7:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
13:30
-zupa pomidorowa (sama woda) - 40 kcal
-ryba - 100 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
16:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
17:00
-2 kromki chleba - 120 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-łyżeczka masła - 80 kcal
20:00
-galaretka - 40 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
Nic się nie dzieje umieram z nudów.
Dzięki za odzew :)
ah i odmówiłam drugiego śniadania, znowu był chlebek....
zaburzenia odżywiania... Stwierdzono zaburzenia 2 miesiące w szpitalu i nic Anoreksja i bulimia nie odeszły
piątek, 16 stycznia 2015
czwartek, 15 stycznia 2015
141.
7:00
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
-jabłko - 36 kcal
273
13:30
-zupa (sama woda) - 30 kcal
-mięso - 200 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
17:00
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-pół łyżeczki masła - 40 kcal
20:00
-jogurt - 89 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
RAZEM 954, czyli myślę że do 1200 kcal się zmieściłam
Wy nic nie piszecie to i ja więcej nie napisze </3
-kawa z mlekiem - 30 kcal
8:00
-zupa mleczna (samo mleko) - 30 kcal
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
- pół łyżeczki masła - 40 kcal
- sałata - 5 kcal
10:30
-kawa z mlekiem - 30 kcal
-jabłko - 36 kcal
273
13:30
-zupa (sama woda) - 30 kcal
-mięso - 200 kcal
-ziemniaki - 150 kcal
17:00
-kromka chleba - 66 kcal
-2 plastry szynki - 36 kcal
-ćwiartka pomidora - 10 kcal
-pół łyżeczki masła - 40 kcal
20:00
-jogurt - 89 kcal
-kawa z mlekiem x2 - 60 kcal
RAZEM 954, czyli myślę że do 1200 kcal się zmieściłam
Wy nic nie piszecie to i ja więcej nie napisze </3
środa, 14 stycznia 2015
140.
Świat mi się zawalił.... Utyłam jestem wielką ogromną grubą krową... FAT COW! OBRZYDLIWE!!! Przytyłam kg.... wszyscy mi tłumaczą że to przez to że długo nie mogę iść normalnie do kibla... Ale co z tego, jestem wielka i gruba... Obcinam rację żywnościowe o 50% koniec z żarciem.... o nie nie da im wszystkim satysfakcji, że cholera jasna jestem wzorowym przypadkiem, przestaje rzygać i tyje.... pięknie.... O nie koniec nie ma nie jem trudno niech mnie wypierdalają stąd... Jak zdrowie równa się z byciem grubą i obwisłym ciałem, to ja się z tego wypisuje... nie mam zamiaru być tłustą świnia... HAHA już jestem piątka cudnie grubas.
Na rozgrzewce napierdalałam przysiady! A jak niech te grube raciczki i wielkie dupsko poczują trochę wysiłku... nie mam zamiaru tak wyglądać... jeszcze przynajmniej 5 kg w dół.!
Czterdziestka dziś wychodzi, wyjebali ją dwa dni wcześniej, bo nie chodziła na zajęcia, nie utyła i nie jadła 100%. Żal 2 dni wcześniej, ah pokazali swoją moc sprawczą BRAWO szanowne grono terapeutyczne że jesteście tacy konsekwentni... 2 dni... porażka...
Na oddział przyszła kukiełka, maleńka śliczna laleczka 160 cm wzrostu i waga 40kg... piękna mała istotka... Chce być jak ona. Maleńka i szczupła. Chodź z moim krowim 171 cm wzrostu to trudne... ale chodź waga może być mała....
7:00
-kawa z mlekiem - 30kcal
8:00
-kromka chleba bez skórki - 50kcal
-twarożek z koperkiem - 40kcal
-1/2 łyżeczki masła - 40kcal
10:30
-pół kubka kisielu - 70kcal
13:30
-10 łyżek wody z zupy - 20kcal
-łyżka tartej marchewki z octem - 20kcal
- 2 łyżki piure z ziemniaków - 100kcal
-gulasz - 200kcal
16:00
-kawa z mlekiem 30kcal
17:00
-kromka chleba - 66kcal
-2 plastry szynki - 36kcal
-łyżeczka masła - 80kcal
20:00
-pieczone jabłko z dżemem 3/4 -70kcal
-kawa z mlekiem - 30kcal
RAZEM: 882 czyli liczę że 1000kcal...
ŻRYJ WIĘCEJ SCHUDNIESZ..... pieprze, muszę jeść mniej.
