zaburzenia odżywiania... Stwierdzono zaburzenia 2 miesiące w szpitalu i nic Anoreksja i bulimia nie odeszły
wtorek, 29 lipca 2014
28
JEST TRAGICZNIE
Jak impreza może się kończyć pobytem w szpitalu?! Jak mój najlepszy przyjaciel może mieć roztrzaskaną prawą stronę twarzy?! wymiękam, Adam ma właśnie operacje.... Nienawidzę Maćka za to co mu zrobił...
umieram razem z nim.
wszystko się sypie
i myślę że to wszystko się źle skończy
środa, 23 lipca 2014
27.
poniedziałek, 21 lipca 2014
25.
mam najniższą wagę jaką miałam kiedykolwiek BMI = 18,2 czyli pseudo niedowaga...
dziś był ostatni dzień mojego bulimicznego życia.... dlaczego? bo ukochany postanowił że bierze sprawy w swoje ręce, i jak nic się nie zmienię to lecę do psychiatry, a jak będę stawiać opory to kopniak taki w dupę że się nie pozbieram, a jeśli nadal będzie źle to koniec...
dziwie się że on jest ze mną... chyba w środę wciągnął mnie z parapetu jak ... generalnie nie wiem co chciałam zrobić, ale siedziałam na parapecie od zewnątrz okna na ósmym piętrze.
nie jestem smutna. jestem zawiedziona że w urodziny siedzę sama, ale w pracy śpiewali mi sto lat i dali prezent :) od chłopaka dostałam słuchawki na które mnie nie było stać, od znajomych masę życzeń, no i w sobotę impreza, mam nadzieje że chłopaki skołują gandzie bo muszę się u jarać.
POSTANOWIENIE
mam nie żreć nie rzygać dać z siebie wszystko do soboty, muszę wyglądać dobrze na imprezę, będzie moja przyjaciółka anorektyczka... pogłębię swoje kompleksy <3
Będzie dobrze,
oh chyba nie... papierosy mi sie skończyły
poniedziałek, 14 lipca 2014
17.
O niej może jutro, bo od piątku się nią nie przejmowałam, więc od jutra dieta na maxa!
Wyjazd? w porządku. Mama stwierdziła że bardzo źle wyglądam, i że mam robić badania. Że mój stan się pogorszył, i mam zacząć dbać o siebie. De fakto nie wyglądam zdrowo, ale cóż mogę poradzić....
Mój ukochany śpi, a ja po cichu słucham Tilt i walczę z sennością.
Dziś w pracy zauważyłam że wyglądam jak te laski z amerykańskich filmów. Nie chuda, a z dobrym tyłkiem i cyckami, i płaskim brzuchem.... Nie podoba mi się to. Widzę jak faceci zżerają mnie wzrokiem a ja tego nienawidzę. Nienawidzę jak na mnie patrzą... Oni są obleśni...
Szefowa wróciła do pracy i już mnie wkurwia... jest taka nie wymiarowa, nie umiem na nią patrzeć...
Chyba nie powinnam ...
Najlepsze wspomnienia tworzymy przypadkiem.
zdjęcie tak spontaniczne, zrobione w tak śmiesznej chwili....
Jesteś tylko ty, i tylko ty dla mnie istniejesz.
czwartek, 10 lipca 2014
13.
Po tylu komentarzach w stylu "JESTEŚ ŚWIETNA" aż głupio mi się przyznać że w środę zwymiotowałam obiad, a w czwartek miałam taki napad że aż przykro pisać....
Wczoraj między mną a moim chłopakiem zawaliła się ściana milczenia, kazał mi zrobić coś z bulimią. Ja się popłakałam, on też...
Dziś po pracy jedziemy do Poznania, a potem samochodem na pomorze. Jedziemy do mojej babci na jej 70... to będzie straszne... nie lubie tej rodziny, ba wstydze się jej. Postaram się nie jeść dużo. Najgorsza jest podróż, w trakcie jej trwania jem na potęge...
Przepraszam że nie odpisałam na żadne komentarze, ale pisze na smartphonie więc to niezbyt wygodnę. Generalnie właśnie jadę do pracy.
Odpisze wszystkim jak wróce.
wtorek, 8 lipca 2014
poniedziałek, 7 lipca 2014
9.
Nie wiem czy jest dobrze czy jest źle....
podobno jak się tkwi w letargu najlepiej się zabić
jednak za raz impreza (znaczy 26-27) więc trzeba do niej dotrwać.
piszę dziś tylko po to by oświadczyć
DO PIĄTKU NIE RZYGAM
mam zmianę od 12 do 20.
