawałek mnie dopasowuje jak układankę. Powoli cichniesz, próbujesz się przedrzeć swoim wstrętnym krzykiem, ale ja mam coraz więcej siły. Coraz słabiej Cię słyszę. Rolę się odwracają już nie ty mnie powoli uśmiercasz, lecz ja Ciebie. Przyszłość nie jest czarną bez kształtną nicością, jest kolorowa i radosna. Wiesz czego tam nie ma? Ciebie, bo nie ma tam miejsca na zmyślone zjawy.

3 komentarze:

  1. Bardzo dojrzały list. Weszłam na Twój blog pierwszy raz i zobaczyłam dziewczynę, która wiele przeszła, ale ma siłę stanąć z podniesioną głowa i zmierzyć się ze swoimi problemami. Podziwiam Cię, bo sama też zmagam się z moimi demonami. Stay strong!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mia odeszła od Ciebie by zwolnić miejsce najlepszej przyjaciółce Anie lub jej bliźniaczce Ana-mii.
    One się Tobą już opiekują. Z nimi pójdzie szybciej, łatwiej wyniosą Cię z tego padołu łez stopami do przodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ana-mii, najprawdopodobniej to ona siedzi mi na ramieniu...

      Usuń