JESTEM OKROPNA
Na rozgrzewce napierdalałam przysiady! A jak niech te grube raciczki i wielkie dupsko poczują trochę wysiłku... nie mam zamiaru tak wyglądać... jeszcze przynajmniej 5 kg w dół.!
Czterdziestka dziś wychodzi, wyjebali ją dwa dni wcześniej, bo nie chodziła na zajęcia, nie utyła i nie jadła 100%. Żal 2 dni wcześniej, ah pokazali swoją moc sprawczą BRAWO szanowne grono terapeutyczne że jesteście tacy konsekwentni... 2 dni... porażka...
Na oddział przyszła kukiełka, maleńka śliczna laleczka 160 cm wzrostu i waga 40kg... piękna mała istotka... Chce być jak ona. Maleńka i szczupła. Chodź z moim krowim 171 cm wzrostu to trudne... ale chodź waga może być mała....
7:00
-kawa z mlekiem - 30kcal
8:00
-kromka chleba bez skórki - 50kcal
-twarożek z koperkiem - 40kcal
-1/2 łyżeczki masła - 40kcal
10:30
-pół kubka kisielu - 70kcal
13:30
-10 łyżek wody z zupy - 20kcal
-łyżka tartej marchewki z octem - 20kcal
- 2 łyżki piure z ziemniaków - 100kcal
-gulasz - 200kcal
16:00
-kawa z mlekiem 30kcal
17:00
-kromka chleba - 66kcal
-2 plastry szynki - 36kcal
-łyżeczka masła - 80kcal
20:00
-pieczone jabłko z dżemem 3/4 -70kcal
-kawa z mlekiem - 30kcal
RAZEM: 882 czyli liczę że 1000kcal...
ŻRYJ WIĘCEJ SCHUDNIESZ..... pieprze, muszę jeść mniej.
JESTEM OKROPNA
poniedziałek, 12 stycznia 2015
139.
Nie wiadomo na co choruje. O to dzisiejsza diagnoza moich psychoterapeutów.
Nie wiadomo czy to bulimia czy anoreksja, czy też nerwica... nic nie wiadomo. Przygnębia mnie to i dołuje. Czuję się tłustą świnią. Mia ta która nie wiadomo czym jest siedzi i w ciąż powtarza " Za dużo", nie umiem tego wyłączyć, coraz gorzej się czuje... Za dwa dni ważenie
Byłam w domu na weekend, więc zrobiłam zdjęcia... Jak widać do ideału daleko... cholernie daleko... Brzuch wystaję, już byłam po śniadaniu i obiedzie... więc wklęsłość poszła w nie pamięć o 8 rano... żal mi siebie, tak tłusta i tak zakompleksiona.... żebra ledwo widoczne, a miednica zanikła.... smutne.
Cicho tu ostatnio. Dawajcie znaki życia, bo czuję że mnie opuszczacie.
Nie wiadomo czy to bulimia czy anoreksja, czy też nerwica... nic nie wiadomo. Przygnębia mnie to i dołuje. Czuję się tłustą świnią. Mia ta która nie wiadomo czym jest siedzi i w ciąż powtarza " Za dużo", nie umiem tego wyłączyć, coraz gorzej się czuje... Za dwa dni ważenie
Byłam w domu na weekend, więc zrobiłam zdjęcia... Jak widać do ideału daleko... cholernie daleko... Brzuch wystaję, już byłam po śniadaniu i obiedzie... więc wklęsłość poszła w nie pamięć o 8 rano... żal mi siebie, tak tłusta i tak zakompleksiona.... żebra ledwo widoczne, a miednica zanikła.... smutne.
Cicho tu ostatnio. Dawajcie znaki życia, bo czuję że mnie opuszczacie.
niedziela, 11 stycznia 2015
138. List do Mia
MIA…
Wiele z nas zaczyna „droga” czy „kochana”, ale ja nie. Nie
chce też pisać „nie droga”, bo wisisz nade mną od 4 lat. A więc po prostu Mia.
Piszę do Ciebie bo mam wrażenie że musimy parę spraw ze sobą
przedyskutować. Chyba pierwsza i dość ważna to to, że nie jesteś osobą, nie
jesteś nawet realnym obiektem. Jesteś tylko tu w mojej głowię i to czy
istniejesz, czy nie zależy tylko ode mnie. Więc to chyba ty powinnaś być
wdzięczna że w ogóle istniejesz. W mojej głowie jesteś wijącą się nicością,
zimnym i nie przyjemnym powietrzem, otchłanią która wciąga. I muszę Cię tu
zmartwić, bo dalej mnie nie wciągasz.