Jem śniadanie i w pracy wracam do domu i kłódka na lodówkę!
Takie oto moje postanowienie
Tylko dzięki wam mam to postanowienie!
Naprawdę niektóre z was są wielkie!
jeśli któraś chce wpaść na imprezę niech piszę, mamy deficyt dziewczyn :3
Warszawa zaprasza was na imprezę na 8 piętrze w 30m2
Kłaniam się i dobranoc
niedziela, 6 lipca 2014
8.
Jednak nie zgodzę że wymiotowanie to jak zjeść ciastko i je nadal mieć. Bulimia to jest zeszmacanie się każdego dnia, to czołganie się po ziemi. To codzienne błaganie siebie samej by nie wymiotować by nie jeść by mieć siłę walczyć. To codzienne krzywdzenie ludzi którzy Cie kochają, to codzienny płacz, to wydawanie pieniędzy na marne, to marnotrawstwo jedzenia. To codzienna walka, bo ja choruje od ponad 2 lat... to codzienna modlitwa bym nie umarła, bo wyniki krwi są tak złe że lekarze uświadamiają Ci ze jesteś w najwyższej grupie zagrożenia życia jeśli nie zmiennie siebie. A jednak nie zmieniam... czemu? nie potrafię.
sobota, 5 lipca 2014
7.
piątek, 4 lipca 2014
6.
czwartek, 3 lipca 2014
5.
środa, 2 lipca 2014
4.
wtorek, 1 lipca 2014
3.
Jednak w tym momencie jest TRAGICZNIE, do powrotu do domu było pięknie bo tylko 753kcl do 18. miałam potem zjeść tylko rosół ale wpadł kumpel poprosił o ciasto i się zaczęło.... nie zjadłam jakoś masakrycznie dużo bo tylko bułkę i ciasto jednak miało to dużo cukru w sobie, więc jak zwymiotowałam to nastąpił spadek cukru i właśnie się trzęsę bo mam atak glikemiczny. z tego powodu właśnie zjem błonnik naturalny i dobiję do 1000kcl na dzień
Śniadanie: mleko 0% i płatki naturalne crunch - ok 224kcl
Lunch: bułka z ziarnami, jogurt sojowy, dwa jabłka - ok 351kcl
Obiad: bułka pszenna - 178kcl
RAZEM: 753kcl no i błonnik ok 250kcl więc 1000 będzie....
jeszcze grzybki marynowane... ok 20kcl
Chyba mi to nie wychodzi, ale jest lepiej niż wczoraj, tylko raz wymiotowałam a nie 4....
Znowu jestem sama, znowu chłopak na nockach. Wiecie co jest najgorsze w tym wszystkim, że nie umiem zapominać o osobach. Nie umiem wyrzucić z pamięci kogoś kogo kochałam, chodź kocham teraz bardzo mojego ukochanego, to nie potrafię zapomnieć o innych. Każde wspomnienie o nich jest bolesne, szczególnie o nim. O wy on to człowiek który podniósł mnie z dołka i postawił na nogi, O wy on to dwie osoby. Czy ktokolwiek mnie rozumie?! Nie mam z moim chłopakiem identycznych naszyjników ale z O wym nim owszem. Mój chłopak nie nosi ode mnie bransoletki, ale o wy on nigdy jej nie zdejmuję. Mój chłopak mnie nie rozumie, ale o wy on tak.
Ale to mój ukochany jak było najgorzej wsiadł w samochód o 2 w nocy i jechał do mnie by mnie przytulać. To mój ukochany wyprowadził się od ukochanej mamy, by żyć od pierwszego ale ze mną.
To on wyprowadził się bym mogła uwolnić się ze złego domu.
To on zabrał mnie do Krakowa na cudowny weekend.
To on mnie przytula.
To on płakał jak zobaczył rany na moim ciele
To on....
Tak wiele dla mnie zrobił, kocham go bardzo ale coś nie pasuje, coś zgrzyta coś gaśnie.
Łapie promyki naszego szczęścia takie jak dzisiejszy poranek kiedy on wrócił z pracy a ja powoli do niej wstawałam i tuliłam się do niego jak najmocniej by mieć jego energie przez cały dzień.
Niech się skończą te koszmarne noce kiedy on jest w pracy... jeszcze 3 noce, bez czucia jego ciepła w łóżku.
miało być lepiej, miało być cudownie. BŁAGAM POMOCY.