Chciała bym Ci uzmysłowić że nic Ci nie zawdzięczam. Sama
zrzuciłam 17 kg, z tobą tylko nędzne 12 z czego 6 to chyba z nerwów. Dlatego
uważam Cię za nic, te 12 kg zrzucałam z tobą chyba 4 lata, bez Ciebie już dawno
cieszyła bym się zgrabną sylwetką, do tego bym ją doceniała i widziała swoje
zasługi. Widzę wystające kości, ale nie doceniam ich, to przez Ciebie czuję się
jak tłusta świnia. Zabrałaś mi siłę, szczęście i życie. Przez Ciebie ranie
wszystkich których kocham. Na początku myślałam że mi pomagasz a ty po prostu
karmiłaś się moimi upadkami. Cieszyłaś się kiedy mój organizm powoli umierał,
szczerzyłaś zęby kiedy okaleczałam moje ciało, wpadałaś w szał gdy chciałam Cię
uciszyć i wracałaś ze zdwojoną siłą. Zabrałaś mi szkołę, prace i samodzielność.
Zmusiłaś mnie do wyznaczania nie możliwych celów. Zabrałaś radość z życia…
Możesz być z siebie dumna bo zniszczyłaś mnie doszczętnie,
ale muszę Cię zasmucić. Powoli zbieram siebie z podłogi, każdy kawałek mnie
dopasowuje jak układankę. Powoli cichniesz, próbujesz się przedrzeć swoim
wstrętnym krzykiem, ale ja mam coraz więcej siły. Coraz słabiej Cię słyszę.
Rolę się odwracają już nie ty mnie powoli uśmiercasz, lecz ja Ciebie.
Przyszłość nie jest czarną bez kształtną nicością, jest kolorowa i radosna.
Wiesz czego tam nie ma? Ciebie, bo nie ma tam miejsca na zmyślone zjawy.
środa, 7 stycznia 2015
137.
Ha...Ha...
Dziś środa = ważenie.... ile ta głupia istota zrzuciła? 1,2 kg...BRAWO... miałam nie chudnąć... schudłam tyle a efektów nie widzę... więc po co chudnę?! Po co mam chudnąć jak i tak już nie widzę spadku wagi?! Czuję się równie tłusta co tydzień temu... czy dwa czy miesiąc... Chudnę a jestem tłusta SUPER...
Po prysznicu patrzyłam w lustrze na moje ciało... Stwierdziłam że te wstające kości mnie tyle kosztowały.... a nie były tego wart bo dalej czuję się grubasem chodź widzę kości...
Ta choroba to gówno... i oczywiście muszę jeszcze schudnąć 4,2 kg... bo muszę i tyle... ciekawa jestem kiedy mnie stąd wypierdzielą za spadek wagi...
No ale jest i pozytyw... pierwszy dzień od wigilii kiedy nie wymiotowałam SUKCES
Miałam też dziś terapie indywidualną, cieszę się że mój terapeuta wrócił, bardzo mi pomaga. Dostałam antydepresanty... fluoksetyne no i oddali mi moje suplementy diety, wreszcie dostaje witaminki :3. Ah no i zrobiłam burdę że dostajemy ciągle chleb na drugie śniadanie, no i chlebek znikną ^.^
W sobotę przepustka na noc :3 i urodziny Jazefa <3 szkoda że trzeźwe dla mnie, no ale to zawsze coś <3 zobaczę wszystkich przyjaciół ^.^
(na zdjęciu moje łabsko z fajkiem, tu jedną przyjemnością są papierosy... i myśl o lepszym jutrze)
PS. na maile i komentarze odpiszę jutro OBIECUJE!
Dziś środa = ważenie.... ile ta głupia istota zrzuciła? 1,2 kg...BRAWO... miałam nie chudnąć... schudłam tyle a efektów nie widzę... więc po co chudnę?! Po co mam chudnąć jak i tak już nie widzę spadku wagi?! Czuję się równie tłusta co tydzień temu... czy dwa czy miesiąc... Chudnę a jestem tłusta SUPER...
Po prysznicu patrzyłam w lustrze na moje ciało... Stwierdziłam że te wstające kości mnie tyle kosztowały.... a nie były tego wart bo dalej czuję się grubasem chodź widzę kości...
Ta choroba to gówno... i oczywiście muszę jeszcze schudnąć 4,2 kg... bo muszę i tyle... ciekawa jestem kiedy mnie stąd wypierdzielą za spadek wagi...
No ale jest i pozytyw... pierwszy dzień od wigilii kiedy nie wymiotowałam SUKCES
Miałam też dziś terapie indywidualną, cieszę się że mój terapeuta wrócił, bardzo mi pomaga. Dostałam antydepresanty... fluoksetyne no i oddali mi moje suplementy diety, wreszcie dostaje witaminki :3. Ah no i zrobiłam burdę że dostajemy ciągle chleb na drugie śniadanie, no i chlebek znikną ^.^
W sobotę przepustka na noc :3 i urodziny Jazefa <3 szkoda że trzeźwe dla mnie, no ale to zawsze coś <3 zobaczę wszystkich przyjaciół ^.^
(na zdjęciu moje łabsko z fajkiem, tu jedną przyjemnością są papierosy... i myśl o lepszym jutrze)
PS. na maile i komentarze odpiszę jutro OBIECUJE!
niedziela, 4 stycznia 2015
136.
Tak 05.01.2015 to mój dzień tak naprawdę to 04.01 już jest dniem zmian, a raczej wieczór! Postanawiam zmiany, chcę się wziąć w garść, i na nowo zacząć dobre dni. Mam dobre przeczucia że mi to wyjdzie! Chcę jeszcze schudnąć 5-6 kg, ale bez wymiotów, przecież tak też się da! Dam radę to oczywiste.
Leczę się nie tylko dla siebie, też dla innych. Nie chcę by mama prze zemnie płakała, żeby Arek wracał do pustego domu. CHCĘ BYĆ DLA WSZYSTKICH MOICH BLISKICH!
Dlatego od teraz już kończę z chorobą! To wszystko siedzi w głowie, nie w sercu! A serce jest najważniejsze!!!
Zdjęcie z mamą z naszego wypadu na stare miasto i nowy świat. Takie dni dają mi siłę! Dziś z Arkiem też cudny dzień, kocham wszystkich moich bliskich, chcę być dla nich i dla siebie. Chcę czerpać z życia garściami, tu w klinice jestem tylko 3 miesiące, w skali całego życia to nic. To tylko chwila!
"To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzień bez kłótni, ciągłych nieporozumień
Bo wszystko to co złejest gdzieś daleko hen
dzisiaj jest ten błogosławiony dzień"
Leczę się nie tylko dla siebie, też dla innych. Nie chcę by mama prze zemnie płakała, żeby Arek wracał do pustego domu. CHCĘ BYĆ DLA WSZYSTKICH MOICH BLISKICH!
Dlatego od teraz już kończę z chorobą! To wszystko siedzi w głowie, nie w sercu! A serce jest najważniejsze!!!
"To będzie piękny dzień
To będzie dobry dzień
Dzień bez kłótni, ciągłych nieporozumień
Bo wszystko to co złejest gdzieś daleko hen
dzisiaj jest ten błogosławiony dzień"
piątek, 2 stycznia 2015
135.
Znowu wymiotowałam, ale mam wrażenie że to przez to, co miało miejsce przy stole. A mianowicie był obiad, zupy praktycznie nie tknęłam, a przy drugim poprosiłam żeby nie dawała mi rozgotowanej papki z marchewki bo jej i tak nie zjem (+ dostaje pierdolca jak ta papka czegoś dotknie i nie mogę już jeść), Zjadłam całe te ziemniaki i całe mięcho, najadłam się ale nie przeżarłam, jednak i tak miałam myśli że zjadłam za dużo i będę gruba. I nagle te kretynki z żywieniówki lecą do mnie z tekstem "OOOO PAULA TO ZJADŁA 100% NIEŹLE KOBIETA" A mnie kurwica strzeliła wydarłam się "KONIEC" i po chwili siedziałam z głową w kiblu. No żenada kompletna sry ale lasia z bulimią a-typową i 41 letnia anorektyczka są jakimiś nie dorozwojami... to one powinny wiedzieć jak człowiek podło się czuję po jedzeniu a nie jeszcze kopać leżącego... Miałam ochotę je zajebać... Ta laska z tą "bulimią a-typową" jest generalnie popierdolona, ja nie zauważyłam żeby miała problemy z jedzeniem + WPIERDALA 4 KANAPKI NA KOLACJE!!! czasem się jej zdarza 6.... tak i ona pierdoli że chce być chuda (jest wielkim prosiakiem). Mam tego dosyć chcę już stąd wyjść.......
Subskrybuj:
Posty (Atom)